Wyszłam z hotelu. Obok szedł Fabio. Byłam wściekła. Do czego to doszło by facet mówił mi co mam robić. Mi. Kobiecie niezależnej. Czułam się skołowana. To nie wróżyło nic dobrego. Na parkingu stała piękna czarna Toyota C HR 1.2 Turbo. Samochód robił wrażenie. Z auta wyskoczył potężny facet, który otworzył mi drzwi na tylne miejsce.
-Nie wsiadasz ze mną?-zapytałam Fabio, gdy zauważyłam że zatrzymał się kilka kroków za mną.
-Poradzisz sobie sama.-powiedział uśmiechając się.
Poczułam jak rośnie mi gula w gardle. Całe moje oparcie i zapewne jedyna osoba, którą znam z całego tego towarzystwa zostawia mnie na pożarcie wilkom. Chociaż, czy to że porozmawiałam z nim przez niespełna piętnaście minut mogę nazwać znajomością?
Wsiadłam do auta. Tylne szyby były przyciemnione. Kierowca wsiadł na swoje miejsce i ruszył. A jeśli oni mnie porwą? Zgwałcą? Matko Lidia w coś Ty się wpakowała? Przecież ja nie znam tych ludzi. Nawet nie wiem kim jest ten przyjaciel Fabio.
-Dokąd jedziemy?-zapytałam kierowcy.
-Nós vamos em Paraiso do Paladar.-odparł beznamiętnie mężczyzna.
Nawet nie wiedziałam co to znaczy. Portugalski nie był moim mocnym językiem. Więc nawet nie wiedziałam co to znaczy. Stwierdziłam, że o nic więcej nie zapytam, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że nic nie zrozumiem. Resztę piętnastominutowej drogi minęła nam w milczeniu. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Czułam lekkie zdenerwowanie. Nie wiedziałam kogo spotkam. Znając moje szczęście to będzie jakiś okropny koleś pomyślałam. Niech chociaż już wygląda podobnie do Fabio, wtedy już nie będę w takiej ciemnej...
Restauracja przed, którą się zatrzymaliśmy była niezwykle kolorowa. Budynek był koloru żółtego. Mężczyzna otworzył mi drzwi. Oniemiałam. Cały szereg budynków koło siebie, które były kolorowe. Wyglądało to niesamowicie. Weszłam do restauracji, było tu kilkanaście osób. Wnętrze restauracji było całe wykonane z jasnego brązu. Ściana przy której stały stoliki była cała w kolorowych kwiatach. Całość prezentowała się bardzo pięknie. Gdy tylko przekroczyłam próg od razu podszedł do mnie kelner.
-Pani Lidia, zgadza się?-zapytał mnie po angielsku.
-Tak...-odparłam z wahaniem.
Skąd on wiedział jak wyglądam i że ja to ja?
-Zapraszam tędy.
Przeszliśmy przez całą restaurację. Poprowadził mnie na otwarty taras. Wyglądał przepięknie. Stoliki były wykonane z jasnego brązu tak samo jak krzesła. Na stoliczkach stały wazony z słonecznikami. Siedziska były wykonane z żółtego materiału. Cały taras miał drewniane zadaszenie, z którego zwisały lampki oraz pnącza Wiciokrzewu. Roślina zakwitła żółtymi kwiatami. Dawało się wyczuć zapach kwiatu w powietrzu. Najpiękniejszy zapach jaki kiedykolwiek czułam. Dopiero gdy byliśmy na środku tarasu zobaczyłam niesamowity widok na ocean i panoramę miasta. Coś oszałamiającego i zapierającego dech w piersiach. Widok musi być cudowny już po zmierzchu pomyślałam. Kelner zatrzymał się dając mi tym samym znak, że dalej mam iść sama. Tylko jeden stolik był zajęty przy balustradzie, która kończyła taras. Nie wierzyłam własnym oczom. Przy stoliku siedział Marcello. Twarzą był zwrócony w kierunku widoku. Nie widział mnie co dało mi trochę przewagi. Złapałam się na tym, że stoję i przyglądam mu się jak idiotka. Musiałam odgonić myśli. Nie chciałam dać po sobie, że jestem zaskoczona. Chciałam zagrać obojętną i znudzoną. Nie mogłam pokazać, że wywarł na mnie jakiekolwiek wrażenie. Przez to mężczyźni stawali się zbyt pewni siebie. Wiem to z własnego doświadczenia. Poczuje się bezpieczny i będzie mu wszystko jedno. Mama zawsze mi powtarzała, by niczego mężczyźnie nie ułatwiać. Jeśli mu zależy, ma to pokazać. Ma o Ciebie zabiegać, starać się. Bo jeśli podasz mu się na tacy to nic z tego nie będzie. Nie doceni Cię. I zostaniesz ze złamanym sercem i zaniżoną wartością samej siebie. Trzymałam się tej zasady. Może czasami za mocno, ale przynajmniej nie skończyłam z jakimś frajerem. Założyłam swoją maskę obojętności i z bijącym sercem podeszłam do stolika.
CZYTASZ
Forever
RomanceJak on mnie znajdzie skoro nie wziął ode mnie żadnych namiarów?-pomyślałam. Zaintrygował mnie. A mnie mało, który facet intryguje. Jednak obawiałam się, że już go nigdy nie zobaczę. Lidia razem z szefem i dwoma osobami jedzie na tydzień na konferenc...