Betty
Schodziliśmy na dół, a ja powstrzymywałam łzy. Kiedy weszliśmy do pomieszczenia, w którym znajdowali się nasi rodzice, moja mama spojrzała na mnie przenikliwie.
-Elizabeth, czy weszłaś do tego pokoju?-
-Tak...i wiesz nie żałuję. Juggie idź po dzieci. Nie jesteśmy tu mile widziani.-
-Betty, może jednak...- nie dałam mu skończyć.
-Może jednak co? Moja matka jest szurnięta i ciągnie za sobą twojego ojca.-
-Betty...- zaczęła moja mama. - to nie tak,... kiedy razem z Jughead'em powiedzieliście nam o ciąży, nie byliśmy gotowi na rolę dziadków. Wiem, że źle postąpiłam odcinając was od nas, ale wtedy wydawało mi się że to jedyny możliwy sposób.
- Nie byliście gotowi?- zapytałam z irytacją w głosie. - I że niby my byliśmy gotowi na rodzicielstwo w wieku nie z pełna 20 lat? Nie dostaliśmy w tym okresie od was nawet najmniejszego wsparcia. Przyszłam tu z intencją zapomnienia i wybaczenia wam tego co nam zrobiliście, ale wy w zamian dajecie mi do zrozumienia, że nie jestem przez was kochana i doceniana. Dodatkowo ten chory pokój. Co mieliście przez to powiedzieć?-
-Betty skarbie, kocham cię nad życie. Kocham was nad życie. Kocham was i nasze wnuczki nad życie. Rozumiem już jaka byłam głupia, ale dajcie mi szanse. Błagam obiecuję będę dobrą babcią.-
Stałam w osłupieniu. Moja matka błagała mnie o drugą szansę. Nigdy wcześniej tego nie robiła. Byłam zdziwiona jej zachowaniem. Moja matka usiadła na kanapie, oparła łokcie na swoich kolanach, a ręce złożyła jakby do modlitwy. Chwilę później zaczęła płakać.
-Mamo spokojnie...- powiedziałam spoglądając na ojca Jughead'a.
-Ja też was przepraszam, nie mam pojęcia dlaczego tak postąpiłem.- powiedział spoglądając na Jugg'a.
-Już się nie gniewamy.-powiedziałam i przytuliłam się do Juggie'go.
-Chyba nawet nie wiecie jak one mają na imię.- powiedział Jugg lekko się uśmiechając.
-Nasze córeczki mają na imię Kate i Sabrina.- powiedziałam dumnie.
-Mają 2 i pół miesiąca. Urodziły się 04.04. o godzinie 04:04.- powiedział Jugg.
-Idealnie w punkt.- powiedziałam przytulając matkę.
Kilka godzin później pojechaliśmy do V i Archie'go. Byłam ciekawa ich reakcji. Nic nie wiedzieli. Droga nie trwała zbyt długo. Po około 5 minutach byliśmy na miejscu. Wzięłam na ręce Kate, a Jug Sabinę. Zapukaliśmy do drzwi V i Arch'a, a oni błyskawicznie nam otworzyli.
-BETTY! JUGHEAD! O MATKO JUŻ MYŚLAŁAM, ŻE NIE ŻYJECIE! - krzyknęła V, ale chwile później zorientowała się, że nie jesteśmy sami.
-Zapraszam. - powiedziała znacznie ciszej, a Jughead poprosił Archie'go o pomoc przy rozłożeniu przenośnego łóżeczka dla dwójki dzieci. Chwilę później nasze dzieci zasnęły nasze dzieci, a y we czwórkę siedzieliśmy już w salonie i zaczęliśmy rozmowę.
-Betty, mam ochotę cię zabić, że nic mi nie powiedziałaś.- powiedziała V.
-Wybacz, miałam bardzo dużo problemów na głowie. Postanowiłam z Juggiem, że poinformujemy was osobiście.
Potem rozmowa przebiegła normalnie. Przedstawiliśmy im nasze dzieci. Następnie rozmawialiśmy o innych już mniej ważnych sprawach.
**********************************************
Minęły aż dwa lata. Jughead i ja pogodziliśmy się zupełnie z rodzicami. V i Arch, pobrali się i urodziła im się mała córeczka. Siedziałam właśnie w naszej domowej bibliotece, kiedy Jug wszedł do niej bardzo zestresowany.
-Betty? Może miałabyś ochotę pójść ze mną na kolacje, tak jak kiedyś?-
-Tak, oczywiście. Tylko...co z dziećmi? - zapytałam.
-Nasi rodzice chętnie się nimi zajmą. - powiedział uśmiechając się do mnie, nadal był bardzo zestresowany.
-To co za pół godziny na dole? - zapytał jeszcze.
-Mhm. -
Pół godziny później byłam na kolacji z Juggiem. Było przepysznie. Kiedy wracaliśmy, Jughead nie skręcił w stronę do naszego domu tylko, wjechał prosto do lasu. Wysiedliśmy i Jug wskazał mi piękną polanę. Obejrzałam się dookoła. Było ślicznie.
-Betty muszę ci coś powiedzieć.- nagle klęknął przede mną.
-Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym facetem na ziemi i zostaniesz moją żoną?- w moich oczach pojawiły się łzy, a Jug otworzył przede mną małe pudełeczko.
-Tak, tak, tak! - krzyknęłam, a on wsunął mi na palec prześliczny delikatny pierścionek. Ręce mu się trzęsły. Nagle rzuciłam się na niego i pocałowałam go mocno w usta. Wtedy poczułam, że nic nie przeszkodzi mi już w byciu szczęśliwą.
CZYTASZ
Bughead kontynuacja 4 sezonu
RomantizmOto kontynuacja według mojej teorii/pomysłu. Ostrzegam też przed: *gorącymi sytuacjami * spoilerami 4 sezonu ( na potrzebę książki/opowieści) *przerażającymi błędami ortograficznymi i gramatycznymi ZAPRASZAM SERDECZNIE DO PRZECZYTANIA ( to jest pół...