Jak się poznaliście Vol3

2.7K 69 3
                                    

Theo
Siedziałaś nad książkami już dobre trzy godziny próbując zrozumieć materiał z matematyki, z którego za dwa dni masz sprawdzian. Ocena z niego miała zdecydować czy powtarzasz rok czy przechodzisz do następnej klasy dlatego też byłaś skłonna przesiedzieć tu całą noc.
- w czymś ci pomóc? Wyglądasz na załamaną-to prawda, byłaś u kresu wytrzymałości i miałaś ochotę położyć się na łóżko i zacząć płakać jak dziecko. Cała ta sytuacja Cię przerastała.
- jeśli rozumiesz matematykę to bardzo chętnie- posłałaś mu delikatny uśmiech.
- A żebyś wiedziała, że rozumiem - siedzieliście w bibliotece jeszcze dobre dwie godziny, ale po tym czasie nareszcie zrozumiałaś wszystko.
- Jeju nie wiem jak mam ci dziękować-powiedziałaś urodawana.
- ja wiem. Dasz się zaprosić na kawę. Tak w ogóle to Theo jestem
-y/n

Brett.
Miałaś właśnie lekcje wfu na szkolnym boisku, ćwiczyłaś ze swoim przyjacielem Scottem rzuty w lacroose kiedy na boisku pojawili się chłopcy z innej szkoły. Zajęli całe boisko i nie zważali na to, że są tu inne osoby. Wkurzona podeszłaś więc do jednego z nich.
- nie jesteście tu sami. Jak chcecie się pobawić to wyjazd do waszej szkoły.-skomentowałaś patrząc na wysokiego chłopaka bez koszulki. Był od Ciebie sporo wyższy więc wyglądałaś przy nim jak mała dziewczynka.
- ostro. Po co te nerwy? Możemy załatwić to inaczej, Brett jestem- posłał ci nonszalancki uśmiech.
-y/n

Jackson.
Imprezy u Lydii to przyjęcia, o których wie cała szkoła, wiąże się to jednak z masą przygotowań. Ty jako dobra przyjaciółka chciałaś pomóc dlatego już od kilku dni przygotowałaś dom dziewczyny na huczną imprezę. Kiedy nareszcie nadszedł czas zabawy, by wynagrodzić sobie trud włożony w powstanie imprezy wypiłaś trochę więcej niż zwykle. Oczywiście nie tak żeby ledwo co mówić lub zaliczyć zgona. Byłaś jednak bardziej śmiała niż zwykle. Zaczęłaś tańczyć bardzo odważnie z jakimś mężczyzną nie szczędząc sobie drobnych pocałunków.
- jestem Jackson- wyszeptał ci do ucha po chwili całując jego płatek.
- y/n

Peter.
Przyjaźniłaś się z Derekiem od dawna,tak samo jak twój brat więc spędzałaś u niego prawie całe dnie. Planowaliście zrobić sobie relaksujący wieczór z winem i filmami kiedy do jego loftu wszedł starszy mężczyzna.
- jaka urocza sceneria - skomentowal i wziął miskę chipsów po czym poszedł do kuchni.
- ej ! Oddawaj to!- zabieranie ci jedzenia to jest najcięższy z grzechów, udałaś się więc za mężczyzną i wyrwałaś mu miske.
- złodziej- skomentowałaś pod nosem.
- w moim domu Mogę jeść co chce - skrzyżował ręce na piersi.
- w twoim domu ? Kim ty w ogóle jesteś?-zlustrowałaś go od stóp do głów.
-mógłbym zadać ci to samo pytanie. Jestem wujkiem Dereka, Peter. A ty ?
-jego przyjaciółka, y/n

Sarcasm is my only defence~ preferencje i imaginy. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz