Ludwig leżał przy Feliciano, jego pełne blizn i odcisków dłonie były złączone z ciepłymi, miękkimi palcami, nie odrywając spojrzenia od lśniących, złotych oczu. Słońce już dawno nie wskazywało poranka, raczej popołudnie, przeświecając przez powiewające firanki sypialni, malując na pościeli pod nimi linie światła. Kasztanowe włosy Feliciano błyszczały na złoto na poduszce. Ludwig nie potrafił oderwać wzroku; nie mógł powstrzymać się od wyciągnięcia ręki, żeby dotknąć Feliciano, przyciągnąć go bliżej. Delikatnie zawijając ten jeden loczek, który nigdy nie chciał się układać, lekko dotykając tych ust, które wciąż uśmiechały się z taką łatwością, ostrożnie, jakby z czcią, przesuwając dłonią po jego ramieniu i w dół boku. Tutaj, nareszcie, była jedyna rzecz, dla której Ludwig żył: dla której przetrwał. Jedyne wspomnienie, utrzymujące go przy życiu przez cztery lata bólu, przerażenia i całkowitej beznadziei. Ten wesoły, kochany, wieczny Feliciano. Leżał tu, koło niego, dzieląc się swoim ciepłem i oddechem, słuchając uważnie, jak Ludwig przerywanie próbował mówić o tych czterech brutalnych latach.
Dość łatwo było opowiedzieć początek. Aresztowanie przez wojskową policję, oskarżenie o zdradę za pomoc w ucieczce amerykańskiego więźnia, oszczędzenie kary śmierci, ale zesłanie na upokorzenie i hańbę bez żadnych formalności, ani procesu. Zesłanie na wschodni front, do przegranej już bitwy, o której beznadziejności wiedzieli wszyscy, z niczym, poza ledwo działającą strzelbą i oczekiwaniem śmierci. Ale z Niemcami tracącymi ziemie po obu stronach, rosyjska kampania była już przegrana. Nie było szans, by zatrzymać wroga na długo. Ludwig spędził w jednostce tylko kilka dni, przed jej nieuniknioną porażką i złapaniem przez Rosjan. I wtedy, jako dla niemieckiego jeńca wojennego, zaczęło się prawdziwe piekło.
Ludwig przerwał i spojrzał na dłonie Feliciano złączone z jego. Nigdy nie opowiadał nikomu o tych okropnych latach. Nawet swojemu dziadkowi powiedział tylko kilka urywanych zdań, w najlepszym wypadku. Nawet teraz, zdecydował się oszczędzić Feliciano najgorszych szczegółów.
"Jest dobrze, Ludwigu." Feliciano ścisnął dłoń Ludwiga. "Nie musisz mówić nic więcej, nie przeszkadza mi to, ja..."
"Nie." Ludwig potrząsnął głową i wziął głęboki oddech. "Potrzebuję tego." Tak, musiał to powiedzieć, a to była jedyna osoba, z którą mógł się tym podzielić. Ale kiedy Feliciano uśmiechnął się w ten sposób, pokiwał głową ze zrozumieniem i spojrzał na niego tymi niewinnymi oczami, Ludwig wiedział, że ie powinien słyszeć wszystkiego. Feliciano nie musiał słuchać o tym, że ślady na jego nadgarstkach są od łańcucha, który nosił przez te krótkie godziny, kiedy nie kazano mu pracować. Że wciąż widział twarze zamarzniętych zwłok, ciała martwych ludzi, które kazano mu przerzucać. Że blizna na policzku była z pobicia, które niemal go zabiło, pobicia, jakie było karą za zbrodnię podania ręki komuś, kto się potknął. Feliciano nigdy nie powinien słuchać o takich rzeczach. Więc Ludwig ostrożnie dobierał słowa.
"Pracowaliśmy. To tyle: to wszystko. Dzień i noc, pracowaliśmy, budując mosty, brukując ulice wśród lodu. Umieraliśmy z głodu - nie było jedzenia, a niewielka ilość wody, jaką dostawaliśmy była brudna. I zamarzaliśmy. Po pewnym czasie nasze ubrania były już tylko szmatami." Ludwig zadrżał przypominając to sobie. Bicie, głód, szerzące się choroby - jakoś nic z tego nie mogło równać się z gorzkim, rozdzierającym, nieuniknionym mrozem. "Ci, którzy nas pojmali..." Ludwig musiał zatrzymać się tu na chwilę, nie potrafiąc tego opisać ...bili nas, torturowali; śmiali się, kiedy krwawiliśmy, strzelali do nas dla sportu... Ludwig pozostawił zdanie niedokończone. "Mówili, że na to zasłużyliśmy. Może tak było - nie wiem. Wschód nie był moją wojną."
Ludwig wstrzymał oddech, przypominając sobie, że horror o którym mówił już się skończył. Jesienny wiatr zawiał przez otwarte okno, delikatnie kołysząc starymi modelami samolotów, wciąż zwisającym z sufitu. W ciszy, Feliciano przyłożył dłoń Ludwiga do swoich ust, przyciskając potem swój miękki policzek do stwardniałej, spracowanej skóry. Jasna fala ciepła rozpędziła mróz, a dłoń Ludwiga drżała na delikatny dotyk Feliciano. To dlatego przetrwał - dlatego oni obydwaj przetrwali. Feliciano nic nie powiedział, ale jego twarz była ściągnięta w bólu, a Ludwig rozumiał. Potrzebował chwili, zanim mógł kontynuować.
CZYTASZ
Auf Wiedersehen Sweetheart - tłumaczenie pl [GerIta]
Fanfiction„Do widzenia, kochanie"... "AU. Włochy, 2WŚ. Feliciano Vargas jest porywczym, kiedy trochę się boi, członkiem włoskiego ruchu oporu. Zakochiwanie się w niemieckim pilocie wojskowym było ostatnią rzeczą, jakiej się spodziewał... przetestuje to jego p...