Zapraszam do czytania i komentowania czy się podoba :)
-Cze-eść.
Cholera czy mogę powiedzieć choć jedno słowo bez jąkania. To naprawdę nie jest trudne. Mówi się i tyle, ale kogo próbował oszukać. Siebie. To był Magnus najgorętszy facet jakiego widział. Miał prawo się zdenerwować tym bardziej kiedy mówił do niego w ten sposób. Jakby mruczał mu do ucha. To było hipnotyzujące, kiedy usłyszało się raz , nie potrafiło się zapomnieć.
Podniósł wzrost i spojrzał niepewnie w oczy chłopaka przed nim. Zielono-złote, złoto-zielone. Magnus naprawdę przypominał kota. Ruszał się z gracją przepisaną tym zwierzętom. Gdy był zadowolony uśmiechał się niczym figlarny kocur. Nie mówiąc o jego oczach. Nie miał już siły o nich myśleć. W jego głowie tyle razy opisywał je w poetycki sposób. Mógłby napisać książkę.
- Przepraszam, że ci przeszkadzam, ale nie masz zapasowego koła? Jak widzisz przebiła nam się opona.- Jego oczy błyszczały jak zielony płomień. Zjawisko, które bywało rzadkie. Występowało podczas wschodzącego lub zachodzącego Słońca spowodowane załamaniem światła w atmosferze. Trwa kilka sekund i jest godny zapamiętania. Jak Magnus. Miał o tym nie myśleć!
- Nie przeszkadzasz.- odparł. Powiedział to bez zająknięcia, zawsze jakiś progres.
- Izzy powiedziała, że pomożesz. Nie miałem nawet kiedy jej odpowiedzieć. Chwila i już jej nie było.- zaśmiał się, nie wiedząc co to powoduje u czarnowłosego. A Alec? On był w istnym szaleństwie. Ten śmiech, radosny, pełen wdzięku. Piękny.
- Tak z nią już tak jest.
-Alec! Chodź Magnus potrzebuje twojej pomocy.
- Co się stało?!- Alec zerwał się z łóżka i podszedł do siostry. Jego oddech przyspieszył. Bał się, po prostu się bał, martwił, odczuwał strach!
- Opona mu się przebiła... Ty się martwisz! - Spojrzała na jego zaczerwienioną twarz i powiększone źrenice.
- Kto się by nie martwił. Wbiegałaś do mojego pokoju i krzyczysz, że Magnus potrzebuje pomocy. Co miałem pomyśleć?- zapytał zdenerwowany. To on tu na zawał prawie padł, a ona mówi, że przebiła się opona!
-Spokojnie barcie.- zaśmiała się serdecznie. No Lightwood'owi nie było do śmiechu.- Magnusowi tylko przebiła się opona, a nie ma zapasowej, więc powiedziałam mu, że pomożesz. To jest świetna wymówka żeby z nim porozmawiać.
-Nigdzie nie idę.- odparł krótko i usiadł z powrotem na łóżko.
- Odmawiasz mężczyźnie w potrzebie? Co on teraz zrobi? Pozwolisz mu wracać do swojego domu po koło. To jest kawał drogi i do tego jest gorąco. Może po drodze zasłabnąć. Czy twoje sumienie da tobie żyć, po tym wszystkim? Wątpię, a jes...- zaczęła Izzy.
-Dobrze, idę. Zadowolona?- odparł głośno Alec. Ruszył w kierunku drzwi, mijając siostrę. Oczywiście wmawiał sobie, że to tylko przez słowa Isabelle. Wcale nie czuł entuzjazmu, że za chwilę zobaczy Magnusa, przynajmniej tak sobie mówił w myślach. Przybrał na twarz obojętną maskę i wyszedł na dwór.
I teraz stał przed Magnusem próbując uspokoić swoje szalone serce. Pot delikatnie oprószył jego kark. Czuł na sobie czujne spojrzenie.
- Pójdę po koło.- odparł. Za sobą usłyszał głos Bane'a.
- Pomogę ci.
Drogę pokonali w ciszy. Szli obok siebie, czasem dotykając się ramionami. Za każdym razem, gdy to się działo, Lightwood rumienił się rozkosznie. Alec otworzył drzwi i gestem nakazał Magnusowi wejść.
CZYTASZ
Wilczy Instynkt II Malec
FanfictionOdgłos głośnego tupania rozciągał się po całym lesie. Złoto-biała plama mignęła pomiędzy drzewami. Tuż za nią niczym cień podążyła czarna. Hałas unoszących się ptasich skrzydeł dodatkowo wzmacniał przerażający chaos. Znajdujące się w pobliżu sarny p...