canyon

710 48 3
                                    

Kanion i miłosne rozterki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kanion i miłosne rozterki

Po wymeldowaniu się z hotelu, Koreańczyków nic już więcej nie trzymało na miejscu. Mogli więc spakować swoje rzeczy i jechać dalej, jednak po drodze, Jungkook chciał zabrać tego malucha w jeszcze jedno miejsce - mianowicie nad wielki kanion.
Taksówkarz wysadził ich niedaleko, a oni zabrali swoje torby, kierując się na głaz.
Byli tam trochę nielegalnie, gdyż zamiast pójść na punkt widokowy, przekradli się pod ogrodzeniem, znajdując się tym samym na otwartej przestrzeni, z dala od innych ludzi. Życie poza prawem powoli stawało się dla nich rutyną podczas tej szalonej podróży.
Brunet wyciągnął, z leżącej na ziemi torby, kraciasty koc, który rozłożył i usiadł na nim.
Starszy poklepał miejsce obok siebie, dając Kimowi znak, aby spoczął obok niego. To właśnie Tae uczynił. Rozłożyli się tam, niczym na pięknej, wiosennej polanie, wyciągając sobie coś do jedzenia oraz picia. Robienie pikniku nad kanionem było dość ryzykownym posunięciem, ponieważ w każdej chwili ktoś mógł ich przyłapać lub spisać, ale właśnie po to tam byli - aby coś przeżyć, aby zrobić coś szalonego i takiego, co będzie warte zapamiętania.
Była piękna pogoda, a na niebie nie widniała ani jedna chmura, przez co słońce przyjemnie ogrzewało chłopaków.
Wiał lekki, ciepły wiaterek, sunący między włosami nastolatków. U młodszego, mniejsze kosmyki zabawnie się skręcały przez ten podmuch. Jungkook mógłby przysiąc, że była to najrozkoszniejsza rzecz jaką kiedykolwiek widział - rumiana buzia tego malca, w świetle dnia, z delikatnymi loczkami powstałymi od wiatru. Nigdy wcześniej nawet nie wyobrażał sobie lepszego widoku, a i teraz nie potrzebował widzieć niczego innego.
– Jak ci się podoba? – Zapytał w końcu, chcąc przerwać ciszę panującą między nimi (chociaż była całkiem miła).
– Bardzo mi się podoba. – Uśmiechnął się wielkooki, spoglądając najpierw na czyste niebo, a później w głębiny kanionu, który był prawie tak ciemny, jak oczy jego Jungkooka, tak głęboki, jak jego przenikliwe spojrzenie.
– Czuję się taki wolny, będąc w tym miejscu... – Dodał po chwili zastanowienia, tym razem nieco ciszej - zupełnie jakby mówiąc bardziej do siebie. – Dlaczego tak się czujesz? – Rzucił brunet, biorąc do ust truskawkę z małego koszyczka. – Będąc tak wysoko, czuję, że mogę wszystko. Zupełnie jakby nie było rzeczy niemożliwych. – Odparł młodszy, uśmiechając się lekko do swojego przyjaciela.
– Wiesz, że będąc nisko też możesz wszystko? – Spytał maturzysta, kolejny owoc podając wielkookiemu, który z uśmiechem kiwnął głową i zjadł krwistoczerwoną truskawkę. – Wiem. – Odparł, gdy przełknął. – Przy tobie właśnie tak czuję. – Zamiauczał, opierając głowę o silne ramię muzyka. Ostatnimi czasy było to jedno z jego ulubionych miejsc (pomijając objęcia starszego). Jungkook był dla niego oporą, wiedział, że nigdy nie da mu spaść. Znów zapadła między nimi cisza i zwyczajnie siedzieli tak, podziwiając widoki - lecące nad kanionem klucze dzikich ptaków, szumiący w oddali strumyk i wycieczkowiczów, którzy z takiej odległości wyglądali jak mrówki.
Ta chwila - zarówno dla syna policjanta, jak i Taehyunga - mogła trwać i trwać, nawet wieczność. Choć właściwie każda ich wspólna chwila mogła się nie kończyć.
Właściwie to takie momenty Jeon uwielbiał najbardziej - gdy po prostu byli obok siebie, ciesząc się chwilą spokoju i odpoczywając. Nawet nie musieli ze sobą rozmawiać, po prostu piękna była świadomość, że Kim jest obok - wciąż cały i w dobrej formie, że może się do niego przytulić i poczuć bijące od niego ciepło.
To samo czuł mniejszy - na tamten moment, starał się bardzo nie myśleć o tym, jak mało czasu mu pozostało.
Kiedy maturzysta był blisko - czas zdawał się nie istnieć. Jakby nagle świat się zatrzymał, pozwalając im cieszyć się sobą. Jakby istnieli tylko oni dwaj. Tak wiele miał szczęścia, że wtedy Jungkook nie zostawił go i nie odszedł spod gabinetu pielęgniarki. Wielkooki uważał to za cud, przeznaczenie.
W tak krótkim czasie, brunet stał się dla niego najważniejszym człowiekiem na Ziemi - nieodwołalnie.
[...]
Siedzieli tak razem długi czas, gdy powoli zaczęło robić się ciemno. Jednak mieli jeszcze chwilę i nie zapowiadało się, żeby ktoś miał ich wygonić, więc chłopcy postanowili zostać trochę dłużej. Wkrótce zapadła noc, a wraz z nią na niebie pojawiły się miliony małych światełek, które nadawały jeszcze piękniejszego klimatu całemu temu miejscu.
Jeon i Kim zostali już zupełnie sami, ponieważ każdy podróżny zszedł z punktu widokowego. Mogli się więc w pełni cieszyć sobą nawzajem.
Koreańczycy ułożyli się na kocu, w swoich objęciach oglądając gwiazdy.
– Niesamowite. – Zamruczał Tae, którego oczy świeciły się chyba jeszcze jaśniej niż te wszystkie punkciki. – Zawsze babcia opowiadała mi, że gwiazdy to tak naprawdę dusze zmarłych osób, patrzące na nas z góry i pilnujące, abyśmy spali dobrze. – Miauknął, jeżdżąc palcem po ramieniu większego. – Wierzysz w to? – Spytał Gguk, przymykając oczy. – Tak. Zresztą, niedługo ja sam będę wśród nich i będę pilnował ciebie. – W tamtym momencie, Jungkook znów otworzył oczy, spoglądając ze smutkiem na młodszego.
Dlaczego on musiał umierać...?
Chciał mu coś powiedzieć, prosić, żeby nie poruszali tego tematu, póki nie jest to konieczne, póki ma jeszcze trochę czasu. Ale nie było mu dane, gdyż zaraz palec Koreańczyka wystrzelił ku górze, wskazując na niebo. – Patrz! Jedna spada, pomyśl życzenie! – Brunet skupił wzrok na poruszającym się punkcie, nawet nie musiał się zastanawiać, żeby wiedzieć, czego tak naprawdę pragnie i o co chce poprosić. – Chciałbym, żebyś przeżył. – Mruknął poważnym tonem, następnie podnosząc się do siadu. Tae zrobił to samo, masując lekko bark starszego.
– A ja... chciałbym, żebyś nie płakał gdy umrę. – Będę płakać... – Westchnął, a wtedy mniejszy znów ułożył głowę na jego ramieniu, patrząc od dołu na tą doskonałą twarz muzyka. – Dlaczego? – Miauknął.
– Bo jesteś dla mnie bardzo ważny i nie chcę cię tracić. – Będę przy tobie co noc. Będę patrzył jak zasypiasz i odwiedzał cię we snach. – Kim uśmiechnął się niewyraźnie, odsuwając się trochę.
Syn policjanta obrócił głowę w jego stronę, nie wiedząc zupełnie co powinien mu powiedzieć. – Jest jedna rzecz, której chcę przed śmiercią bardziej niż zwiedzenie świata. – Szepnął wielkooki.
– Co chcesz? – Ciebie... – Kim złapał starszego za policzki i pocałował go lekko, wkładając w ten gest wszystkie swoje skrywane wcześniej uczucia, całą miłość, wdzięczność, ale też niepokój. Świat znów się zatrzymał, pozwalając, aby liczyli się tylko oni, lecz wszystko zdawało się rozsypać, w momencie, gdy Taehyung odsunął się jak poparzony. – Przepraszam. – Rzucił, wstając z materiału. – Za co mnie przepraszasz? Przecież to chyba nic złego, szczególnie po tym co miało miejsce wczoraj. – Mruknął Jeon, patrząc na chłopaka intensywnie. – Nie możesz się do mnie przywiązać, nie, gdy za chwilę mam umrzeć. – A co, jeśli chcę? – Spytał większy i także wstał marszcząc brwi.
– Nie pozwalam na to... – Ledwo przeszło przez gardło nastolatka, który spuścił głowę. Kim wkładał w tamtym momencie tak wiele wysiłku, aby się tylko nie rozpłakać. Kochał Jungkooka i chciał go bardzo, ale był zbyt egoistyczny. Przez chwilę myślał tylko o sobie i swoich pragnieniach, a przecież, gdy zniknie to Jeon będzie cierpiał najbardziej...
On zasługiwał na kogoś, kto będzie przy nim.
– Przepraszam... – Powtórzył.
– Nic nie szkodzi... rozumiem. – Odparł Gguk, próbując nie pokazać jak bardzo go to zakłuło. Skoro dla Tae to było jedyne rozwiązanie - żeby udawać jakby nic ich nie łączyło i po prostu dotrwać do końca - nie mógł się nie zgodzić. Syn policjanta bez słowa zwinął koc do torby, by potem zadzwonić po transport na lotnisko.
Niezależnie od tego co czuł względem tego dzieciaka, podróż musiała trwać. W końcu maturzysta zobowiązał się do spełnienia chociaż tego marzenia mniejszego.

_______________________________

(A/n) cóż za zwrot akcji. Mąci ten nasz Taehyung i miesza w głowie Jungkooka.
Ciekawe jak starszy zniesie to na przełomie kolejnych dni.

Trochę krótszy rozdział, ale przyznam się szczerze, że miałam małą pustkę między dwoma odwiedzanymi przez nich krajami i potrzebowałam ją czymś zapełnić - tak więc powstał Canyon, lekki, ale nie mniej znaczący dla fabuły.

Dobrej nocy wszystkim!

one month | taekook ☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz