egypt

680 44 5
                                    

Plagi egipskie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Plagi egipskie

Kolejny przystanek chłopców był w podobnym klimacie do tego poprzedniego - tutaj również było niezmiernie ciepło. Słońce grzało przez cały czas, sprawiając, że stróżki potu spływały z ich twarzy.
– Cholera, wyglądam okropnie. – Parsknął Tae, patrząc w lusterko, po czym wytarł swoją buzię chusteczką. – Dla mnie zawsze wyglądasz pięknie. – Odparł Jeon, przytulając mniejszego do siebie. – Gukkie, jestem cały mokry. – Jęknął wielkooki, na co starszy się zaśmiał. – Ty myślisz, że mi to przeszkadza? – Spytał. – Wyobraź sobie, że w ogóle nie mam z tym problemu. Mogę cię nawet pocałować. – Prychnął, zaraz łącząc ich usta. Momentalnie Kim się cały zarumienił i wcale nie była to wina gorąca. Po prostu ten chłopak tak na niego działał. Mimo, że całowali się już wiele razy, wciąż takie zbliżenia przyprawiały go o setki motyli w brzuchu. Chłopcy stali tak przez chwilę, aż wreszcie usłyszeli głos jakiegoś mężczyzny, który zaczął zwoływać pod hostelem grupę turystyczną, do której i Koreańczycy należeli. – Och, poczekaj tu, dobra? Ja szybko odstawię nasze rzeczy w pokoju. – Rzucił brunet, całując przelotnie swojego chłopaka w czoło, po czym wbiegł do budynku, aby odłożyć torby. W tym czasie Tae stanął pod samą ścianą hostelu, obserwując z odległości tych wszystkich ludzi. Zdawało się, że jest ich tam co najmniej kilkanaście, z tego prawie wszyscy to byli dorośli faceci. Jeden z nich wyglądał wyjątkowo nieprzyjemnie, łysy i napakowany, a w dodatku wciąż pożerał wielkookiego wzrokiem. Kim skrzywił się, odwracając głowę w drugą stronę. Czuł się naprawdę niekomfortowo będąc tam z nimi samemu. Jednakże niebawem wrócił Jungkook, który objął go ramieniem. Momentalnie Kim poczuł się pewniej i spojrzał w górę na swojego chłopaka z uśmiechem. – Stęskniłeś się za mną? – Spytał starszy. – Nawet nie wiesz jak bardzo. – Odparł Tae.

Cała grupa ruszyła przed siebie, pokonując wydeptane ścieżki, dopóki wszyscy nie dotarli do pustyni, gdzie stał przygotowany zastęp wielbłądów. – Uwaga! Proszę, żeby każdy wybrał sobie swojego wielbłąda. Pojedziemy nimi zobaczyć piramidy. – Oznajmił przewodnik i sam usiadł na jednym ze zwierząt, w oczekiwaniu aż każdy inny członek wycieczki zrobi to samo. Kim podszedł do jednego ze zwierząt, starając się na niego wspiąć, jednak zaraz zsunął się znów na ziemię z cichym westchnieniem. – Pomogę Ci. – Usłyszał zaraz za sobą, więc obrócił głowę. Przed nim znajdował się ten dziwny typ, którego widział pod hostelem. W jednej chwili Koreańczyka przeszedł nieprzyjemny dreszcz. – Nie, dziękuję. Poradzę sobie. – Mruknął, znów łapiąc się siodła. – Nalegam. – Rzucił nieustępliwie mężczyzna. Wtedy Tae poczuł jak czyjaś ręka ląduje na jego talii. – Ja mu pomogę. – Rozbrzmiał głos Jungkooka. Aż kamień spadł Tae z serca, gdy uświadomił sobie, że to Koreańczyk go podtrzymuje. Zrezygnowany facet odszedł od nich.
– W porządku? – Spytał syn policjanta, pomagając mniejszemu usadowić się na wielbłądzie. – Tak, dziękuję. – Odparł Kim, widząc zaraz jak starszy wspina się na tego samego zwierzaka. Brunet usiadł za nim, obejmując go ramionami i chwycił uprząż w obie ręce. – Koo, nie powinieneś jechać na swoim? – Nie. Będę jechał z tobą, żeby ten oblech znów się do ciebie nie przyczepił. – Stwierdził większy.

one month | taekook ☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz