"Feli! Mio dio, Feli... cosa faccio... non so cosa fare!"
"Schwarz Leader, macie kolejnego na ogonie, na szóstej, odbiór."
"Słuchaj mnie, Lovino. Nie rozumiem cię. Musisz przestać panikować. Wciąż oddycha."
"Mam go." Ludwig wykonał manewr nurkowania, obrócił się gwałtownie i wystrzelił. Mustang nie miał szans. Wybuchł w oślepiającą kulę na czystym, niebieskim niebie. Ludwig przeleciał nad spadającym wrakiem i natychmiast, z determinacją skierował się w stronę kolejnego wrogiego samolotu.
"Musisz pilnować, żeby się nie wychłodził przez drogę i uciskać ranę. Nie przestawaj uciskać rany, Lovino, rozumiesz?"
"Schwarz leader, latacie zbyt nieprzewidywalnie, mam problem z utrzymaniem się przy waszym skrzydle."
"Tak bardzo przepraszam, proszę pana, nie wiedziałem... t-to była tylko... tylko pomyłka... przyrzekam, proszę pana, gdybym wiedział..."
Ludwig praktycznie warknął do swojej maski. "Dacie rade, Schwarz Dwa. Będziecie wypełniać swoja cholerną powinność i ich odepchniecie!" Kolejny Mustang już spadał w dół w spirali płomienie i dymu. Ludwig poczuł mały przypływ satysfakcji, zanim znów płynnie przeskanował niebo w poszukiwaniu kolejnego celu.
"Nie mogę... Nie możemy z nimi jechać! Ma è una pazzia! Co jeśli oni..."
"Jest ich za dużo, Schwarz Leader! Poruczniku, wlatujecie prosto do- Beilschmidt, co wy do cholery wyrabiacie?"
"Lovino, oni zabiorą go do najbliższego lekarza, potem od razu pojadą. To tylko żołnierze, nie SS. Nie wiedzą, że jesteś z Resistenzy."
Ludwig nie mógł przestać. Wrogie samoloty go otaczały, maiły przewagę nad jego ludźmi. Ale nie mógł przestać; nie mógł się do tego zmusić. Ten znajomy, kojący chaos był jedyną rzeczą, która niemal wyciszała jego wspomnienia, niemal wyciszała jego obawy. Niemal. Ludwig krzyknął w maskę. "To ja jestem dowódcą tego oddziału, więc będziecie wykonywać moje rozkazy, Schwarz Dwa. Odwrócić ich uwagę!"
"Właśnie go zastrzelili! Jak mamy im ufać? Czemu mam ufać tobie?"
Obrót, wystrzał, nurkowanie, wznoszenie się. Zestrzelić jeden, wziąć się za kolejny. Skupić się, oddychać. "Tu Schwarz Leader do Szwadronu Schwarz. Nie cofniemy się przed tym. Zmusić ich do odwrotu. To rozkaz."
"Bo nie masz wyboru. Umarłbym dla niego, Lovino, gdybym mógł. Ale to wszystko, co mogę zrobić. Teraz jedźcie!"
Dopiero, kiedy niebo dookoła niego było czyste, Ludwig poczuł, jak bije jego serce, jego płuca wypełniają się powietrzem. Dopiero, kiedy nie było już wrogich samolotów, których uwagę można by odwrócić, przestał myśleć. Zdenerwowany głos zaskrzeczał w jego głośnikach, zagłuszając krew buzującą w jego uszach. "Kontrola Naziemna do Schwarz Leader'a. Sprowadzicie swój oddział z powrotem do bazy, natychmiast!"
Kiedy Ludwig wylądował już bezpiecznie w bazie, wyskoczył z samolotu z galopującym pulsem i myślami zamglonymi przez furię. Ze złością rzucił gogle i czapkę na ziemię i natychmiast podszedł do swojego skrzydłowego, wygrzebującego się ze swojego samolotu. Stopy mężczyzny ledwo dotknęły ziemi, kiedy Ludwig złapał go za kołnierz i przycisnął zszokowanego pilota do boku maszyny. "Nigdy nie będziecie kwestionować mnie w środku bitwy, zrozumiano? NIGDY!"
Skrzydłowy wyglądał, jakby właśnie miał odpowiedzieć ze złością, ale Ludwig poczuł, jak jego oczy zapłonęły, a mężczyzna tylko odwrócił wzrok, patrząc w dół. "Tak, proszę pana."
CZYTASZ
Auf Wiedersehen Sweetheart - tłumaczenie pl [GerIta]
Fanfiction„Do widzenia, kochanie"... "AU. Włochy, 2WŚ. Feliciano Vargas jest porywczym, kiedy trochę się boi, członkiem włoskiego ruchu oporu. Zakochiwanie się w niemieckim pilocie wojskowym było ostatnią rzeczą, jakiej się spodziewał... przetestuje to jego p...