21.

2K 82 4
                                    

„Miłość jest wtedy, kiedy nawet jak boli, to i tak wybrałoby się tego samego człowieka"

Minął już tydzień. Pieprzony tydzień od pogrzebu. Całymi dniami jestem w pokoju i nic nie jem. Nie chodzę na lekcje. Nie rozmawiam z nikim, oprócz Golden Trio. Odsunęłam się praktycznie od każdego. Opuściłam ważny dzień dla Rona, chodzi o nabory do drużyny. Dziś jest sobota i wyjście do Hogsmeade. Rano wstałam ledwo z łóżka i poszłam do łazienki się umyć. Wzięłam gorącą kąpiel. Gdy się umyłam to włosy zostawiłam lokowane, założyłam czarna bieliznę, granatowa bluzkę i czarne spodnie z wysokim stanem. Pomalowałam się delikatnie aby ukryć sinice pod oczami. Westchnęłam gdy zobaczyłam siebie w lustrze. W końcu normalnie wyglądam.

- Tara! - usłyszałam głos Hermiony.

Wyszłam z łazienki i na nią spojrzałam. Ona jedynie się lekko uśmiechnęła i gestem ręki wskazała abym za nią szła. Zeszłam razem z nią do pokoju wspólnego. Poszliśmy usiąść na kanapie koło Harrego i Rona. Położyłam głowę na ramieniu Harrego i patrzyłam tępo w kominek.

- Idziesz dziś z nami do wioski. - odparła Hermiona.

- Nigdzie nie idę. - szepnęłam.

- Tara nie możesz wiecznie siedzieć w pokoju! - uniosła trochę głos.

- Mogę. - chciałam wstać ale Potter mi przeszkodził. - Chce iść.

- Nie Taro. Idziesz z nami. - powiedział spokojnie.

- Ale ja nie chce. - poczułam łzy w oczach.

- Taro proszę. - spojrzał mi w oczy i pogładził mnie po policzku.

- Tylko ten jeden raz. - powiedziałam ochrypłym tonem.

Wstałam i poszłam do pokoju po mój czarny płaszcz. Założyłam go i wyszłam z pokoju. Nagle zaburczało mi w brzuchu. Złapałam się za niego i wzięłam głębokie dwa wdechy. Nie jadłam przez ten pieprzony tydzień. Może zacznę znowu jeść. Gryfino czekali już na mnie. Ręce włożyłam do kieszeni płaszcza i poszliśmy do wioski.

- Nosisz te książkę od tygodni, praktycznie z nią sypiasz. - odezwała się Hermiona. - Nie chciałeś się dowiedzieć kto to jest ten Książę Półkrwi.

- Nie mówiłem, że nie chciałem, no i nie sypiam z nią. - burknął Harry.

- Ale to prawda. - zaśmiał się Ron. - Zawsze jak sprawdzam przed spaniem, to siedzisz i czytasz tą książkę. - Zupełnie jak druga Hermiona i Tara.

- Dzięki Ron ale mnie w to nie mieszaj. - spojrzałam na niego - Jak Harry chce czytać tą książkę to niech czyta, ale niech nie używa tych zaklęć co tam są.

- Byłam ciekawa... Wiec poszłam... - mówi Hermiona ale jej przerwaliśmy.

- Do biblioteki! No i?

- I nic. Żadnej wzmianki o tym Księciu Półkrwi.

- No to załatwione. - ucieszył się Harry.

- Może to jakiś pseudonim lub coś? - podsunęłam pomysł.

- Może i tak.

Resztę drogi do Trzech mioteł przeznaczyliśmy na wygłupach. Spotkaliśmy po drodze nauczycieli. Gdy weszliśmy do Trzech Mioteł od razu poczułam zapach kremowego piwa i ciastek. Znowu zaburczało mi w brzuchu. Zajęliśmy jeden stolik. Usiadłam koło Harrego i nagle zobaczyłam Dracona. Wstrzymałam oddech i patrzyłam na niego. On zatrzymał się gdy mnie zobaczył, widziałam strach w jego oczach i tęsknotę. Gdy spojrzał na Harrego to szybko poszedł w stronę łazienek.

- Podać coś? - usłyszałam.

- Cztery kremowe piwa ale dwa z imbirem. - odezwała się Hermiona - oraz jeden kawałek ciasta czekoladowego.

- Dobrze.

Po paru minutach przyniesiono nasze zamówienie. Od razu upiłam łyk piwa i się uśmiechnęłam. Harry nakazał mi jeść. Z trudnością jadłam kawałek ciasta ale w końcu zjadłam cały, gdy podszedł do nas profesor Slughorn. Harry mu pomachał.

- Witaj mój chłopcze! - odezwał się.

- Miło pana widzieć. - Harry przywitał się uściśnięciem ręki.

- I ciebie również.

- Co pana tu sprowadza?

- Moja historia z Trzema Miotłami sięga dalej, niż miałbym przyznać. Pamietam, kiedy to była jeszcze Jedna Miotła.  - zaśmiał się zaśmiał się i wylał na Hermione trochę piwa. - Oj uwaga panno Granger. Posłuchaj, mój chłopcze. W dawnych latach urządzałem podwieczorki. Tylko dla wybranych uczniów. Chciałbyś wziąć w tym udział?

- Oczywiście panie profesorze. - odpowiedział Potter.

- Granger, Leighton wy również jesteście miłe widziane. - zwrócił się do nas.

- Jesteśmy zachwycone. - odparłam.

- Wybornie! - ucieszył się - wyczekujcie mojej sowy. Miło cię znowu widzieć, Wallenby.

Gdy odszedł Ron zaczął się czepiać czegoś Harrego ale ja nie zwracałam uwagi na to. Byłam pogrążona w swoich myślach. Gdy wracaliśmy to Katty Ball coś opętało. Trochę się przestraszyłam ale wiedziałam kogo to sprawka. Harry również widział ale mówiłam mu, że napewno to nie ta osoba.

Miałam go unikać i ignorować. Jak widać nie będzie to proste. Dzisiejszej nocy muszę odwiedzić dormitorium pewnego Ślizgona. 


Love me? / Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz