Rozdział 13

11.3K 403 6
                                    

Następnego dnia wstałam około godziny siódmej czasu miejscowego. Za oknem było już nawet całkiem widno, jak na tą porę, co tylko poprawiło mi nastrój.

Dość szybko się ogarnęłam i zeszłam na parter. Ubrana w granatową rozkloszowaną spódnicę i beżową koszulę z rozpiętymi dwoma pierwszymi guzikami, które miały eksponować moje ulubione białe perły, weszłam do holu. Stukot czarnych, lakierowanych szpilek, tych samych, w których byłam wczoraj w klubie, donośnie odbijał się od pustych ścian. 

Weszłam do hotelowej restauracji i zajęłam jeden z wolnych stolików znajdujących się bliżej wyjścia, tuż przy samym oknie. Chwyciłam kartę dań i przebiegłam wzrokiem po wszystkich proponowanych śniadaniach. W kwestii jedzenia nie byłam zbyt wybredna, lubiłam dobrze zjeść, niekiedy nawet tłusto, jednak dzisiaj, żołądek miałam wręcz ściśnięty z nerwów. Po chwili podszedł do mnie kelner, w celu przyjęcia mojego zamówienia. Gdy mężczyzna się oddalił, miałam idealny widok na kilka stolików naprzeciwko mnie.

Wszystkie były puste, z wyjątkiem jednego. Zajmował go mężczyzna mniej więcej w moim wieku, ubrany w czarną koszulę z podwiniętymi do łokcia rękawami, które ukazywały jego wytatuowane przedramię i równie czarne spodnie garniturowe. Nie byłoby w tym nic niepokojącego, gdyby nie dwie rzeczy, jakie od razu wyłapałam. Jeden z jego tatuaży przedstawiał tygrysa, a drugi węża. To dało mi podstawę, aby sądzić, iż należy on do mafii Romanova. Wszyscy jego żołnierze mają takie tatuaże, w mniej lub bardziej widocznych miejscach, ale każdy go ma. Jest to pewnego rodzaju znak przynależności do mafii. Drugą rzeczą, jaka mnie zaniepokoiła, był fakt, że mężczyzna nawet nie ukrywał się zbytnio, z tym że mnie obserwuje. Siedział z założonymi na piersi rękoma, a nogi wyciągnął pod stolikiem i bezczelnie się na mnie gapił. Zimny dreszcz przebiegł mi po kręgosłupie, lecz nie odwróciłam swojego spojrzenia. Musiałam grać twarda i pewną siebie kobietę sukcesu taką, jaką wykreowałam siebie w Bostonie. Bo to, że zostałam sprawdzona przez ludzi Romanova, było więcej niż pewne.

— Pani zamówienie — podszedł do mnie kelner z tacą i postawił przede mną sałatkę owocową, herbatę z mlekiem i pendrive. — To od tego pana — odpowiedział, widząc moje zdezorientowane spojrzenie.

Zgarnęłam urządzenie ze stolika i schowałam w kieszeni spódnicy. Upiłam łyk gorącej herbaty i spojrzałam w puste miejsce, które jeszcze przed chwilą zajmował wysłannik Romanova. Zjadłam śniadanie, uważnie obserwując co się dookoła mnie dzieje. Nie chciałam przegapić choćby małego znaku świadczącego o zbliżającym się możliwym niebezpieczeństwie. Jak to było w jednej z moich ulubionych książek — Stała czujność!

Na szczęście obyło się bez większych przygód. Najedzona wróciłam do pokoju i od razu wzięłam laptopa. Zajęłam miejsce na kanapie i wzięłam urządzenie na kolana. Wpięłam pendriva i weszłam w pierwszy i jedyny plik, jaki się tam znalazł. Zdziwił mnie fakt, że znajdował się tam dokument. Spodziewałam się jakiejś ,,sterty" informacji, a nie jednego dokumentu. Zawierał on, co mnie zszokowało, szablon aktu małżeństwa.

Uzupełniony szablon aktu małżeństwa.

— Co do cholery? — mruknęłam zdziwiona — W co ty ze mną pogrywasz Aleksandrze?

Nie, to nie może być to, co myślę. On sobie ze mnie żartuje. Nie może żądać ode mnie małżeństwa. Ponownie przebiegłam wzrokiem po dokumencie. To zbyt poważny krok, aby chcieć coś tak ważnego w zamian za zniszczenie wspólnego wroga.

— To była tylko propozycja, nic wiążącego! — mruknęłam pod nosem. — Faceci, jak zwykle muszą wszystko przeinaczać!

Nie wiedziałam, że Romanov jest tak szalony. Nie, to głupi żart z jego strony. Pewnie pomyślał, że ja również sobie z nim pogrywam i wziął to za pomyłkę. Przecież w oczach takiego kogoś, jak on, jako kobieta jestem nikim. To cud, że nie kazał mnie zabić za zmarnowanie jego czasu, chociaż pewnie informacje, jakie mu podałam, były czymś, czego nie wiedział.

— No cóż, w takim razie, trzeba sobie, będzie poradzić jakoś inaczej. — westchnęłam, trzaskając laptopem.

Do wylotu z Moskwy miałam około dziesięciu godzin. Postanowiłam spędzić je poza hotelem, jak typowa turystka.

Zostawiłam wszystkie swoje rzeczy w pokoju, zabrałam tylko płaszcz i torebkę. Wyszłam z budynku i ruszyłam w pierwszym lepszym kierunku. Mijałam innych ludzi, spieszących się do pracy, a samochody przejeżdżające obok mnie lekko rozchlapywały wodę z kałuż, które powstały po nocnej ulewie. Szłam przed siebie i starałam się nie myśleć o moim niepowodzeniu. Przecież lecąc tutaj, miałam z tyłu głowy taką myśl, że może jednak mnie wyśmieję i nie pomogą. Jednak skrycie liczyłam, że będzie to tylko nic nieznacząca obawa. Przecież w kobiecej naturze leży zamartwianie się o wszystko i dogłębne analizowanie za i przeciw każdej sytuacji. Jednak nie powiem, że nie poczułam lekkiego rozczarowania, chociaż może to i lepiej. Przecież nie bez powodu tato nie chciał z nimi wchodzić w głębsze relacje. Pomijając zawód miłosny, jakiego doznał, mógł jednak dalej dzielić z nimi interesy. Nic nie stało na przeszkodzie współpracy z Rosjanami. Jednak zraniona duma i uczucia taty nie pozwoliły mu na ciągnięcie udawanej przyjaźni z Romanovem. 

A może był jeszcze trzeci, ukryty powód. Może wiedział o nich coś, co nie pozwoliło mu zawiązywać z nimi spółek. Może to coś na tyle go przeraziło albo przerosło, że zwyczajnie bał się ich. Nie, to nie może być prawda, chociaż... W dzisiejszym świecie nic nie jest pewne. Dzisiaj żyjesz i chodzisz bez cienia przerażenia między ludźmi, a jutro mogą znaleźć twoje zmasakrowane ciało w rowie za miastem, albo sprawią, że dosłownie rozpłyniesz się w powietrzu. Tak działa mafia. Jeśli raz się im narazisz, masz przesrane do końca życia. Jak raz wejdziesz do jej świata, drzwi zatrzasnął się za tobą i zamknął na klucz, który zostanie wrzucony do oceanu przepełnionego ludzkim cierpieniem. Takie jest moje spojrzenie na to wszystko. Nie chciałam się mieszać w nielegalne interesy, ale od dziecka byłam do tego zmuszana. Po pewnym czasie moja psychika na tyle się przyzwyczaiła do bólu i cierpienia, jakie musiałam zadawać lub sama znosić, że przestałam wypierać fakt, że nie nadaję się do mafii. Od mojego urodzenia, było wiadome, że gdy Robert przejmie władzę po ojcu, ja będę jego zastępcą. Tak przywykłam do tego oczywistego faktu, że przestałam uważać mafię za największe zło tej ziemi. 

Jednak pewnego dnia coś pękło. Będąc wtedy w centrum Dublina, widząc ludzi w moim wieku, którzy mają własne działalności, którzy mają rodziny i są szczęśliwi, sama zapragnęłam tego samego dla siebie. Tacie ciężko było pogodzić się z moją decyzją. Od Roberta wiem, że po moim wyjeździe do Bostonu, sam poleciał za mną, by siłą ściągnąć mnie z powrotem do domu. Jednak gdy zobaczył, ile szczęścia daje mi życie na wolności, odpuścił. Dał mi to, czego chciałam. Dał mi możliwość życia po swojemu. Przez to, że potraktował mnie nie jak szef swojego żołnierza, tylko jak ojciec jedyną córkę, postanowiłam, że nie zawiodę jego oczekiwań co do mojej osoby, choćbym miała przypłacić za to życiem. Jednak nadal jest we mnie ta mała dziewczynka, pragnąca szczęścia, kochającego i troskliwego męża oraz gromadki dzieci. Jednak dopiero będąc w Moskwie, dotarło do mnie jak bardzo odległe i abstrakcyjne są moje marzenia. Jeśli to, co przekazał mi na pendrivie Romanov, okaże się zapłatą za jego pomoc, nie zawaham się więcej.

Za dużo już straciłam, myśląc tylko o swoim szczęściu. Straciłam rodzinę, a tego nawet pieniądze mi nie dadzą. Nie przywrócą taty i Roberta.

Urok KobietyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz