Siedzieliśmy tak na kocu przy jeziorze do późnych godzin. Rozmawialiśmy, piliśmy, chłopacy nawet palili co mi się nie podobało, bo nie lubię jak Kacper pali ale no nie zmienię jego nawyków. Niestety. Przez cały ten czas siedzieliśmy z Kacprem do siebie przytuleni, zresztą nasi przyjaciele również.
M - No gołąbeczki przyznawać się - powiedział roześmiany Marcin
K - Ale o czym tym mówisz?
L - Jesteście parą? - zapytała Lexy z chytrym uśmiechem na twarzy
J - Może tak może nie - odpowiedziałam patrząc na Kacpra
K - Marcin idziesz zapalić?
M - Nie a co?
K - Dobra to idę sam - w tym momencie wstał z koca i odszedł od nas. Udał się w kierunku jeziora. Miałam ochotę iść do niego ale zrezygnowałam, doszłam do wniosku, że pewnie chce pobyć teraz sam
L - Dobra Julka jesteście razem?
J - No tak
M - Od kiedy?
J - A czy to ważne?
L - Tak?
J - Od dzisiaj pasuje?
M -Jak najbardziej, dobra idziesz do niego ty czy ja mam iść?
J - Ja pójdę, w końcu to mój chłopak - powiedziałam i wstałam z koca, udałam się w kierunku palącego Kacpra
J - Nie lubię jak palisz - powiedziałam podchodząc do niego
K - Nic na to nie poradzisz - na jego słowa usiadłam na piasku i patrzyłam w wodę a chłopak dalej palił
J - Czemu palisz? Od kiedy? - zapytałam patrząc na chłopaka
K - Zacząłem 2 lata temu i przestałem
J - To czemu do tego wróciłeś?
K - To samo pytanie mogę zadać tobie? - zrobiłam zdziwioną minę i wstałam na równe nogi
J - Co? O co ci chodzi?
K - Zakład z Lexy. Mówi ci to coś? - gdy to powiedział uświadomiłam sobie, że go zraniłam
J - Przepraszam Kacper ja.. - nie dał mi dokończyć bo powiedział coś co zabolało
K - W dupie mam te przeprosiny, z nami koniec - zgasił papierosa i odszedł ode mnie. Zrozumiałam, że go zraniłam. Usiadłam na piasku i schowałam głowę w kolana, płakałam. Siedziałam tam płacząc jakieś 10 minut, po czym wstałam podeszłam do koca, na którym siedzieli moi przyjaciele, zabrałam swoje rzeczy i udałam się w stronę domu. Słyszałam, że mnie wołali ale miałam to w dupie. Płacząc szłam do domu i gdy już byłam pod drzwiami i szukałam w torebce kluczy, ktoś mnie obrócił w swoją stronę. Początkowo myślałam, że to Kacper ale się pomyliłam był to Kamil...
J - Co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona i przerażona
Kam - Przyszedłem do ciebie skarbie - zaczął się do mnie zbliżać. Całował mnie po szyi a ja płakałam i krzyczałam, żeby ktoś mi pomógł, lecz na marne. Próbowałam się sama ratować ale nie wiedziałam jak, w końcu odważyłam się kopnąć Kamila tam gdzie słońce nie dochodzi. Gdy ten zwijał się z bólu i wyzywał mnie od suk ja znalazłam klucze i weszłam do domu ponownie zakluczając drzwi od środka.
J - Patryk? Patryk? - wołałam bo miałam nadzieję, że mój brat jest w domu. Lecz go nie było. Weszłam do kuchni i tam znalazłam kartkę od niego. Napisał, że jest dzisiaj u Leny, więc nie miałam o co się martwić. Przy okazji spojrzałam w kalendarz i okazało się, że jutro jest 26 czerwca, czyli zakończenie roku. Nie miałam ochoty na jedzenie, więc tylko się umyłam, ale patrząc na moją szyję w malinach zrobionych przez Kamila znowu łzy poleciały mi po policzkach.
J - Jesteś beznadziejna - powiedziałam do samej siebie patrząc w lustro z obrzydzeniem. Zmieniłam moje ubrania na piżamę, zamknęłam okno w pokoju, włączyłam muzykę i położyłam się spać. Myślałam o wszystkim zaczynając od tego jak postąpiłam wobec Kacpra.
J - Jesteś pojebana, straciłaś tak zajebistego chłopaka - powiedziałam płacząc. Moją muzykę zagłuszył dzwonek do drzwi. Wstałam niechętnie z łóżka i powędrowałam w stronę drzwi wejściowych. Przekręciłam klucz i otworzyłam drzwi zobaczyłam w nich.......
J - Lexy? Marcin? Co wy tu robicie o tej godzinie. Wejdźcie - otworzyłam szerzej drzwi, aby moi przyjaciele mogli wejść do środka
M - Płakałaś? - powiedział siadając na kanapie w salonie
J - Nie a co ? Wiecie co się stało?
L - Kacper z tobą zerwał przez zakład?
J - Tak
M - To moja wina, ja mu o tym powiedziałem
J - Nie to moja, ja się założyłam z Lexy mogłam mu powiedzieć o tym
L - Nie przejmuj się Julia, on do ciebie wróci
J - Nie wróci, nie będzie chciał - po moim policzku poleciały łzy
M - Dobra zmieńmy temat, jakie plany na wakacje?
L - No ja je spędzam z Dżulią - przytuliła mnie
J - Tak miało być, ale... - Marcin nie dał mi dokończyć
M - Ale co?
J - Wyjeżdżam. Pojutrze mam lot
L - Gdzie lecisz i z kim?
J - Wracam do taty, nie wiem na ile
M - Do Wrocławia?
J - Nie, on jest teraz w Stanach. Tam lecę
L - Kacper wie?
J - A po co mu to wiedzieć? Nie jesteśmy już razem przecież
M - Czyli nie wie. Będzie mu smutno
J - Mi też jest smutno, nawet mnie nie wysłuchał. Dobra źle zrobiłam, że mu nie powiedziałam ale jak mnie pocałował dopiero zrozumiałam, że go kocham
L - Oh wow
M - Dobra ja już lecę na chatę. Przyjechać po was jutro?
J - Jeśli chcesz to okej
L - Dobra Marcin mnie odwieziesz do domu?
M - Tak, chodź - pożegnaliśmy się i moi przyjaciele wyszli z mojego domu a ja poszłam do swojego pokoju. Puściłam ponownie muzykę i położyłam się do łóżka. Zasnęłam dopiero o 4 nad ranem.
CZYTASZ
HAPPY END? - JULIA KOSTERA & KACPER BŁOŃSKI
FanfictionOn - Bezczelny, arogancki, wysportowany brunet o niebieskich oczach. Pakuje się w kłopoty i nie zważa na konsekwencje jakie poniesie. Ona - Miła i wiecznie wesoła blondynka o brązowych oczach. Pomaga osobom w potrzebie. Dwa różne charaktery, który...