15

612 41 2
                                    

Budzenie się do szkoły to jest to uczucie kiedy chyba wszystkie troski cię opuszczają. Musisz się ogarnąć, w miarę tak żeby nie wyglądać jak menel, musisz przyjść punktualnie, mimo to że szkoła jest na 7. A co najgorsze, opuszczasz łóżeczko i wraz z tym zaczynasz się martwić, czy spyta?:czy będzie niezapowiedziana?;czy dzień minie mi fajnie i nie dostanę depresji?     
     Więc kiedy się obudziłam, oczywiście nie czułam się w niebo wzięta, ale przypomniałam sobie że przychodzi nowa osoba co dało mi wystarczająco energii na poranek.

                      {TIME SKIP}

- Dzięki mamuś. - powiedziałam biorąc ostatni gryz tosta.

- Idziesz dziś z Alyą? - spytała zabierając mój talerz.

- Hmm, jeszcze nie pisałam do Alyi, tak na prawdę to ona zawsze pierwsza pisała. - dziwne że Alya do mnie nie napisała ani nie dała odzewu. - Czemu pytasz? - spytałam zaciekawiona.

- Tak tylko z ciekawości. Nie mogę się pointeresować życiem mojej córki? - zaśmiała się.

Moją odpowiedzią był uśmiech. Poszłam do pokoju sprawdzić czy nie dostałam żadnej wiadomości, jak się okazało, żadnej nie było. Dlatego napisałam do Alyi czy nie chce iść ze mną do szkoły.

6:36 Laska111 ; chcesz isc ze mną do szkoły?

6:38 Laska111 ; halo babo

6:38 Laska111 ; dobra zrozumiem to jako nie

Po braku odzewu stwierdziłam że Alya już jest w drodze do szkoły, albo z jakichś przyczyn nie chce odczytać. Musiałam iść sama do tej strasznej budy, ale co poradzisz. Ubrałam kurtkę, nałożyłam plecak i wyszłam z pokoju. Zeszłam po schodach w dół, moja mama miała dzisiaj wolne bo miała iść do lekarza.

- Pa mamo. - powiedziałam na odchodne i wyszłam z domu. - Ale piździ. - pomyślałam będąc już na zewnątrz. - Wczorajszego wieczoru już chyba było cieplej, niż tego ranka. - wymamrotałam do siebie.

Szłam, co chwile sprawdzając telefon czy może Alya w ostatniej chwili mi nie odpisała, ale nawet nie odczytywała. Na schodach przed wejściem do szkoły zbierało się tyle ludzi, a potem masowo wchodzili do szkoły, jak ślepe świnie na rzeźnie. Co się dziwić, raczej każdy chce mieć zapewnioną dobrą przyszłość. Ciekawe jak Czarny Kot godzi obowiązki z byciem 'superbohaterem'. Kiedy znalazłam się już w szkole ruszyłam do szafek, aby odłożyć kurtkę. Inni zazwyczaj przebierają buty, tym bardziej teraz na jesień, ubłocone buty robią ślady w szkole przez co sprzątaczki się prują. Natomiast ja chodziłam w leciutkich trampeczkach i miałam wysrane na wszystko. Dopiero gdy pojawiał się śnieg zmieniałam lekkie trampki na jakieś emu, albo coś takiego. Zamknęłam szafkę i ruszyłam pod salę. Na środku szkoły zauważyłam Adriena, prawdopodobnie stał tam bo mnie zauważył i postanowił na mnie zaczekać, jak miło.

- Hejka. - przywitałam się radośnie kiedy doszłam do przyjaciela.

- Cześć, jak tam weekendzik minął? - spytał równie radośnie.

- W porządku, a tobie? - spytałam ruszając.

- Wyśmienicie. - miał na sobie jakiś taki dziwny uśmiech który mnie przerażał. - Nie no, po prostu w porządku.

- Rozumiem. - odpowiedziałam

Już miałam pytać o kolejną rzecz, kiedy sylwetka Chloe zaczęła do nas podchodzić.

- Cholera, tylko nie ona. - wymamrotałam do siebie.

- Hmm? - mruknął pytająco Adrien.

- ADRIKINS!!!111# - wykrzyczała Chloe nadal utrzymując swoje pewne tempo chodu.

- Umm, hej Chloe. - powiedział niechętnie Adrien.

- CO TY ROBISZ Z TYM PLEBSEM??!! - powiedziała wciskając się pomiędzy mnie a Adriena.

- TY MAŁ. - Adrien nie dał mi dokończyć, moja głowa wybuchała ze złości.

- Chloe przestań tak mówić o T/I, dobrze wiesz że to moja przyjaciółka. - powiedział spokojnie, chociaż jego chyba też zdenerwowało to kiedy Chloe mnie obraziła.

- AJ TAM, AJ TAM. CHODŹ ZE MNĄ ADRIKINS! -Chloe nie dając mu czekać na odpowiedź, pociągnęła go za rękę i szybko gdzieś z nim odeszła.

Adrien wystawił jeszcze wolną rękę do mnie w geście pomocy, na co się zaśmiałam. Ale ze szponów Chloe nie mogłabym go uratować. Nadal byłam zła, ale ten ostatni widok mnie pocieszył. Kiedy już miałam się odwracać i ruszać w inną stroną, zderzyłam się z kimś. Cholender ale przypał.

- Najmocniej przepraszam. - powiedział spokojnie głos chłopaka.

Podniosłam głowę i ujrzałam niebiesko włosego, wysokiego chłopaka o pogodnym wyrazie twarzy.

- To ja przepraszam, powinnam bardziej uważać. - byłam trochę zażenowana całą tą sytuacją.

- Wiesz może która to klasa Pani Bustier? - spytał, od razu zapaliła mi się lampka w mojej pustej głowie.

- Jesteś bratem Juleki? - spytałam ignorując jego pytanie.

- Tak. Znamy się? - zapytał lekko zdziwiony.

- Nie, ale Juleka to moja bliska znajoma i słyszałam że jej brat ma iść do naszej klasy. - odpowiedziałam. - Wybacz, gdzie moja maniera. T/I T/N. - wystawiłam rękę w geście powitania.

- Luka Couffaine miło mi. - uścisnął moją dłoń. - Czyli... Wiesz gdzie jest ta klasa. - spytał żartobliwie.

- Tak, zaprowadzę Cię. Pierwsza dzisiaj jest literatura, akurat z Panią Bustier.

- Wiem, dostałem już plan lekcji. - uśmiechnął się i ruszyliśmy.

Między nami zapanowała cisza. Luka był zaintrygowany szkołą, chociaż dziwne że nie chodził do tego samego liceum co Juleka i dopiero teraz, kiedy powtarza klasę jest tutaj. W każdym razie chciałam przerwać tę cisze.

- Jeśli można wiedzieć... - zaczęłam lekko zestresowana. - Czemu powtarzasz klasę? - spytałam.

- Umm... - wpadł w zadumę, a jego mina zmieniła się, już nie był pogodny, wyglądał na zatroskanego. Ale jestem głupia! Jak można pytać nowo poznaną osobę o tak osobistą sprawę.

- NIE WAŻNE! - krzyknęłam szybko, na co on zdziwiony na mnie popatrzył. - Nie musisz odpowiadać! Znaczy jeśli chces... NIE! Nie mów! Na pewno cię tym zdenerwowałam albo coś takiego. - stanęliśmy pod klasą. Popatrzyłam na niego niepewnie, oczekując chłosty, albo czegoś takiego. Natomiast jego twarz nabrała rozbawienia.

- Spokojnie. - powiedział kładąc rękę na moim ramieniu, na co stałam się spięta.

- Mam inne pytanie, takie na które na pewno się nie zbłaźnię. - zaczęłam. - Wiesz że w piątek jest bal jesienny? - spytałam.

- Tak, Juleka mi opowiadała. - odpowiedział. - Poza tym widziałem jak jacyś ludzie przyjeżdżali tutaj z różnymi dekoracjami na bal.

- Idziesz? - spytałam. - W sensie czy idziesz na bal?

- Muszę się jeszcze zastanowić. Prawdopodobnie nie będę miał z kim iść, chociaż to nie jest aż tak istotne. Muszę jeszcze zobaczyć jak to wszystko się potoczy, ale i tak już mam strój w którym chciałbym pójść. - na ostatnie zdanie przygryzł dolną wargę, jego wzrok skierował się ku podłodze.

- Też nie myślałam z kim mogę pójść. Ale nawet jeśli nie będę miała partnera to mam przyjaciółki, z którymi zawsze będę mogła się bawić. Więc myślę że powinieneś iść, przyjaciele na pewno się zaraz znajdą. - powiedziałam.

Niebiesko włosy tylko się uśmiechnął, a zaraz później zadzwonił dzwonek. Weszliśmy do klasy, chyba nawet nie zauważyłam że Nino i Alya przyszli.

𝑪𝒉𝒂𝒕 𝑵𝒐𝒊𝒓 𝒙 𝑹𝒆𝒂𝒅𝒆𝒓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz