Czємυ z тєgσ кσѕzмαяυ, ηιє мσgę ѕιę ωувυɗzιć?

407 28 28
                                    

2 września 14.48

Siedziałem w parku, właściwie to znów obserwowałem ludzi. Smutni, bezradni, bezsilni. Raz na jakiś czas przeszła osobą, która nosiła uśmiech na twarzy. Zazwyczaj była to jakaś starsza Pani z wnukami lub matka z dziećmi. To i tak było rzadkie, bo większość z żyjących istot po prostu biegła przed siebie, co jakiś czas wrzeszcząc na dzieci. Co jak co, ale co im te małe aniołki mogły zrobić? Płakać? Krzyczeć? Nic innego nie mogły zrobić. Moim zdaniem te stworki, jedyne czego pragnęły to miłości i bezpieczeństwa. Chciały być szczęśliwe, a niektórzy rodzice traktowali je tak, jakby byli niechcianą wpadką. Smutno się na to patrzyło.

Nagle mój wzrok dostrzegł kłócącą się parę. Nie byli daleko, więc mogłem przypatrzeć się całej sytuacji. Dziewczyna najpewniej miała sukienkę pod czerwonym płaszczem, a jej czarne włosy idealnie pasowały do jej stylizacji. On natomiast był ubrany w elegancki garnitur, trzymając w dłoniach bukiet czerwonych róż. Z początku wydawało się, że byli szczęśliwi, lecz dopiero potem z twarzy nieznajomej brunetki zleciały pojedyncze łzy. Wyglądała tak bezsilnie, że chciałem ją przytulić. Zacząłem ich podsłuchiwać, choć wiem, że to nie ładnie. Z rozmowy wynikło, że facet chciał się nią tylko zabawić, a ona zaszła z nim w ciążę.

Jak można było traktować kogoś tak przedmiotowo? Musiał być naprawdę wielkim chujem. Zastanawiałem się tak, dopóki mężczyzna nie odwrócił się w przeciwną stronę. Z początku jego wyraz twarzy był obojętny, lecz chwilę potem zaczął szlochać. Coś nie grało w tej historii, ale nie mogłem zrozumieć co? W momencie, gdy przechodził tuż obok mnie, zadzwonił telefon. Jego telefon. Przyglądałem się mu. Mężczyzna o czarnych włosach i zjawiskowo niebieskich oczach, odebrał połączenie.

— Czego do cholery chcesz? — odparł zdenerwowany, czym jeszcze bardziej mnie zaciekawił. Może ta fabuła ma dwa końce. — Zniszczyłeś mi życie, nie rozumiesz? — Był naprawdę oburzony. Starał się nie rozpłakać, gdy o tym mówił. — Oni mają być bezpieczni. Jeśli skrzywdzisz tych, których kocham, to Cię zabije. — zagroził, rozłączając się.

I właśnie w tym momencie włączył się syndrom super bohatera albo Sherlocka Holmesa, czyli coś, czego w sobie nie znosiłem i kochałem jednocześnie.  Ale musiałem się wtrącić w mie swoje sprawy. Niepewnie wstałem, idąc w jego stronę. Może popełniam błąd, ale... nie pozwolę, by ktoś musiał przechodzić przez piekło. Tak jak ja...

— Kocha ją pan? — podpytałem znienacka, więc brunet podejrzliwie na mnie spojrzał. — Kocha ją pan, tak czy nie? — ponowiłem pytanie, a gdy usłyszałem głośne „Tak", dodałem. — To dlaczego powiedziałeś jej te cholerne kłamstwa?

— Podsłuchiwałeś? — Spojrzał na mnie ze złością, choć po chwili został tylko smutek. - Zresztą to już nie istotne, w końcu co taki dzieciak jak ty, wie o życie.

— Wiem, tyle, że jeśli się kogoś kocha, a temu komuś pozwala się odejść... — To odpowiedź brzmi na nielegalne interesy w firmie. Pewnie zaufał niewłaściwym ludziom. — Zadłużył się pan u złych osób, bo wiedział Pan, że bank nie da kredytu. Teraz oni Cię szantażują, prawda?

— Jesteś mądry jak na swój wiek i naprawdę dobrze obserwujesz ludzi, ale z takich sytuacji nie ma wyjścia.

— Jest jedno — oznajmiłem pewnym głosem. — Wytłumaczyć jej wszystko i udać się do adwokata, złożyć zeznania jako świadek. Potem was może przeniosą i zmienią tożsamość. Będziecie mogli być szczęśliwi.

— Czyli Ciebie też złapali w sidła? — odparł pytająco, unosząc lewą brew.

— Można tak powiedzieć, w każdym razie powinniście być szczęśliwi. — Jaka ironia, gdy to właśnie ja dawałem takiego rady innym, wiedząc że moje serce było pęknięte na pól. Być może kiedyś, ktoś mnie dopadnie i zemści za to, co zrobiłem, ale wydawało się to bardzo odległe. Więc musiałem spróbować.

➤ Cena Miłości ❱ Dylmas ❱ Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz