12.

2.4K 95 18
                                    

„Potrzebuje cię..."

Syknęłam i przeklnęłam cicho pod nosem. Cała głowa mnie bolała. Podniosłam się do pozycji siedzącej i zobaczyłam, że jestem w jakimś pokoju. Zaczęłam się rozglądać. Nie panikowałam tylko wstałam z łóżka i zaczęłam iść w stronę drzwi zapewnię od wyjścia z pokoju. Otwarłam je i wyszłam z pomieszczenia. Znalazłam się na ciemnym korytarzu. Było ciemno i cicho, normalnie jak w horrorze. Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam szukać jakiegoś wyjścia. Nagle usłyszałam jakieś głosy zapewnię na dole. Pobiegłam w tamta stronę i zobaczyłam schody. Zeszłam szybko i zaczęłam iść za głosami. Zauważyłam wielkie drzwi, które są lekko uchylone. Spojrzałam przez tą szparę i zobaczyłam zebranie. Tak myśle, że to zebranie i to na dodatek śmierciożerców. Zobaczyłam tam JEGO. Uśmiechnęłam się chytrze i otwarłam z hukiem drzwi. Wszyscy na mnie spojrzeli, a ja wkroczyłam dumnym krokiem do środka.

- Chyba w czymś przerwałam co? - uśmiechnęłam się w JEGO stronę.

- Witaj Taro. - spojrzał na mnie.

- Witaj Tom.

••••••••••••••••••Hermione•••••••••••••••••••••

Siedziałam na łóżku i patrzyłam z niedowierzaniem na Lavender i wkurzoną Tare. Tara poszła do łazienki i zatrzasnęła drzwi z hukiem, a Lavender usiadła na swoim łóżku i trzymała się za policzek. Spojrzałam na Lav i podeszłam do niej.

- Co w ciebie wstąpiło? - spytałam.

- N...Nie wiem. - spojrzała na mnie zaszklonymi oczami.

- Merlinie dziewczyny jesteście nienormalne. - westchnęłam.

Podeszłam do drzwi łazienki i zapukałam. Cisza. Zmarszczyłam brwi i nadusiłam na klamkę. Zamknięte. Jeszcze raz zapukałam. Nadal cisza.

- Tara! - krzyknęłam - Tara coś się stało?!

- Co jest? - spytała Brown.

- Nie odzywa się. - jeszcze raz zapukałam - Tara otwórz! Tara no co jest! Odezwij się! Alohomora!

Otwarłam drzwi i jej nie było. Spojrzałam zszokowana na blondynkę i weszłam do łazienki. Nie ma jej. Wyszłam z łazienki i usiadłam na łóżku.

- Herm?

- Nie ma jej. - złapałam się za głowę - Idę do dyrektora. Ty idź po chłopaków.

Wybiegłam z dormitorium i pobiegłam w stronę gabinetu dyrektora. Co ta dziewczyna znowu wyrabia. Znowu znika.

••••••••••••••••••••••••Tara•••••••••••••••••••••••

Stałam i patrzyłam obojętnie na Toma. Wstał ze swojego miejsca i zaczął iść w moja stronę. Skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam mu w oczy. Przede mną we własnej osobie stał Lord Voldemort. Pogładził mnie po policzku na co się spielam.

- Moja mała Tara. - szepnął.

- Już nie taka mała Tom. - warknelam i odsunęłam się kawałek od niego.

- Moi drodzy to jest Tara Leighton! - krzyknął Tom i pokazał na mnie ręka - Jest mugolka.

- SZLAMA! - zaczęli krzyczeć, a ja zacisnęłam wkurzona ręce w pieści.

- Jeśli jeszcze raz ktoś na mnie powie SZLAMA to pozabijam was wszystkich! - krzyknęłam, a szklanki które były na stole pękły.

- Nie trać kontroli. - szepnął Tom i położył rękę na moim ramieniu i je ścisnął co zabolało. - Zajmowałem się Tarą jak miała siedem lat. Codziennie o tej samej porze spotykaliśmy się w pewnym miejscu i uczyłem ją czarnej magii, bo wiedziałem w niej potencjał i, że będzie z niej cudowna mroczna pani. Szybko łapała wszystkie zaklęcia i charakterek się jej zmieniał. Była kochanym dzieckiem do czasu. Teraz stoi przed wami moja kopia ale w damskiej wersji.

- Uważaj bo się wzrusze. - syknęłam.

- A ty uważaj na słowa. - szepnął mi do ucha i ścisnął mocniej moje ramie na co syknęłam z bólu - kara cię nie ominie.

Poprowadził mnie do jednego krzesła koło siebie. Usiadłam na nim i zaczęłam przyglądać się wszystkim. Nagle natrafiłam na te tęczówki. Te stalowoniebieskie tęczówki patrzyły na mnie ze strachem i z niedowierzaniem. Dracon Malfoy we własnej osobie siedział niedaleko mnie przy stole śmierciożerców. Poczułam ucisk w okolicy serca. On... Nie to nie może być prawda. On nie może.

- Draconie. - odezwał się Tom.

- Tak Panie. - usłyszałam przepełniony strachem jego głos.

- Jak idzie ci twoje zadanie?

- Dobrze Panie. Coraz jestem bliżej naprawienia tej szafki.

- Bardzo dobrze. Tara ci pomoże w twoim zadaniu.

- Oczywiście Panie.

- Koniec zebrania. Taro ty zostajesz. - spojrzał na mnie wkurzony.

- Oczywiście. - syknęłam, bo wiedziałam co się wydarzy.

- Draconie, Severusie poczekajcie na Tare. - spojrzał na nich.

- Tak Panie. - skłonił się Snape i popchnął Malfoy'a w stronę wyjścia z sali.

Spielam się i spojrzałam na Toma. Miał wkurzony wyraz twarzy. Już po mnie.

Love me? / Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz