28.

1.7K 71 15
                                    

„Boimy się kochać, bo boimy się odrzucenia"

Idę spokojnie do Pokoju Życzeń i zastanawiam się czy Malfoy tam będzie. Jeśli będzie to będzie ciekawie. Mój plan jest taki. Wejdę do Pokoju Życzeń i jeśli tam on będzie zacznę na niego się drzeć. Kretyn dolał truciznę do trunku. Mógł zabić kogoś innego niż dyrektora. Byłam coraz bliżej mojego celowego miejsca. Usłyszałam za sobą kroki. Odwróciłam się pospiesznie i nikogo nie zauważyłam.

- Popadam w paranoje. - szepnęłam i zaczęłam iść dalej w wyznaczone miejsce.

Przede mną pojawiły się drzwi. Weszłam od razu do środka i skierowałam się w stronę szafki. Słyszałam wymawiane zaklęcie.

- Harmonia Nectere Passus.

Podchodzę cicho do niego i siadam na stole niedaleko Ślizgona. Gdy otwiera szafkę w środku jest martwy ptak. Poczułam jak przeszedł mnie dreszcz.

- No nieźle Malfoy. - mówię.

Blondyn podskoczył przestraszony i odwrócił się w moja stronę. Widze na jego twarzy łzy. Zmieniłam mój obojętny wyraz twarzy na zaskoczony. On już nie daje sobie rady z tym. Zeskakuje ze stołu i podchodzę do niego.

- Co się stało? - pytam zdziwiona.

- Nie twój zasrany interes. - warknął - Po co tu przyszłaś.

- Przyszłam sprawdzić jak tam szafka zniknięć. Czy jest już sprawna.

- Tylko po to?! - zaczął krzyczeć. - Przychodzisz tu i mnie kontrolujesz! Weź lepiej się odpierdol ode mnie!

Przestraszona cofnęła się i wpadłam na stara szafę. Spojrzałam na nią czy się nie przewróci i później z powrotem na blondyna. Wstrzymałam oddech na chwile gdy zobaczyłam go pare centymetrów od siebie.

- Panuj nad emocjami Malfoy. - wysyczałam.

- Nie będziesz mi mówić co mam robić Leighton! Taka szlama jak ty nie powinnam mi rozkazywać.

- Teraz szlama tak?! A kto ostatnio mówił mi po imieniu?! Kto ze mną uprawiał seks?!

- Byłaś tylko zabawka! - podniósł ręce do góry wkurzony. - Mogę się pieprzyć z kim popadnie. Jestem przecież Malfoy. Nikt mi nie odmawia!

- Jesteś pieprzonym dupkiem Malfoy. - poczułam w oczach łzy. - Wiem, że tak nie myślisz.

- Nie wiesz co myśle! Weź daj mi spokój. Czarny Pan prędzej czy później cię zabije. Miałaś mi tylko pomóc z szafka. Ale i tak nie potrzebuje twojej pomocy. - podszedł bliżej mnie. Poczułam od razu jego perfumy. Schylił sie i zaczął syczeć do mojego ucha - Nie jesteś mi potrzebna. Jesteś nikim. Nikomu na tobie nie zależy. Jesteś tylko pieprzona i naiwna Gryffonka.

- Nie myślisz tak. - szepnęłam i dalej powstrzymuje łzy. - Mówisz tak przez emocje. Jesteś przemęczony.

- Nie prawda! - odsunął się ode mnie i uderzył pięścią w szafę za mną.

Podskoczyłam przerażona i przestałam hamować łzy. Zaczęły szybko płynąć po moich policzkach. Popchnęłam Malfoy'a i szybko wybiegłam z Pokoju Życzeń. Pieprzony Ślizgon. Jaka ja jestem naiwna. Zaczęłam biec do swojego dormitorium. Gdy wbiegłam do pokoju wspólnego wszyscy zaczęli się na mnie gapić.

- No i na co się patrzycie! - krzyknęłam zrozpaczona i pobiegłam do pokoju.

Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać w poduszke. Miałam być twarda ale przez Malfoy'a jestem słaba. Nagle zaczęłam być senna. Zasnęłam wyczerpana płakaniem.

Następnego dnia wstaje wypoczęta z łóżka. Dziewczyn już nie ma, a na krześle obok mojego łóżka znajdują się uszykowane ubrania na dziś i torba z książkami.

- Kocham cię Herm. - szepcze i szybko idę wziąć prysznic.

Wyszłam umyta z kabiny prysznicowej i owinęłam się ręcznikiem. Stanęłam przed lustrem i zaklęciem wysuszyłam włosy. Umyłam zęby i szybko się wymalowałam. Wyglądam pięknie. W ręczniku wychodzę do pokoju i zaczynam się na szybko ubierać. Gdy nadszedł czas na zawiązanie krawatu to się wkurzyłam i zaczęłam iść na śniadanie w rozwiązanym krawacie. Do śniadania zostało mi dziesięć minut wiec szybko zaczęłam iść do Wielkiej Sali. Gdy weszłam do środka wszyscy dopiero zaczynali jeść. Usiadłam koło Hermiony i ta od razu zawiązała mi krawat. Pocałowałam ją w policzek i zaczęłam nakładać sobie jedzenie. Nagle zaczął nade mną padać śnieg.

- Dosyć Ron. - szepnęła Hermiona, na co spojrzałam na Wesley'a - Popatrz co robisz.

- Opowiedz mi jeszcze raz jak zerwałem z Lavender. - poprosił ją Ron.

Na te słowa zakrztusiłam się piciem i odruchowo spojrzałam na Brown. Patrzyła na Rona załamanym i wkurzonym wzrokiem. Parsknęłam cichym śmiechem, na co Harry rzucił mnie jakimś papierkiem abym się uspokoiła i wrócił do czytania książki.

- Eee... to było tak. Ona odwiedziła cię w szpitalu... Coś tam mruczałeś. Trudno powiedzieć nawet, że to było coś konkretnego. - zaczęła tłumaczyć mu.

- No niestety. Nasz związek nie przetrwał. - powiedział Ron.

Wyłączyłam się z rozmowy i zaczęłam patrzeć na stół Ślizgonów. Nie było nigdzie Draco. Spojrzałam pytająco na Blaisa na co on tylko wzruszył ramionami i powrócił do rozmawiania z Nottem.

- Harry. To Katie. - usłyszałam głos Miony - Katie Bell.

Love me? / Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz