Jak on mnie znajdzie skoro nie wziął ode mnie żadnych namiarów?-pomyślałam. Zaintrygował mnie. A mnie mało, który facet intryguje. Jednak obawiałam się, że już go nigdy nie zobaczę. Nim się odwróciłam, jego już nie było. Zaciekawił mnie. Dopiłam drinka, którego mi postawił i wróciłam do loży. Wszyscy byli już porządnie wstawieni. Stwierdziłam, że nie mogę odstawać od towarzystwa. Wypiłam trzy shoty, które stały na stoliku. Potem kolejne zamówiła Marcelina. Czułam jak procenty uderzają mi do głowy. W końcu urwał mi się film.
Ranek. Najgorszy poranek w życiu. Nie dałam rady uchylić powiek. Miałam wrażenie, że ból rozsadzi mi czaszkę. W ustach czułam przeraźliwą suchość. Na szczęście na szafce nocnej koło łóżka stała woda. Dosłownie wypiłam ją całą jednym łykiem. Myślałam, że umieram. Kac morderca... Usiadłam na łóżku i próbowałam sobie przypomnieć jak wróciłam do hotelu. Nagle zesztywniałam. Ktoś kąpał się w mojej łazience. Poczułam jak żółć podchodzi mi do gardła. Cholera ja nic nie pamiętałam z poprzedniego wieczoru i tym bardziej z nocy. Nie miałam pojęcia kto mógł brać prysznic w pokoju obok. Nagle woda zatrzymała się. Poczułam, że panikuję. Spojrzałam na swoje ciało. Byłam w bieliźnie. Czyli nie musiało do czegoś dojść. No chyba, że trafiłam na dżentelmena który po wszystkim mnie ubrał. Parsknęłam śmiechem. A jeśli to jakiś zboczeniec? Już byś nie żyła idiotko pomyślałam od razu. Może to być jakiś totalnie nieatrakcyjny typ. Tego chyba wystraszyłam się najbardziej. Drzwi otworzyły się. Moim oczom ukazał się wysoki umięśniony Mulat. Włosy miał zmierzwione i wilgotne od wody. Na biodrach miał nałożone dżinsy, a w ręku trzymał koszulę. Na lewej piersi miał ogromny tatuaż, który rozciągał się aż do nadgarstka. Miał niebieskie oczy, a twarz gładko ogoloną. Przełknęłam ślinę. Mężczyzna spojrzał na mnie. Na jego twarzy pojawił się dyskretny uśmiech.
-Już wstałaś.-powiedział po angielsku.
-Zgadza się. Czy my...
-Nie. Choć naprawdę musiałem się bronić.
-Przed kim? Bo chyba nie przede mną...
-Przed sobą.-powiedział tajemniczo.
-Tak więc, jeśli mnie nie wykorzystałeś to co tu robisz? I kim Ty wogóle jesteś?-zapytałam totalnie zdezorientowana.
-Jestem Fabio. Mój najlepszy przyjaciel, gdy zobaczył jak cudownie się bawisz poprosił mnie bym się o Ciebie zatroszczył.
Teraz totalnie zgłupiałam. Musiałam wyglądać komicznie, ponieważ Fabio wybuchł śmiechem.
-To skoro Twój przyjaciel to taki straszny dżentelmen to czemu sam się o mnie nie zatroszczył?-zapytałam krzyżując ręce na piersiach.
-Był zajęty.
-Ah, tak. Jaka szkoda. Twój przyjaciel w takim razie musi być strasznym dupkiem.
Mężczyzna kolejny raz wybuchł śmiechem.
-Chciałby się z Tobą spotkać za godzinę.
-Twój przyjaciel?
-A o kim teraz mówimy?-uśmiechnął się.
-Nie mam czasu.-powiedziałam uparcie.
-Dobrze wiem ja, on już też oraz Ty że nie masz na dziś żadnych planów. Dzwonił do mnie jakiś czas temu. Bardzo mu zależy.
-Szkoda, że nie zależało mu wczoraj. Ja nie mam czasu. Muszę zrobić zakupy, zjeść. Przekaż swojemu wspaniałemu przyjacielowi, że po prostu nie mam czasu. Co wy kobiet nie znacie? Ja nie zrobię zakupów w piętnaście minut.
Usłyszałam dźwięk dzwonka.
-O wilku mowa.-odebrał telefon i zaczął rozmawiać po włosku.
-Nie mam czasu na jakieś pierdoły! A zwłaszcza na dupków!- krzyknęłam tak by mężczyzna po drugiej stronie telefonu usłyszał.
Szybko skierowałam się do łazienki. Na wszelki wypadek zamknęłam drzwi na klucz. Cholera wie co temu Fabio wpadnie do głowy. A bez śniadania jestem za słaba by się bronić. Wchodząc pod prysznic słyszałam jak jeszcze rozmawia przez telefon. Gorący strumień wody otaczał moje ciało. Szyba w kabinie była jeszcze zaparowana po kąpieli mężczyzny. Jak dobrze, że w łazience miałam kilka swoich rzeczy. Założyłam sukienkę w drobne kwiatki w kolorze czerwonym i białym. Kreacja miała falbankę na ramionach i dole. Wiązała się na łączeniu piersi i sięgała mi połowy ud. Była niesamowicie dziewczęca. A ponieważ na dworze było ciepło stwierdziłam, że nadaje się idealnie. Rzęsy pociągnęłam mascarą, a kości policzkowe podkreśliłam bronzerem. Wyglądałam lepiej niż się czułam. Popryskałam się orzeźwiającą mgiełką. Gdy wyszłam z toalety, Fabio był już całkowicie ubrany.
-On już na Ciebie czeka.-powiedział gdy szłam w kierunku balkonu.
Stanęłam jak wryta.
-Słucham?-zapytałam.
-Mój przyjaciel już na Ciebie czeka. Powiedziałaś, że musisz zjeść śniadanie.
-Ale sama!
-Niestety, zjesz z nim.
-I co jeszcze?-powiedziałam lekko zła.
Tego jeszcze nie grali. Mężczyzna mną kieruje. Nigdy w życiu.
-Ja nigdzie nie idę.-powiedziałam krzyżując ręce na piersi i rzuciłam mu prowokujące spojrzenie.
-On nie lubi czekać.
-Słuchaj, gówno mnie obchodzi czego on nie lubi. Poza tym ja go wogóle nie znam! I Ciebie też! A może on jest psychopatą, a Ty mu pomagasz?!
-Powiem Ci coś w sekrecie.-podszedł do drzwi i je otworzył dając mi znak, że nie żartuje i mam wyjść.
Zrezygnowana wzięłam torebkę i telefon. Stanęłam w progu czekając co mi powie.
-Nie jest psychopatą.-powiedział zamykając pokój i podając mi kartę.
-Tylko?-zapytałam starając się zabrzmieć jak najbardziej znudzona.
-Jest dupkiem.-powiedział uśmiechając się szeroko.

CZYTASZ
Forever
RomansaJak on mnie znajdzie skoro nie wziął ode mnie żadnych namiarów?-pomyślałam. Zaintrygował mnie. A mnie mało, który facet intryguje. Jednak obawiałam się, że już go nigdy nie zobaczę. Lidia razem z szefem i dwoma osobami jedzie na tydzień na konferenc...