Feliciano siedział opierając się o dąb, pod pociemniałym niebem zapowiadającym burzę. Chyży, lodowaty wiatr trząsł liśćmi i gałęziami na górze, a głośne ryki grzmotów przetaczały się przez góry. Feliciano owinął się ciaśniej kurtką i rozejrzał z niepokojem po polu, mając wrażenie, że to już setny raz. Ledwo spał poprzedniej nocy, przez zbyt wiele myśli, wspomnień i obaw. Nie zgadzał się przyjąć do siebie prawdy - że nie spodziewał się widzieć dziś tu Ludwiga. Że nie mógł się z nim skontaktować. Ta myśl go przerażała, ale szybko zdecydował: jeśli Ludwig nie przyjdzie, Feliciano znajdzie bazę lotniczą i do niego pójdzie. Nie mogła być daleko - Ludwig szedł tu i wracał każdego dnia. Wielu Niemców wchodziło i wychodziło z wioski cały czas. Znalazłby ją, gdyby musiał. Bo musiał zobaczyć Ludwiga jeszcze raz - nawet, gdyby miałby to być ostatni raz. Feliciano podjął decyzję i natychmiast zasnął.
Feliciano został obudzony przez zimną rękę na swoim policzku. Otworzył oczy, zamrugał i zobaczył przed sobą Ludwiga: te błyszczące niebieskie oczy, złote włosy i przystojną dobra twarz, okolona czarnymi chmurami widniejącymi na niebie. Serce Feliciano wypełniło się ogromnym, intensywnym, zapierającym dech w piersiach szczęściem. Uśmiechnął się powoli, zaspany, wesoły. "Śnię."
Usta Ludwiga wygięły się w malutki uśmiech. "To dobry sen?"
Feliciano pokiwał głową, sennie zagubiony w czarujących oczach Ludwiga, ciepły dreszcz rozlał się po jego kręgosłupie. "Tak. Ty w nim jesteś." Błyskawica mignęła na niebie; razem z nią wspomnienie uderzyło w Feliciano. Zamrugał, odganiając oszołomienie, szczęście zniknęło, a on opadł do przodu, na Ludwiga, do jego silnego, bezpiecznego i łamiącego serce uścisku. "Powiedz mi, że nie śnię, Ludwigu," wyszeptał szorstkawym głosem. Zastanawiał się, jak długo spał. Niebo było zbyt ciemne, jak na poranek. "Powiedz mi, że tu jesteś."
"Jestem tu, Feliciano. Jestem tu z tobą." Ludwig pocałował go delikatnie, a Feliciano poddał się temu, usta i oddech Ludwiga takie ciepłe w porównaniu do zimnego wiatru. Feliciano zadrżał, czując delikatne palce Ludwiga w swoich włosach. "Nie przestraszyłem cię?" Ludwig wyszeptał przy jego ustach. "Powiedziałeś mi, żebym budził cię powoli, gdybym znalazł cię tu śpiącego. Pamiętasz?"
Dławiony emocjami, Feliciano mógł tylko pokiwać głową. Dotknął dłonią rąk Ludwiga, jego palców, ramion; poczuł zapach jego marynarki, przytulił go, wdychał. "Tak się cieszę, że przyszedłeś." Zaśmiał się drżąco. "Myślałem, że już cię nie zobaczę. Wczoraj tak okropnie mnie przestraszyłeś... Myślałem, że nie wrócisz!"
"Nic nie może mnie przed tym powstrzymać, pamiętasz?" Ludwig uśmiechnął się i pocałował włosy Feliciano. Feliciano westchnął, niemal szczęśliwy. "Przepraszam, że cię przestraszyłem. Amerykanie nie atakowali."
Feliciano wzdrygnął się. Wspomnienie o Amerykanach było jak kubeł lodowatej wody. "Więc nie wylądowali?" Próbował zabrzmieć, jakby do tej pory nie wiedział.
"Nie. To była misja zwiadowcza."
Serce Feliciano zapiekło z nadzieją. Ludwig wiedział, że to była misja zwiadowcza. Może już wiedział o lądowaniu. "Więc jeszcze nie wylądowali, ale..." Feliciano urwał, wiedząc, że to nie jest bezpieczne. Ale musiał wiedzieć, jak dużo Ludwig wie.
"To była taktyka dywersyjna," powiedział Ludwig. Feliciano zaczął odczuwać ostrożną ulgę. Wiedział, że to była dywersja... Niemcy to przejrzeli... Może już wiedzą o lądowaniu... "Amerykanie są na razie zbyt zajęci we Francji, by atakować tu. Próbują nas zdezorientować." Ludwig ścisnął rękę Feliciano uspokajająco, ale w serce Feliciano jakby wbijały się lodowe kolce, druzgocące cierpienie zatapiało w nim zęby. Ludwig jednak nie wiedział. Niemcy nie będą przygotowani. Wszystko stanie się tak, jak powiedział Dziadek, tak, jak miało, tak, jak Feliciano sam pomógł to zaplanować. Amerykanie wylądują. Zaatakują. Zbombardują niemiecką bazę powietrzną i ją zniszczą, zniszczą Ludwiga, zniszczą Feliciano. A Feliciano nie mógł nic z tym zrobić, nie mógł nawet ostrzec Ludwiga - nie bez popełnienia zdrady.
CZYTASZ
Auf Wiedersehen Sweetheart - tłumaczenie pl [GerIta]
Fanfiction„Do widzenia, kochanie"... "AU. Włochy, 2WŚ. Feliciano Vargas jest porywczym, kiedy trochę się boi, członkiem włoskiego ruchu oporu. Zakochiwanie się w niemieckim pilocie wojskowym było ostatnią rzeczą, jakiej się spodziewał... przetestuje to jego p...