Wszyscy zaproszeni goście weszli do jadalni, więc mogliśmy zająć swoje miejsca. Aleksander usiadł u szczytu stołu, jego ojciec po jego prawej stronie, a ja natomiast po lewej. Na całe szczęście obok mnie znalazł się Borys, który starał się wytłumaczyć mi, kto jest kim w ich świecie. Dyskretnie pokazywał mi najwierniejszych ludzi i tych najbardziej wpływowych. Po chwili podano kolację, której niezbyt wiele skosztowałam, gdyż przeszkadzały mi ukradkowe spojrzenia posyłane w moją stronę. Niby dorośli ludzie a zachowują się jak dzieci. W pewnym momencie mój wzrok poleciał w kierunku Aleksandra i dopiero wtedy zauważyłam, że on również na mnie spogląda znad talerza.
— Dobrze, że założyłaś pierścionek — mruknął między kolejnymi kęsami — Rozwieje to niektóre wątpliwości związane z twoją obecnością.
Wyprostowałam się nieco na swoim miejscu i starałam się ukryć lekkie zaskoczenie, w jakie wprawił mnie Aleksander i jego komentarz.
— Aż tak bardzo nie jestem tu mile widziana? — zapytałam równie cicho co on, nachylając się bliżej.
— W tym domu są jedynie dwie kobiety — odpowiedział. — Ty i twoja pokojówka. Od lat mieszkali tu sami mężczyźni i niektórym nie podoba się ta zmiana.
— Moja kto? — dopytałam i popiłam winem kawałek mięsa, bo czułam, że jeszcze jedna taka rewelacja, a jedzenie stanie mi w poprzek gardła.
— Pokojówka, służąca? Jak zwał tak zwał — wzruszył ramieniem. — Będzie cię o wszystkim informować na bieżąco, ponieważ Borys ma inne, ważniejsze sprawy na głowie — powiedział i spojrzał na brata z niezbyt tęgą miną.
— Zmieniłeś się, odkąd tu przyjechaliśmy — zauważyłam — wcześniej byłeś inny.
— Może po prostu udawałem, aby zdobyć to, co chciałem? — odpowiedział ironicznie i nie zaszczycił mnie już ani jednym spojrzeniem.
— Może... — ucięłam, bo niczego nie mogę być już pewna będąc tutaj.
Resztę kolacji przemilczałam, zjadłam tyle, ile dałam radę, a wszystko zapiłam winem. Co jak co, ale alkohol to mają dobry. Po posiłku zauważyłam, że mężczyźni zaczynają wychodzić z jadalni. Aleksander podniósł się ze swojego miejsca i rzucił serwetkę, którą wcześniej otarł sobie usta na talerz.
— Ty zostajesz tutaj — rozkazał, nawet na mnie nie spoglądając, gdy również chciałam wstać.
Nie widziałam sensu wchodzenia z nim w zbędną dyskusję, aby nie pogorszyć mojej nieprzyjemnej już i tak sytuacji. Wyraźnie dał mi znak, że w tym domu kobiety się nie liczą. Westchnęłam z rezygnacją i oparłam łokcie na blacie stołu, a w dłoniach schowałam twarz.
— Zamierza pani jeszcze jeść? Chciałbym posprzątać. — usłyszałam męski głos przed sobą, więc podniosłam lekko głowę, aby zobaczyć starszego pana.
— Nie, dziękuję — odparłam, podając mu swój talerz. — Może pomogę pozanosić wszystko do kuchni, sporo tego? — zaproponowałam, na co mężczyzna aż zesztywniał.
— Lepiej nie, jak szef panią zobaczy przy pracy, to mi ręce utnie — wystraszył się i potrząsnął siwiejącą głową.
— Ale szefa tutaj nie ma, a pan jest sam. Pomogę — powiedziałam i zaczęłam zbierać talerze na jedną kupkę. — Wie pan może, gdzie poszli wszyscy goście?
— Goście? Oni wszyscy tutaj mieszkają — odparł ze zdziwieniem. — Nie koniecznie w tej części domu, ale w innej już tak. Ci mniej ważni mają swoje domki na terenie posiadłości, a żołnierze mają wbudowaną jednostkę — powiedział to, jak najoczywistszą rzecz na świecie.
— To gdzie poszli? — ponowiłam pytanie.
— Nie moja sprawa — odparł, wzruszając ramionami. — A pani nie powinna mi pomagać — powiedział, wyrywając mi wieżę talerzy z rąk, aż wszystkie głucho się o siebie obiły.
Bezradnie opadłam na swoje wcześniejsze miejsce i upiłam łyk wina z kieliszka, który mężczyzna przy mnie pozostawił. Oparłam się wygodnie na krześle i zaczęłam bawić się pierścionkiem zaręczynowym na moim palcu. Kto by pomyślał, że to wszystko tak się skończy. Westchnęłam z bezradności, jaka mnie opanowała. Nie docierał do mnie to, jak bardzo Aleksander się zmienił. W Dublinie był w stosunku do mnie miły, starał się zagadywać, uśmiechał się do mnie, a tutaj jest zupełnie innym człowiekiem. Jakby nałożył na siebie maskę. Jest oschły, władczy, apodyktyczny co, prawdę mówiąc, zaczyna mnie przerażać. Dziwi mnie również fakt, że jestem jedną z dwóch mieszkających tutaj kobiet. A co z resztą? Przecież większość mężczyzn, jak tutaj była, to byli faceci w wieku trzydzieści plus, na pewno część z nich ma żony. U niektórych widziałam złote obrączki na palcu, więc jest to praktycznie nie możliwe, abym była tutaj sama jedna. Pozamykali je w pokojach, czy co?
— Nadal tutaj siedzisz? — do pomieszczenia wszedł Borys. — Możesz iść do siebie.
— Dobrze wiedzieć, dziękuję za pozwolenie — mruknęłam. — A wy gdzie poszliście?
— Zbieramy się do klubu. W końcu dzisiaj wieczór kawalerski Saszy — powiedział nad wyraz podekscytowany.
— Kawalerski? — zapytałam, podnosząc się ze swojego miejsca. — A ty co tutaj robisz?
— Wróciłem po fajki — machnął mi przed oczami paczką papierosów — A wracając do imprezy, przecież jutro bierzecie ślub — powiedział i zostawił mnie samą w jadalni.
Z wrażenia aż się zachwiałam. Ślub? Jutro?
— Dobrze wiedzieć — mruknęłam kolejny raz tego wieczoru.
Mam poczucie, że wszystko przelatuje mi przez palce. Niczego nie jestem już pewna, o takich rzeczach, jak ŚLUB dowiaduję się tylko dlatego, że Borys się wygadał. Czy to był jakiś sposób, nie wiem, zabezpieczenia? Aleksander nie chciał, żebym o tym wiedziała, bo myślał, że ucieknę?
— No bo, kurwa, mam gdzie!
CZYTASZ
Urok Kobiety
RomanceTom I serii Siła Kobiet Całe moje życie było zaplanowane jeszcze przed narodzinami. Miałam być córką idealną, bezwzględną kobietą służącą mafii. Wszystko zmieniło się pod wpływem jednej decyzji. Tuż po niej pojawiły się kolejne, doszczętnie niszcz...