Rozdział szósty

926 75 104
                                    

Feliciano był natychmiast wdzięczny ciepłu kominka, kiedy wszedł przez frontowe drzwi. Był też wdzięczny, że Dziadek Roma i Antonio byli zajęci rozmową przy stole... prawdopodobnie Dziadek nawet nie zauważy, że się spóźnił. Feliciano odłożył koszyk na stolik i szybko usiadł obok Lovino, na kanapie przy schodach. To był idealny punkt, z którego można było dyskretnie słuchać rozmów. Lovino spojrzał na niego z boku. "Spóźniłeś się," powiedział cicho. "Znowu."

Feliciano spojrzał na swoje słowa. "Cóż, to było takie miłe popołudnie, cieszyłem się spacerkiem."

"Miłe?" ton Lovino był pełen powątpiewania. "Dziś jest cholernie lodowato."

Feliciano ruszył się nerwowo. "Lubię zimno."

Lovino zmrużył oczy. "Nie, nie lubisz." Feliciano zaczął bawić się guzikiem. "A gdzie są zakupy? Nie miałeś iść na targ?"

Feliciano nie odrywał wzroku od podłogi. Lovino robiący się podejrzliwy, to ostatnie, czego potrzebował. "Miałem, ale... um... miałem opóźnienia."

"Opóźnienia?" Lovino wciąż brzmiał niedowierzająco. "Jakie?"

"Zbierałem kwiatki." Feliciano nerwowo spojrzał na Dziadka Romę i Antonia, ale byli zagłębieni w rozmowie.

"To już trzeci dzień pod rząd, kiedy nie poszedłeś na targ. Nie jestem głupi, Feliciano, wiem, że coś jest na rzeczy."

Feliciano spojrzał na ręce Lovino, potem zimno w jego oczy. "Widzę, że nie nosisz swojego pierścionka." Lovino zmrużył oczy, ale nie odpowiedział.

"...czwarte bombardowanie cywili w tym miesiącu." Słowa Antonia przykuły mimochodem uwagę Feliciano. "Te naloty są z pobliskiej bazy niemieckiej, która jest celem misji amerykańskiej, o dużym znaczeniu dla nas. To oczywiste, że Niemcy szykują się do kontrataków na Brytyjczyków. W nocy ich Heinkel'e zabiły prawie setkę cywili."

Feliciano poczuł, jak jego ciało zastyga, a umysł przestaje działać. Złapał brzeg kanapy. Mdłości ścisnęły jego żołądek. "Co to Heinkel?" zapytał głośno. W pokoju zapadła cisza, kiedy Antonio, Roma i Lovino, wszyscy popatrzyli na niego. Antonio spojrzał szybko na Romę, który pokiwał głową.

"To niemiecki samolot," wyjaśnił Antonio. "Bombowiec."

"Czyli to te Heinkel'e bombardują ludzi? Nie Mrs. Shmitt?" Feliciano nawet nie myślał, co mówi. Po prostu musiał wiedzieć, że Ludwig nie był w to zamieszany. Nie mógł być.

"Co?" zapytał Antonio. "To... Messerschmitty? O nie ci chodzi?"

"Tak. Messerschmitt Bf 109."

Znów zapadła cisza pełna zaskoczenia. Lovino ją przerwał. "Skąd, do licha, wiesz, co to Messerschmitt, Feliciano?"

"Ja... um..." Dziadek Roma, Lovino i Antonio patrzyli na niego w zmieszaniu. Feliciano ich nie winił - nigdy nie wykazywał żadnego zainteresowania tymi rozmowami. "Po prostu gdzieś to słyszałem."

"Messerschmitty to myśliwce," powiedział Antonio. "Nie bombowce. Atakują tylko innych pilotów."

"Nie cywili?"

"Nie." Uczucie wypełniające pierś Feliciano było wielką ulgą. Prawie się zaśmiał. Ale Antonio mówił dalej. "Jednak... to całkiem możliwe, że eskortowały Heinkel'e, szczególnie, że kontrataki Brytyjczyków ostatnio zwolniły."

"Hmm, to mógłby być problem dla Amerykanów," powiedział Roma z zamyśleniem.

"Tak, właśnie," powiedział Antonio, brzmiąc na zmartwionego. Feliciano popatrzył na niego nerwowo. Ulga została natychmiast zastąpiona przez uczucie mdłości. "To zdecydowanie coś, czemu będziemy musieli się przyjrzeć. Gdzie słyszałeś, żeby ludzie rozmawiali o Messerschmittach, Feliciano?"

Auf Wiedersehen Sweetheart - tłumaczenie pl [GerIta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz