30

34 6 7
                                    

Cela, jaką mu przydzielili, była przeraźliwie mała. „Dobrze, że nie mam klaustrofobii, inaczej byłoby mi nie za ciekawie." – pomyślał Daniel, gdy został zamknięty za kratkami.

- Czuję się jak rasowy przestępca. – powiedział sam do siebie, po czym zaczął się śmiać. Potwornie się nudził, nie miał niczego, czym mógłby się zająć. Położył się na łóżku i zaczął więc sobie przypominać i nucić piosenki, z czasem przechodząc w śpiew, choć fałsz byłby lepszym określeniem na monotonne dźwięki wydobywające się z jego gardła.

- Ucisz się wreszcie człowieku! – zauważył idącego w jego stronę policjanta, tego samego który zabrał się za nich od samego początku – Wytrzymać już nie można!

- Tak jak za kratkami, strasznie tu nudno. – uśmiechnął się do niego, siadając na łóżku – Wie pan co u tej dziewczyny, którą zatrzymaliście razem ze mną?

- Od razu przyjechał po nią jakiś facet w garniturze i wpłacił kaucję. – wzruszył ramionami – Już jakieś dwie godziny temu.

- Jerry... - powiedział pod nosem – Przynajmniej tyle dobrze, że nie musi spędzać nocy sama w tej, za przeproszeniem, obskurnej celi. – westchnął, spuszczając głowę – On jest kimś, na kogo ona zasługuje, przy nim nie grozi jej areszt za włamanie z jego winy. – spojrzał na niego smutno, buzujące w nim emocje sprawiły, że musiał się komuś wygadać, nawet jeżeli był to policjant.

- Podoba ci się? – starszy facet spojrzał na niego.

- Tak. – westchnął zrezygnowany – Ale ona tego nie odwzajemnia. Poza tym... wylądowaliśmy tu przeze mnie. Chciałem spełnić jej marzenie mimo faktu, że w przeciwieństwie do jej chłopaka nie mam na to środków, jednak mam za swoje. Teraz wiem że nie warto łamać prawa by przypodobać się dziewczynie, dla niej ważniejszy i bardziej przydatny będzie ten kto ma pieniądze. – prychnął, po czym położył się na łóżku.

- Daj już sobie spokój ze śpiewaniem, jest wpół do drugiej w nocy. – udał się w stronę wyjścia.

- Nocujesz tutaj, Pickler? – odwrócił się przodem do niego i spojrzał na tabliczkę z jego nazwiskiem przypiętą do koszuli; lepiej po nazwisku niż „panie policjancie".

- I tak nie mam do kogo wracać. – wzruszył ramionami.

- Pracoholizm?

- Raczej zły wybór. Powiem ci jedno synu - podszedł do krat, za którymi znajdował się blondyn – Jeśli naprawdę ci na niej zależy, nie pozwól jej odejść, mimo faktu że nie masz jej wiele do zaoferowania. Liczy się miłość, nie pieniądze. Ja w to nie uwierzyłem i skończyłem jak skończyłem. Nie popełnij tego samego błędu co ja, dość złamanych serc.

- Oczywiście. Dobrej nocy, Pickler.

- Dobrej nocy synu. – powiedział, po czym znikł mu z pola widzenia.

- Synu... - prychnął do siebie, wkładając ręce pod kark. Wszystko zrozumiałe, jest sporo młodszy, więc nie ma co się dziwić że go tak nazwał. Szkoda tylko że osoby, które z natury go tak nazywały, od pięciu lat nie żyją.

***

Granie zdruzgotanej niesłusznym aresztem wyszło Ellie na tyle dobrze, że Jerry ani matka się nie połapali. Wpłacił za nią kaucję i jest wolna, jednak Daniel... Głupio się czuła z tym że zostawiła go tam samego, na pastwę losu i łaskawość policjantów. Przecież jeżeli ta sprawa pójdzie dalej, do sądu, on nie ma pieniędzy na dobrych prawników i skończy bardzo nieciekawie. Ale nie może wpłacić za niego kaucji, on tego nie chce. Wylądował tam dlatego, że starał się zrobić coś miłego dla niej, więc ona powinna znaleźć sposób, by go wyciągnąć.

What is HappinessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz