39

48 6 34
                                    

Musiała przyznać, że zachował się jak prawdziwy profesjonalista. Nie dał ponieść się emocjom choć widziała, że jest temu bliski. Kusiła go przez cały wieczór, był na skraju wytrzymałości, ale dał radę. W dodatku teraz od razu kazała mu iść, choć widziała, że chętnie by przy niej został. Było mu przykro, ale właśnie to chciała osiągnąć. By czuł, że go odrzuciła, tak samo jak on odrzucił ją. Ma za swoje. Była z siebie cholernie dumna, że odważyła się na taką sesję i rozegrała to na chłodno. Było jej trochę szkoda Daniela, bo sama najchętniej by tu z nim teraz posiedziała, ale zemsta to zemsta. Ona rządzi się swoimi prawami.

Ubrała na siebie błękitny stanik, który zrzuciła na podłogę, a następnie białą bluzkę zapinaną na guziczki. Poprawiła resztkę róż w wazonie, strzepując ich płatki z łóżka. Zauważyła, że zza firanki wystaje butelka wódki, z której wychyliła dwa łyki na odwagę przed rozbieraną sesją. Schowała ją do szafy, mając nadzieję, że nikt jej nie zobaczy. Gdy skończyła doprowadzać pokój do normalnego stanu, usłyszała pukanie do drzwi. Tylko żartowała z tym gościem, ale jednak los postanowił wziąć to na serio.

- Kto tam?

- Jerry, mogę wejść?

- Zaraz. – burknęła, ubierając na głowę perukę i udała się do drzwi. Patrzyła na niego beznamiętnie, gdy wszedł do środka i usiadł na jej łóżku, jakby nic się nie stało.

- Co tu tak ciepło? – spojrzał na nią, uśmiechając się.

- Paliłam świeczki. Zaraz otworzę okno.

- Nie trzeba, jest całkiem przyjemnie. – podszedł do niej i złapał ją za ręce – Chciałbym z tobą porozmawiać Lizzie.

- O czym? – jej beznamiętny wyraz twarzy przez cały czas pokazywał, że nic a nic jej to nie obchodzi i chce, żeby stąd wyszedł jak najszybciej.

- O nas. – zamknął jej dłonie w swoich – Ostatnio strasznie się ode mnie odsunęłaś...

Miała dwie opcje. Albo powie mu, że wie o jego skoku w bok i zrobi mu karczemną awanturę, albo poudaje przed nim słodką nieświadomość, patrząc na niego z wyższością, bo zna całą prawdę i to on jest w stanie nieświadomości. Chciała się pochełpić tym, że ona jest górą i rozważyć ewentualny odwet, który trafi w niego tak samo, jak jego zdrada w nią, więc zdecydowała się o niczym nie mówić i grać rolę godną Oscara Jodie Foster.

- To nie tak skarbie... - tak miłe słówka ledwo przechodziły jej przez gardło, najchętniej wykrzyczałaby mu w twarz że to dlatego, że ją zdradził, ale wolała upokorzyć go na całej linii na oczach wszystkich niż tu, w jej pokoju, gdzie są sami – Ostatnimi czasy czuję się jakaś taka bardziej smutna i nie chcę cię zarażać moim negatywnym humorem.

- Nie zarazisz mnie kochanie. – pocałował ją w czoło – Chcę spędzać z tobą jak najwięcej czasu, ale ty cały czas siedzisz zamknięta u siebie i nie wystawiasz nosa poza pokój, a jak już uda mi się cię gdzieś wyciągnąć, to jesteś nieco niemiła.

Nieco niemiła? Jestem dla ciebie taką suką, że już dawno powinieneś ze mną zerwać. Oboje bylibyśmy szczęśliwi

- Przepraszam, to samo tak mi idzie... - usiadła na łóżku, spuszczając wzrok, by nie zauważył jej prześmiewczego spojrzenia – Nie wiem dlaczego, ale czasem łapię takie dziwne humorki.

- Może chciałabyś gdzieś z nami wyjść, rozerwać się? Na pewno by ci przeszło, gdybyś posiedziała w miłym towarzystwie. Dziewczyny na pewno chętnie by cię gdzieś ze sobą wyciągnęły, poszłybyście razem na zakupy czy w inne miejsce, które lubią dziewczyny...

Nie rozśmieszaj mnie

- Nie wiem Jerry, nie czuję się na siłach. – uparcie patrzyła w ziemię, nie zamierzała patrzyć mu w oczy.

What is HappinessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz