Wieczorem wraz z Dylanem podjechaliśmy do klubu, w którym niegdyś codziennie przebywałem. Gdy tylko chłopak zaparkował, wyszedłem z samochodu. Brunet zrobił to samo. Usłyszałem za sobą piknięcie pilota od mercedesa, po czym poczułem jak chwyta mnie za dłoń i obraca w swoją stronę.
— Proszę Cię uważaj na siebie. — powiedział troskliwie, przypatrując mi się dokładnie.
— Zawsze uważam. — szybko odrzuciłem, następnie otworzyłem frontowe drzwi klubu i wszedłem do środka. Dylan zrobił to samo.
Przepchałem się przez tłum ludzi, by dostać się do barku. Gdy w końcu to się udało, zająłem swoje miejsce przy ladzie, czekając aż barman do mnie podejdzie. Chwilę potem zjawił się chłopak o kremowej cerze i jasnobrązowych włosach. Jego oczy to były jak morze, które naprawdę potrafiło kusić. Mimo iż, czułem coś do Dylana, to wiedziałem, że nie mogę być z nim, szczególnie jeśli będę musiał poprosić o kolejne parę dni nocowania u niego. W końcu podejrzewam, że mieszkania mi nie załatwią. W każdym razie chłopak uśmiechnął się w moją stronę, podając mi drink z sokiem pomarańczowym. Zdziwiło mnie, to bo jeszcze nie zdążyłem nic zamówić dlatego spojrzałem na niego ciekawsko.
— Przecież nic nie zamawiałem. — stwierdziłem, podnosząc wzrok na chłopaka.
— Często tu bywałeś na mojej zmianie, więc pamiętam co piłeś. — podziękowałem mu za ten gest i już miałem zapłacić, gdy oznajmił, że to na jego koszt. — Jesteś Thomas, prawda? — podpytał, więc kiwnąłem potwierdzająco głową.
— Miło mi. — oświadczył. — Jestem Theo. — podał mi dłoń, którą z uśmiechem ująłem.
Do rozmowy przyłączył się Dylan, który poprosił o colę, w końcu nie mógł pić, bo był kierowcą. Jego szkoda, choć w sumie sam chciał jechać. Wpatrywał się we mnie, nie mówiąc kompletnie nic, co było dziwne. Nawet nie próbował ze mną nawiązać żadnego kontaktu, zupełnie jakby mnie nie znał. Po prostu odebrał swój napój, zapłacił za niego i poszedł w stronę siedzeń. Usiadł z tyłu, lecz mogłem wyczuć jak obserwuję każdy mój ruch.
— A, więc długo jesteś barmanem? — zwróciłem się do bruneta, który uśmiechał się w moją stronę.
W sumie jego uśmiech był słodki.
Ale nie aż tak jak Dylana.
— Dokładnie trzy lata. — powiedział na jednym wdechu. — Kocham pracę z ludźmi i wieczorne imprezki, więc uznałem że to będzie robota dla mnie. — zaśmiał się, na co i ja się uśmiechnąłem. — A Twoją pasją jest?
— Muzyka. — odezwałem się dumnie, biorąc w dłonie szklankę i upijając z niej dużego łyka. — Lubię śpiewać. — dodałem, widząc jego zaciekawienie.
Po upitym jednym drinku, były następne cztery. Poczułem jak ciecz wywołuję endorfiny i adrenalinę. Chciało mi się śmiać z byle czego. Czułem się zajebiście, bo nie musiałem myśleć o dzisiejszym dniu. Wszystko wydawało się takie spokojne i przyjazne, że aż za chciało mi się tańczyć.
— Może poszedłbyś ze mną potem zatańczyć? — podpytał niepewnie, akurat kiedy ja chciałem go zapytać.
— No pewnie. — odpowiedziałem z ciężkością.
Chłopak krzyknął coś do swojej koleżanki poczym, wyszedł zza baru, chwycił moją dłoń i poprowadził ku parkietowi. Po drodze spotkałem się ze spojrzeniem Dylana. Był zły i mogłem to dostrzec, choć z jakiegoś powodu nie bardzo mnie interesowało jak się czuł. Czułem się dobrze i nie chciałem sobie psuć humoru, dlatego szybko popatrzyłem na tłum tańczących ludzi. Było ich tak dużo, że większość się ocierała o siebie. Pierwsze dwie piosenki były rytmiczne, natomiast następna była już znacznie wolniejsza. Theo przyciągnął mnie do siebie i położył moje ręce na jego ramionach, a swoje ułożył na moich biodrach. Położyłem głowę w zagłębiu jego szyi. Brunet zrobił to samo. Tańczyliśmy przez chwilę do momentu, aż chłopak ponownie na mnie spojrzał i mnie pocałował.
CZYTASZ
➤ Cena Miłości ❱ Dylmas ❱ Zakończone
Fanfikce„Pełna tajemnic, łez i miłość historia opowiadająca o dwóch chłopcach z domu dziecka, którzy w dzieciństwie mają „swój mały" romans. Gdy jedno z nich zostaje przydzielone do zastępczej rodziny, a drugie musi zostać samo w tym miejscu. Sześć lat to...