Mister mokrego podkoszulka.
Nazajutrz Taehyung wstał dość wczesną porą. Podniósł się do siadu, przecierając nieco jeszcze zaspane oczka i zeskanował wzrokiem pojazd. Nigdzie nie było Jungkooka - co dziwne, bo był dopiero poranek. Samochód stał nadal w tym samym miejscu, więc wielkooki wykluczył możliwość, że starszy po prostu ruszył dalej, nie budząc go. Kim wysiadł więc z wana i obszedł go dookoła, jednakże nadal po maturzyście nie było śladu. Ani obok auta, ani nigdzie w pobliżu.
Wstyd przyznać, lecz chłopakowi przeszło przez myśl, że syn policjanta mógł go tak po prostu zostawić. Tae poczuł jak oblewa go gęsia skórka, gdy ruszył w kierunku pobliskiego lasku, żeby może tam znaleźć Koreańczyka. Nie zdziwiłby się, gdyby ten tak zwyczajnie go porzucił, łapiąc stopa i wracając do stolicy. W końcu tyle poświęcenia wymagał cały ten wyjazd. Tyle pieniędzy, czasu i silnych nerwów. A może Jeon zobaczył brak numeru zapisanego przez Sophie i się zdenerwował? Mimowolnie łzy napłynęły do tych błyszczących oczu - Tae było żal i wstyd jednocześnie.
– Boże, dzieciaku... Ilekroć bym cię nie zostawił samego, to ty znowu płaczesz. – Usłyszał za sobą, zaraz po tym, jak zrozpaczony pociągnął noskiem. Obrócił się szybko na pięcie - krzywiąc się lekko przez rażące promienie słoneczne i ujrzał starszego, wpatrzonego w niego jak w obrazek. – Co się stało? – Zapytał Gguk, wyciągając do niego rękę, na co mniejszy po prostu się w niego mocno wtulił.
– Ja... Ja myślałem, że odjechałeś... – Zaskomlał. – Czym? – Zaśmiał się Jungkook. Młodszy był czasami naprawdę rozbrajający. Jednak widząc, że tylko jego to śmieszy, brunet odchrząknął.
– Nie zostawiłbym cię przecież. Chyba coś ci obiecałem, nie? – Zapytał odsuwając się nieco i wytarł kciukami łzy z rumianych policzków należących do tego urwisa. Może Jeon bywał dupkiem, ale zdecydowanie był również bardzo słowny i nigdy nie kłamał. Nauczył się tego od swojego ojca.
– Gdzie byłeś? – Spytał młodszy, w końcu uspokajając się do końca. – Poszedłem pobiegać, musiałem rozgrzać mięśnie przed dalszą jazdą. – Wyjaśnił. – Przy okazji znalazłem pewne miejsce. Musisz je zobaczyć, na pewno ci się spodoba. – Dodał, zaraz łapiąc Kima za nadgarstek i prowadząc go między drzewami, aż na małą polanę, tuż obok rzeki.
Tae nie mógł się napatrzeć, naprawdę było tam cudownie. Wszędzie widniały kolorowe kwiatki, a przy samej wodzie leżał przewalony pień - jakby czekający, by ktoś na nim usiadł, rozkoszując się szumem rzeczki i promieniami wczesnego słońca. – Zostaniemy tu trochę? – Zapytał wielkooki. Jungkook zgodził się na tę propozycję (bo przecież zdecydował, że zgodzi się na każdą) i zaraz poszedł za tym maluchem na brzeg.
Mniejszy z chłopaków zdjął swoje buty i usiadł na trawie, wkładając nogi do kostek, do wody. – Ciepła? – Spytał maturzysta, a gdy drugi przytaknął, zrobił to samo co on.
Obaj siedzieli w ciszy, ciesząc się tą chwilą swobody i odpoczynkiem. To była miła odmiana od siedzenia w warkoczącym wanie, w dodatku na niezbyt wygodnym siedzeniu. Tae zaczął machać nogami jak małe dziecko, chlapiąc przy tym starszego po spodniach. – Kim, mógłbyś przestać? – Prychnął większy, opadając plecami na zieleń oraz zamykając oczy - by już całkiem oddać się błogiemu stanowi odprężenia. Tylko, że Taehyung bywał czasami trochę jak dziecko - które, gdy mówisz "przestań", jeszcze bardziej dokazuje. Chłopak nabrał trochę wody na rękę i zaraz chlapnął nią prosto na Jeona, który aż wzdrygnął się, nie spodziewając się takiego zagrania ze strony tego dzieciaka. Momentalnie jego oczy się otworzyły, a on sam zerwał się z ziemi, chcąc się odpłacić tym samym.
Taehyung wstał, zaczynając uciekać przed nim z piskiem. – No chodź tu dzieciaku, twoja kolej! – Prychnął brunet, łapiąc go wreszcie w pasie i idąc z nim do rzeki.
– Nie, nie, przepraszam! – Koreańczyk zaczął się śmiać, wijąc się przy tym jak wąż, by utrudnić Ggukowi wrzucenie go tam. – Za późno. – Odparł rozbawiony muzyk i po chwili jedynym co usłyszał, był głośny plusk - Kim znalazł się po szyję pod wodą, przecierając poczerwieniałe oczy, do których się ona dostała. – Głupi. – Burknął wyciągając rękę, żeby starszy pomógł mu wyjść. – Sam zacząłeś. – Odgryzł się syn policjanta, łapiąc go za dłoń. Wtedy, wykorzystując sytuację, Kim wciągnął go do siebie, przez co teraz oboje byli cali mokrzy. Jeon nigdy by się nie spodziewał, że ten dzieciak jest taki sprytny. Zrobił go w balona, sprawiając, że uwierzył i chciał mu pomóc wyjść. – Oszust. – Sarknął, wygrzebując się stamtąd i siadając na pniu. Łapiąc jednocześnie końcówkę koszulki w ręce i zwijając materiał, aby wycisnąć z niej nadmiar wody.
– Przynajmniej teraz wiem, jak dobrze wyglądasz w mokrej bluzce. – Zaśmiał się rozkosznie wielkooki, dołączając do niego na przewalonym drzewie. – Przestań. – Prychnął maturzysta, odwracając spojrzenie. Dla Kima wyglądał tak, jakby właśnie się zawstydził. A on przecież mówił prawdę, Jungkook mógłby startować w konkursach na mistera mokrego podkoszulka i pewnie dostałby główną nagrodę.
CZYTASZ
one month | taekook ☆
Teen FictionJeden - Szkolny cwaniak pożądany przez dziesiątki innych uczniów. Samotnik, szukający rozrywki w dogryzaniu słabszym i graniu na gitarze. Często opisywany jako ideał, nie tylko dlatego, że jest synem najlepszego gliniarza w mieście. Drugi - Zawsze...