Minęło 4 dni a Luke nie przyszedł. Nawet nie wiem czy dotarł do domu. Strasznie się o niego martwiłam a w dodatku zaczynało mi brakować jedzenia. Minęło 7 dni odkąd nie było mnie w domu. Co prawda spakowałam jedzenie na 10 dni ale Luke w swoim plecaku miał mniej pożywienia i musiał korzystać z mojego. Mój młodszy brat nie myślał o jutrze więc dwa razy więcej jedzenia się marnowało. Od teraz oszczędzałam wszystko co miałam.
Każdego dnia przemierzałam coraz więcej dlatego już nie szłam koło miasta tylko gdybym się odwróciła było widać przedmieścia. Za około 5 dni powinnam dotrzeć do kolejnego miasta którego z tego co mi wiadomo nazywa się "Katowice".
Tego właśnie dnia kiedy była godzina 16.00 rozbiłam "obóz". Tym razem składał się z jednego namiotu. Namiot Luke'a miałam w plecaku na wypadek gdyby ten się zniszczył. Właśnie rozmnieciłam ogień i podgrzewałam kolacje składającą się z zupy pomidorowej. Było jej już naprawdę nie wiele. Gdy zjadłam ze smakiem zupę postanowiłam się przejść. Pomimo tego że miałam pęcherze na nogach uwielbiałam nocne spacery po lesie. Wszystko wydaje się takie inne niż ranem. Przynajmniej mi się tak wydaje. Więc wstałam i popatrzyłam na niebo . Noc była jasna. Na niebie był księżyc który naprawdę mocno świecił oraz gwiazdy których było chyba z milion. Rozejrzałam się po okolicy. Wszystko było delikatnie rozjaśnione blaskiem księżyca. Wszystkie rośliny i drzewa jakby zachęcały do tego by je dotknąć i sprawdzić czy one naprawdę istnieją oraz czy to nie jest sen. Miałam ochotę aby wbiec w ten las ale się z trudem powstrzymałam. Nie mogłam zostawić "obozowiska" bez opieki. Ja rozumiem że wilki i inne zwierzęta boją się ognia ale i tak wolałam być ostrożna. Spoglądnełam na jakby taki zagajnik w którym rosły dzikie jagody. Strasznie korciło mnie żebym tam poszła i nazbierała trochę tych jagód ale naszczęście się powstrzymałam. Odwróciłam się w stronę "obozowiska" i usiadłam na kłodzie którą tutaj wcześniej przytaszczłam.
Znowu przypomniało mi się że jestem sama bo Luke odszedł do domu. Poczułam się odpowiedzialna za niego. Miałam okropne wyżuty sumienia. Spojrzałam na całe "obozowisko". Po co ja to zrobiłam? Po co ja uciekłam? Przecież w domu nie było aż tak źle. Przypomniała mi się wymyślona przez mamę zdrada taty. To jak mama się dowiedziała że tata jest gangsterem. Że dużo przed nią ukrywaliśmy. Spojrzałam na drzewo tuż koło mnie. Miało mnóstwo gałęzi. Tak naprawdę to żyliśmy w jednym wielkim kłamstwie... Nie dokończyłam bo coś małego, srebrzystego zalśniło w drzewie.
Wstałam i dalej wpatrywałam w miejsce w którym przed chwilą ujrzałam błysk. Powoli zbliżałam się do mojego celu. Gdy byłam już naprawdę blisko znowu ujrzałam delikatny błysk.
- Co to może być? - szepnełam do siebie sama nie wiem czy przestraszona czy lekko podekscytowana. Dotknełam tej rzeczy która po raz kolejny wydała z siebie błysk. Była mała, trójkątna i ostra. Okazało się że była przymocowana do długiego patyka.
- Przecież to jest strzała - powiedziałam z pogardą.
Spojrzałam w górę. Nieco wyżej wisiał łuk. W sumie to było naprawdę dziwne że takie rzeczy które używali ludzie z średniowiecza znalazły się tutaj. Chodzi mi o to że ktoś je tu zostawił tak jakby na pastwę losu.
- To naprawdę dziwne - powiedziałam do siebie po dłuższej chwili - te rzeczy nie mogły się tu znaleźć bez powodu. Kto by w tych czasach takich przedmiotów używał?
Powoli ściągnęłam strzałę i łuk. Gdy już mogłam zważyć swoimi rękoma ile te rzeczy ważą coś mocno uderzyło mnie w głowę. Ja upadłam na ziemię a to coś co mnie uderzyło leżało na ziemi tuż koło mnie. Chwytając się za głowę spojrzałam na przedmiot przez który upadłam. To był jakiś skórzany worek. Pewnie na strzały. Rozglądnełam się w poszukiwaniu łuku i strzały ale zauważyłam cis co mnie trochę ucieszyło. Wkoło mnie leżało chyba z dwadzieścia porosypywanych strzał które zapewne musiały wypaść z worka.
Z ociąganiem podniosłam się i wyprostowałam. Moje plecy!!!! Zaczełam zbierać strzały do worka. Nagle coś mi zaświtało w głowie. Popatrzyłam w ziemię. Przypomniało mi się pewne wspomnienie o którym kompletnie zapomniałam. Po prostu wypadło mi z głowy. Pamiętam że pewnego razu tata zamiast na strzelnice zabrał mnie na salkę gdzie mogło się strzelać z łuku. Dokładnie wytłumaczył mi jak mam się posługiwać łukiem. Powoli zaczynałam łapać o co chodzi. Gdy zaczęłam powoli oddawać pierwsze strzały poczułam że to do mnie pasuje. Ale to był tylko ten jeden raz. Następnego dnia tata po raz kolejny zabrał mnie na strzelnicę. Kiedy protestowałam on powiedział mi że jeżeli chce zostać gangsterską to muszę ćwiczyć strzelanie z pistoletu bo to mi się bardziej przyda. W tym momencie przypomniało mi się także jak tym łukiem się posługuje. Podniosłam łuk. Był trochę przybrudzony. Wyciągnęłam jedna strzałę z worka który zwisał mi na moich plecach i naciągnęłam ją na cięciwę. Powoli wycelowałam w najbliższe drzewo. Puściłam strzałę. Cięciwa wydała ciche brzdęknięcie. Strzała wbiła się dość mocno w drzewo ale w punkt w który chciałam. Podeszłam do drzewa i po chwili napierania na strzałę wyciągnęłam ją. Odeszła na taką samą odległość co wsześniej i wykonałam te same ruchy. Znów nie udało się. Podchodziłam i odchodziłam od drzewa. Coraz bardziej zaczynało mnie to wciągać.
W końcu minęło ponad 30 minut. Dalej próbowałam trafić w wyznaczony punkt. Parę razy mi się udało. Gdy po raz kolejny naciągnęłam strzałę na cięciwę usłyszałam szelest dochodzący z pobliskich krzaków. Automatycznie odwróciłam się w stronę "obozowiska". Wszystko było w takim samym bałaganie w jakim go wsześniej zostawiłam. Znowu usłyszałam szelest. Odwróciłam się w stronę krzaków z których dochodził szelest. Był coraz głośniejszy i jakby zbliżał się. Skierowałam łuk z naciągnięta strzałą w stronę krzaka. Czekałam arz to coś wyjdzie. Po chwili nie mogłam już wytrzymać. Strzeliłam. Dało się słyszeć krzyk ludzki bardzo bolesny dla ucha. Zaraz po skończonym koncercie wyłoniły się ciemno brązowe włosy i ramiona. To był jakiś chłopak. Po chwili wyłoniły się ręce w tym jedna przebita strzałą.
CZYTASZ
Gangsterka
AventuraJest to książka o pewnej nastolatce o której ślad zaginął. Dziewczyna ucieka z domu parę tygodni przed swoimi urodzinami. Zaczyna zadawać się z poszukiwanymi nastolatkami... ( ͡° ͜ʖ ͡°)Nie potrafię wymyślać opisów ( ͡° ͜ʖ ͡°) Książka nie jest idealn...