Rozdział VIII

270 18 11
                                    

Opowiadanie ma właśnie pierwszy tysiąc. Bardzo dziękuję za wsparcie <3. Jestem świadoma tego, że je zaniedbałam. Wydaje mi się, że to przez moje podejście. Teraz planowo powinno wszystko zmierzać w dobrym kierunku, a ja jako autorka stoję w miejscu i trochę trudno mi pisać dalej. Mam nadzieję, że moja wena co do tego opowiadania wróci i będziecie mogli się cieszyć dalszymi rozdziałami. Jeszcze raz dzięki, że jesteście <3.


Do domu Alec wrócił w wyśmienitym humorze. Nie było co się dziwić. Sam trening należał do najprzyjemniejszych jaki miał. Zawsze Alec uważał, że ćwiczenia w samotności są dla niego najodpowiedniejsze, jednak obecność Magnusa pokazała mu jak bardzo się myli. Wystarczyło znaleźć właściwą osobę i to przynosiło pozytywny skutek. Lightwood nadal pamiętał delikatne otarcie się nosa po jego policzku przez Magnusa. To jak byli blisko siebie i jak czuł orzeźwiający zapach. Mieszanka drzewa sandałowego i wanilii. To było coś czego się nie zapomina. I jeszcze ich pożegnanie. Motyli pocałunek jaki złożył Bane. W tamtym momencie jego serce niemal wyskoczyło z piersi.

Wszedł do swojego pokoju i rzucił się na łóżku. Tak, ten dzień był udany. Jednak musiał wziąć prysznic. Było już po 23 i musiał się ogarnąć. Choć bardzo chciał zostać i pomyśleć o Magnusie. Jego dłoń była delikatna i miękka. Kiedy się skupiał przegryzał te kuszące różowe usta. I oczy z radosnymi iskierkami. Z małej odległości jeszcze piękniejsze. Najseksowniejsze jakie widział. Połączenie szmaragdu z bursztynem.

Wstał niechętnie i udał się do łazienki. Na szczęście była wolna i po chwili był pod strumieniem wody. Uwielbiał ciepłą, a szczególnie wręcz gorącą wodę.

Krople pieściły napięte mięśnie. Chłopak podniósł głowę i poddał się chwili. Hebowe włosy przykleiły się do czoła, a z czarnych rzęs spadały krople. Zapach mięty i limonki wirował dookoła ciała. Alec uwielbiał go. Orzeźwiający i jednocześnie subtelny. Jego myśli same powędrowały do Magnusa. I wcale nie były niewinne. Sam Alec nie wiedział co się z nim dzieje. Przed oczami miał obraz chłopaka bez koszulki. Te mięśnie pokryte karmelkową delikatną skórą. Jego ciało bez skazy. Czarne puszyste włosy, które poprawiał seksownym ruchem. Jęknął cicho na te wspomnienie. Jego dłoń sama zacisnęła się wokół półtwardego penisa. Delikatnie masował główkę, czuł przepływającą przyjemność. Ruchy były powolne, lecz z każdym gestem stawały się coraz śmielsze. Myślał nad tym, że nie jest tu sam, tylko z Magnesem. Jego dłonie dotykały piersi i brzuchu. Opuszki palców sunęły w dół ciała, a usta całowały szyję. Pocałunki były lekkie, subtelne. Przyspieszył i zakrył sobie usta dłonią, aby nikt nie usłyszał jego jęków rozkoszy. Dłoń sprawnie poruszała się po trzonku i po chwili Alec poczuł ogromną przyjemność. Nogi mu się zachwiały przez co musiał oprzeć się o ścianę kabiny. Otworzył oczy i odetchnął głęboko. Po chwili uzmysłowił sobie co zrobił. Jego rumieniec na twarzy powiększył się. Czuł się zażenowany i bardzo, bardzo zawstydzony. Umył się pospiesznie i wyszedł się ubrać.

Wytarł mokre rozgrzane ciało puchatym ręcznikiem. Założył piżamę, a brudne ubrania wrzucił do kosza na pranie.  

Gdy spojrzał w lustro dostrzegł zasinienie na policzku. Ślad po reakcji ojca. Powinien być wściekły, emanować gniewem. Jednak od pewnego czasu czuł tylko obojętność, trochę smutku. Jakby zasnął i nie mógł się obudzić. Pustymi oczami obserwował twarz i westchnął. Po wcześniejszym zawstydzeniu nic nie zostało. Wyciągnął obok maść. Nie miał pojęcia czy używa się ją do takich zasinień, ale warto było spróbować. Zimno uderzyło w gorącą skórę. Maść była przyjemna w dotyku i Alec odczuł ulgę.

Wyszedł z łazienki i udał się do pokoju. Chciał w końcu się wyspać. Nie sypiał za dobrze od kilku dni. Pomimo tego, że miał wygodne łóżko to nadal budził się wcześnie rano i czuwał. Przez to chodził jak w amoku i otaczał swoim podłym humorem innych. Położył się, wcześniej upewniając się, że okna są dobrze zasłonięte. Jedynym sposobem, żeby chłopak zasnął była ciemność oraz cisza. Nie potrafił usnąć, gdy choćby odrobinę światła przedostawało się do jego pokoju. Co do ciszy miał swoje odstępstwa, które nawet lubił. Podanie deszczu, wiatr i dźwięk jadącego samochodu. Za to nienawidził tykającego zegara, które sprawiało, że nie mógł spokojnie spać. Jego mała obsesja, której rodzeństwo nigdy nie rozumiało.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 11, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Pewnego słonecznego dnia... II MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz