adventure in port

1K 58 11
                                    

Przygoda w porcie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przygoda w porcie.

Następnego dnia, Taehyung wstał wyspany bardziej niż zwykle. Poranne promienie słońca wlatujące do wana przez szybę, oświetlały jego rumianą buźkę, dając jej przyjemne ciepło.
Kim usiadł na materacu, zerkając w dół na swojego nocnego wybawiciela, który zaledwie dziesięć minut wcześniej przysnął, po całej nocy czuwania nad nim.
Wyglądał naprawdę rozkosznie, z grzywką opadającą na oczy i lekko rozchylonymi ustami. To była zupełna odwrotność Jeona, jakiego wielkooki znał za dnia.
Tego pewnego siebie, zadziornego i ironicznego - w tamtym momencie bardziej przypominał małe dziecko, śpiące sobie w najlepsze.
Taehyung chciał wstać z prowizorycznego łóżka, ale w tej samej sekundzie, gdy zaczął się podnosić, muzyk obrócił się na bok, przytulając się do jego pasa.
Młodszy zaśmiał się na ten widok i poklepał go lekko po głowie.
– Puść mnie, musimy jechać. – Mruknął, bawiąc się włosami starszego, który tylko zamruczał wzmacniając uścisk.
Jeon bardzo chciał się podnieść i zwyczajnie usiąść za kierownicą, jadąc w dalszą podróż, ale był też nieopisywalnie wykończony.
Mimo wszystko, po dłuższej chwili nareszcie otworzył oczy, podnosząc się do pionu. Nie chciał pokazać swojego zmęczenia przed mniejszym, bo zapewne ten obwiniałby się, gdyby wiedział, że dla jego dobra Gguk nie spał. Koreańczyk przetarł oczy, mrucząc niewyraźne dzień dobry do swojego przyjaciela i zaraz zmienił ubranie, wysiadając z pojazdu, żeby przesiąść się na przód. Młodszy z chłopaków ruszył zaraz za nim, po drodze biorąc im jeszcze coś do jedzenia.

Usiedli obaj na swoich siedzeniach, zapinając pasy. Syn policjanta przeciągnął się jeszcze, zanim złapał w dłonie kierownicę i odpalił silnik.
Nie spodziewał się tego, ale Kim doskonale widział, że się nie wyspał. Całe to zmęczenie było wręcz wymalowane na twarzy bruneta - posiadał wyraźne worki pod oczami w lekko sinym kolorze.
To bardzo martwiło młodszego, bo przez to mógł źle się czuć lub zboczyć z trasy, albo nawet doprowadzić do wypadku.
– Nie powinieneś prowadzić w takim stanie... – Miauknął wielkooki, kiedy wreszcie wjechali na normalną drogę, wbijając się między jakieś dwa samochody.
– Nic mi nie jest. – Odparł Gguk, uśmiechając się pokrzepiająco do przyjaciela. Nie mógł dłużej spać tego dnia, jeśli mieli zdążyć na czas w miejsce, do którego aktualnie jechali. Miał zamiar odpocząć dopiero, gdy będą u celu.
– Wiesz, że jesteś gorszy niż dziecko? – Prychnął mniejszy, kręcąc głową z niedowierzaniem. Jak większy mógł tak bagatelizować to, że dosłownie co kilka minut zamykały mu się oczy?
– Nie wierzysz w to, że dowiozę nas bezpiecznie do celu? – Spytał Jeon, unosząc brew do góry, a w odpowiedzi usłyszał westchnienie. Nie to Tae miał na myśli, ufał Jungkookowi z całego serca i wiedział, że nie pozwoli, żeby coś im się stało, ale po prostu się troszczył.
– Nie odwracaj kota ogonem. – Parsknął, patrząc w okno. Jechali właśnie drogą wzdłuż przybrzeża - było stąd widać morze, okrywające się łagodnymi falami.
Doprawy był to piękny widok - taki, jakie TaeTae uwielbiał najbardziej.
Godzinami mógł patrzeć na zbiornik wodny, nad którym latały mewy i, w którego tafli odbijało się, świecące jasno, słońce.

one month | taekook ☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz