Rozdział trzeci

1.1K 80 191
                                    

W mediach piosenka, którą śpiewał Dziadek Roma
x-x-x-x-x

Lovino wpadł do kuchni, walnął paczką mąki o ławę i odwrócił się, patrząc wściekle na Feliciano. Feliciano pisnął, cofnął się o krok i przycisnął pomidory do piersi. Lovino mógł wyglądać naprawdę strasznie, jeśli chciał.

"Co to za irytująca piosenka, którą nucisz całe popołudnie?" zapytał Lovino z irytacją.

Feliciano podrapał się po głowie. "Hm? Oh." Ledwo w ogóle zdawał sobie sprawę, że cicho śpiewał 'Auf Wiedersehen Sweetheart' od kiedy opuścili tawernę. Wzruszył ramionami. "Nie jest irytująca, jest śliczna." Natychmiast zaczął znowu ą nucić, kładąc pomidory w wielkiej, ale żałośnie pustej misce na owoce.

"Jest głupia. Przestań. Natychmiast."

"Ale Lovino..."

"Musisz brać rzeczy trochę bardziej na poważnie, Feliciano," powiedział Lovino, ton jego głosu był jednocześnie dyscyplinujący i sfrustrowany. "Nie możesz podczas ważnych spotkań po prostu siedzieć i śpiewać piosenki z radia. To nie jest gra. Musisz być poważny, jak ja i Dziadek." Lovino natychmiast podskoczył, kiedy do pokoju wszedł Dziadek i klepnął go w ramię.

"O co chodzi z tym byciem poważnym?" zapytał Roma, uśmiechając się wesoło, kładąc małą torebkę pomarańczy na ławie. "Nie słuchaj brata, Feliciano, jest zdecydowanie zbyt poważny, na swoje szczęście. I masz piękny głos, zupełnie jak twój Dziadek!" Lovino otworzył usta z oburzeniem, ale Roma po prostu podniósł rękę i powiedział, "Spróbuj tego..." zanim wpadł w głośne, ryczące wykonanie 'La Donna e Mobile' Verdiego, swojego ulubionego canzone. Feliciano zaśmiał się głośno, zaklaskał z zadowoleniem i dołączył do niego, kiedy Lovino zatkał uszy rękami, i skrzywił się, jakby coś go bolało.

"La Donna e Mobile,
Qual piuma al vento,
Muta d'acceto - e di pensiero."

"Dziadku, nie bądź niedorzeczny!" Lovino odsunął się od nich, wyglądając na oburzonego. "No weź!"

Feliciano zachichotał, a Roma tylko śpiewał głośniej, powoli podchodząc do Lovino.

"Sempre un amabile,
Leggiadro viso
In pianto o in riso, - e menzogniero"

"STOP!" krzyknął Lovino. Nadal śpiewając, Roma wziął garnek z ławy i założył go na głowę Lovino. On był po jednej stronie, a Feliciano po drugiej i obydwoje śpiewali tak głośno, jak tyko mogli, kiedy Lovino zdawał się na raz dymić gniewem i powstrzymywać się od śmiechu. "Sio! Przestańcie! Oboje jesteście świrnięci! Opuszczam tę rodzinę!"

Feliciano i Roma, wciąż śpiewając, gonili Lovino wybiegającego z kuchni do salonu, gdzie tamten natychmiast się zatrzymał i ucichł. Feliciano zobaczył Antonia, ich hiszpańskiego wspólnika i informatora, stojącego w przejściu i patrzącego na Lovino z rozbawieniem. Lovino okropnie się zaczerwienił, zerwał garnek z głowy i skrzywił się do Hiszpana. "Na co się gapisz, draniu?"

"Antonio!" krzyknął Dziadek z radością, przechodząc przez pokój i zamykając ciemnowłosego mężczyznę w ciepłym uścisku. "Ah, dzięki bogu! Miałem nadzieję niedługo się z tobą zobaczyć!"

"Pozdrowienia, Romo! Dobrze cię widzieć!" Antonio wydawał się bardzo zmęczony i trochę nieumyty, ale jego uśmiech był tak wielki i szczery, jak zwykle. Feliciano lubił Antonia. Był wesoły i przyjacielski, i zawsze przynosił mu jakiś prezent, kiedy ich odwiedzał, co ostatnio zdarzało się coraz częściej.

"Antonio! Przyniosłeś mi prezent? Hm, hm, przyniosłeś?" zapytał Feliciano gorliwie, podbiegając do Antonia i skacząc dookoła niego, podekscytowany. Antonio zaśmiał się i zmierzwił mu włosy. Lovino założył ręce i skrzywił się w przejściu do kuchni. 

Auf Wiedersehen Sweetheart - tłumaczenie pl [GerIta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz