Pewnej letniej nocy, Ania z sentymentem przeglądała listy które pisała wraz z Gilbertem. Tak bardzo za nim tęskniła. Przecież to już trzy lata odkąd ostatni raz widziała swojego ukochanego! Nie mogła doczekać się aż znowu zobaczy jego twarz, jego czarne jak węgiel i lekko kręcone, jak fale na rozchwianym morzu włosy, jego oczy, które wyglądem przypominały błyszczące w słońcu bursztyny, w których tonęła za każdym razem gdy na siebie patrzyli. Marzyła aby oddać się w jego uściski. - Już niedługo Blythe, niedługo się zobaczymy.- szepnęła Ania uśmiechając się, tak jakby mówiła do chłopaka. Często tak robiła wyobrażając sobie, że siedzi obok niej, to przynosiło lekkie ukojenie jej sercu, które tak bardzo cierpiało od momentu, aż ostatni raz go widziała. Pozbierała listy leżące na jej pościeli, zgasiła światło i położyła się do łóżka. Diany nie było. Pojechała do rodziców aby ich odwiedzić. To była kolejna długa noc, którą Ania chciała poświęcić na rozmyślanie z tęsknoty. - Gilbert nie chciałby abym nie spała z jego powodu... ale myślę, że on też tęskni. Mam nadzieję, że wszystko u niego dobrze. - Pomyślała i zrozumiała, że musi wypocząć przed jutrzejszymi zajęciami biorąc pod uwagę zbliżające się egzaminy. Oddała się w błogi sen.
Śniło jej się Avonlea, przed oczami miała obrazy szkoły do której uczęszczała wraz z jej najlepszą przyjaciółką Dianą, Ruby i innymi. Widziała każde szczęśliwe, stresujące i smutne wydarzenie, które doświadczyła. Zobaczyła miejsca, które dla innych wydawały się niczym, lecz ona widziała w nich coś niesamowitego. W końcu przyśniło jej się Zielone Wzgórze. Pierwsze miejsce w którym poczuła, że jest kochana. Z całego serca pragnęła znowu znaleść się w szkolnej ławce i znowu zostać nazwana "marchewką" przez... Gilberta. Blythe to kolejna rzecz, a raczej osoba którą Ania chciała zobaczyć, lecz nie w śnie a w prawdziwym życiu, u jej boku...
Za oknem zrobiło się jasno, a sen Rudowłosej został przerwany przez kobiecy głos- Panienki! Czas wstawać! -Ania wstała z wciąż zamkniętymi oczami aby jeszcze raz zobaczyć te same obrazy.
- Anka, co ty robisz? - zapytał dziewczęcy głos. Ania aż wzdrygnęła się z zaskoczenia. Dziewczyna przestraszona szybko otworzyła oczy. Ujrzała śmiejącą się Ruby.
Emm...N-Nic...Nieważne - odpowiedziała i pospiesznie zaczęła przygotowywać sobie herbatę.
- - -
Diana była w Avonlea; odwiedzała swoich rodziców i siostrę Minnie May. Po południu udała się na spacer z jej siostrzyczką. Postanowiła pójść ścieżką, którą zawsze wracała ze szkoły. Dziewczyny rozmawiały spacerując, a Diana nagle zaniemówiła. Zatrzymała się. Dziewczyna na początku nie zdawała sobie sprawy co jest tego przyczyną, po chwili dotarło do niej, że to miejsce w którym zawsze spotykała się z Jerrym, który odprowadzał ją do domu. Jej twarz zrobiła się blada. Minnie May domyślała się dlaczego. Diana przed wyjazdem na uniwersytet powiedziała jej o chłopaku. -Tęsknisz za nim? - Zapytała siostrzyczka . Mina Diany mówiła sama za siebie. Dziewczyna kochała go i pragnęła się z nim spotkać, ale jedna osoba stała jej na drodze. Mianowicie je młodsza siostra. - Przecież nie mogę zostawić jej samej, a zabierać ze sobą tym bardziej. Jeśli wróci sama, matka zacznie się zastanawiać gdzie jestem. - Pomyślała Diana. Westchnęła i zrezygnowała z postanowienia, ruszyły dalej. Po powrocie do domu, Diana udała się do swojego pokoju. Spojrzała na okno w nadziei, że wpadnie na pomysł aby jakoś skontaktować się z Jerrym. Olśniło ją. Postanowiła, że napisze list i zaniesie go do państwa Cuthbert z prośbą o przekazanie go chłopakowi. Wzięła kartkę i pióro, zaczęła pisać . Gdy skończyła, złożyła kartkę i wsunęła ją do koperty, którą starannie zakleiła woskiem. Zeszła na parter swojego domu i oznajmiła że idzie na Zielone Wzgórze, aby się przywitać. Wyszła z domu i pospiesznie ruszyła w tamtą stronę. Wspomnienia wróciły. Wraz z Anią biegały od domu do domu wyśmienicie się przy tym bawiąc. - Las Duchów- Przypomniała dziewczyna przechodząc między drzewami. -Pamiętam jak matka była na mnie zła gdy wspominałam jej o naszych wyobrażeniach- pomyślała. W końcu dotarła na Zielone Wzgórze. Przeszła przez bramę i podeszłą do drzwi, delikatnie zapukała. Otworzyła jej zaciekawiona Maryla.
-O witaj Diano, co cię sprowadza?
-Dzień dobry -uśmiechnęła się serdecznie- Czy mogłaby Pani przekazać to Jerremu?
Diana podarowała kopertę Maryli i choć zdziwiona oznajmiła, że to zrobi. Dziewczyna wróciła do domu, a ponieważ była pora obiadu, poszła do jadalni gdzie była jej rodzina.
- - -
Ania po zajęciach poszła odpocząć do parku który znajdował się na terenie uniwersytetu. Lubiła rozmyślać tam o swoim życiu. Znowu zaczęła myśleć o Gilbercie.- Tragiczny romans? A może nie do końca?- Pomyślała. Dziewczyna od kilku godzin czuła jakby nie dalekiej przyszłości miało stać się co niesamowitego. Zastanawiała się jaka rzecz może ją zaskoczyć. - Chyba że?... Nie to nie możliwe, na pewno napisałby mi list gdyby miał przyjechać. - Pogrążyła się w myślach. Zauważyła, że niebo nabrało różowego koloru i temperatura spadła, Ania udała się do swojego pokoju.
Zaczęła robić się zmęczona więc położyła się i dość szybko zasnęła. Dziewczyny z pokoju obok zrobiły to samo. Ania smacznie spała gdy nagle coś wyrwało ją z tego stanu. Myślała, że jest już kolejny dzień i musi wstawać, ale gdy otworzyła oczy jedyne co zobaczyła to światło księżyca wlewające swój blask do jej pokoju. Zdała sobie sprawę, że obudziło ją pukanie w okno. Podeszła do niego a to co zobaczyła doprowadziło ją do łez...
--------------------------------------------------------------------------------
Wiem, że urwałam w dziwnym momencie ale taki miałam zamysł. To moje pierwsze opowiadanie tutaj, więc nie jestem zbyt wprawiona, ale mam nadzieje, że jak narazie wam się podoba.
CZYTASZ
Wymarzone zakończenie Kordelli
Short StoryPowracam! + nowa okładka Wszyscy skończyli studia i wracają do Avonlea. Czy odnajdą się w dorosłym życiu? Jakie przygody ich czekają? Czy Gilbert w końcu oświadczy się Ani? Moje wyobrażenie dalszej fabuły serialu "Anne with an E". Niektóre wątki opa...