~8~

430 38 39
                                    

POV: Eddie dzień później 16:54
Dzisiaj miałem mieć randkę z Carly. Trochę się stresowałem, sam nie wiedziałem czym. Wczoraj po ognisku wracałem do domu wraz z Richiem. Wydawał się bardzo zamyślony, ciągle tylko kopał kamień który znalazł gdzieś przy drodze. Jedyne co z siebie wydusił to "cześć Eddie", gdy staliśmy już przed moją furtką. Nawet nie czekał na moją odpowiedź, po prostu poszedł.

- przestań o nim myśleć Eddie - zganiłem sam siebie układając włosy przed lustrem
- od kiedy mówisz sam do siebie? - zapytał Stan opierając się o framugę drzwi. Był u mnie od samego ranka
Spojrzałem tylko na niego i ruszyłem obojętnie ramionami.
- Eddie to głupi pomysł
- o czym ty mówisz? - podniosłem jedną brew i oparłem się o umywalkę
- chcesz na siłę zakochać się w Carly aby zapomnieć o Richiem, w tym momencie ranisz dwie osoby - mój plan wyznałem mu z samego rana, zaprosiłem go aby mu o wszystkim opowiedzieć.
- więc co mam zrobić? Stać w miejscu i łudzić się że kiedyś poczuje do mnie to samo?
- no nie, ale naprawdę wygląd wczoraj na przybitego, poza tym Carly też nie była taka miła
- jest urocza - wyminąłem go w drzwiach i skierowałem się do mojego pokoju
Stan poszedł za mną
- więc kogo w końcu kochasz? - uśmiechnął się lekko
- kocham Richiego - spuściłem wzrok
- więc nie rań go, to twój najlepszy przyjaciel - przytulił mnie.
Richie zawsze przytulał mnie na pożegnanie, wczoraj tego nie zrobił. Poczułem małą pustkę, której nie był w stanie wypełnić Stan.

- to na którą masz tą randkę i gdzie? - zapytał Stan patrząc na zegarek
- 18:00, idziemy do parku - skrzywiłem się lekko, nie chciałem tam iść, ale musiałem zapomnieć o Richiem
- jest 17:43, lepiej się zbieraj
- dziękuję że przyszedłeś, jeśli chcesz możesz zostać i na mnie poczekać
- długo tam będziesz?
- najkrócej godzinę - znów się skrzywiłem - a jak przyjdę to możemy nocke sobie zrobić
- jestem za - uśmiechnął się

Wyszedłem i ruszyłem w stronę umówionego miejsca spotkania. Byłem tam dokładnie o 17:59, po paru minutach przyszła Carly przepraszając za spóźnienie.
Spacerowaliśmy i dużo rozmawialiśmy aby lepiej się poznać. Odważyłem się nawet złapać ją za rękę. Gdy dziewczyna musiała już iść, złapałem ją w talii i lekko do siebie przyciągnąłem, pocałowałem a ona to odwzajemniła.
- Carly - zacząłem
- słucham - uśmiechnęła się uroczo
- z-zostaniesz moją dziewczyną? - powiedziałem na jednym wdechu
- jasne - uśmiechnęła się jeszcze szerzej i znów się pocałowaliśmy.
- odprowadzę cię - stwierdziłem a dziewczyna tylko przytaknęła głową. Tymczasowo mieszkała z Beverly.

- więc nie lubisz jak się mówi na ciebie Eds?
- wolę Eddie
- to dlaczego Richie mówi na ciebie Eds? - dopytywała dziewczyna
- jest moim najlepszym przyjacielem, zrobi wszystko aby mnie wkurzyć - zaśmiałem się.
W ciągu paru minut dotarliśmy już pod dom Bevvie wciąż się śmiejąc. Siedziała na schodach przed domem i paliła ale nie była sama. Był tam też Richie. Cholera - pomyślałem.

- o hej Richie! - pisknęła Carly a chłopak skrzywił się na jej widok
Pomachałem tylko, Beverly mnie przytuliła jak zawsze a Richie tylko spojrzał i podniósł rękę do góry na znak powitania.
Carly spojrzała na Richiego, wyraźnie pokazywał że jej nie lubi. Pocałowała mnie a ja to odwzajemniłem "do zobaczenia kochanie" rzuciła i pobiegła do domu, zostawiając mnie z Beverly i Richiem.
- od kiedy palisz? - zwróciłem się zaniepokojony do Richiego
- od paru dni, od kiedy chodzisz na randki z pustakami? - powstrzymał się od śmiechu
- Richie - Bev cicho westchnęła
- przecież tylko żartuje, gratulacje - uśmiechnął się do mnie i się zaciągnął
- nie powinieneś palić, to niezdrowe - Beverly również kiedyś odprawiałem takie kazania ale obiecała że nie będzie palić tak często, o Richiego bałem się w tym momencie bardziej.
- martwisz się o mnie? 
- oczywiście idioto, a ty masz mu nie dawać tego świństwa - zwróciłem się do Beverly, ona pokiwała głową a Richie się uśmiechnął

- więc jesteście razem? - zapytała Bev
Ja pokiwałem głową i spojrzałem na Richiego, który właśnie przydeptywał papierosa
- ale to nie zmieni naszej przyjaźni, prawda? - zapytał lekko smutny Richie
- oczywiście że nie! - uśmiechnąłem się
Chwilę porozmawialiśmy aż przypomniałem sobie o Stanleyu
- idziesz do domu? - zapytałem Richiego
- hm? - mruknął
- będę się zbierał i mogę cię odprowadzić jak chcesz - wytłumaczyłem
- jeszcze się gdzieś przejdziemy z Bevvie, ale dziękuję - uśmiechnął się
- więc idę sam, pa! - krzyknąłem i ruszyłem w stronę domu

POV: Richie
Patrząc jak Eddie odchodzi a stronę swojego domu poczułem wzrok Beverly skierowany na mnie. Odwróciłem się do niej

- mówiąc o "waszej przyjaźni" masz na myśli kumplowanie się czy całowanie? - ruda lekko się zaśmiała a ja spojrzałem na nią smutno
- przykro mi Richie - przytuliła mnie a w moich oczach znów pojawiły się łzy
- zasłużył na szczęście, nie powinienem mu tego odbierać - Beverly odsunęła się ode mnie po tym słowach
- nie powiesz mu?
- Beverly, on jest teraz z Carly co świadczy o tym że ją kocha - łza spłynęła po moim policzku - a ja jestem jego najlepszym przyjacielem, nie chce go stracić - uśmiechnąłem się smutno
- to cię wyniszcza Richie..
- jego szczęście jest dla mnie ważne Bev - otarłem łzy i uśmiechnąłem się szczerze do przyjaciółki a ona to odwzajemniła
- naprawdę chcesz się gdzieś przejść? - zapytała nagle
- umm tak, jeśli ty również chcesz - dziewczyna natychmiast wstała i podała mi rękę a ja ją chwyciłem i wstałem. Pochodziliśmy ulicami Derry trzymając się za ręce, był to jedynie przyjacielski gest. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, w sumie jak zawsze.

----------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję że nie znienawidzicie mnie za związek Edsa z Carly 👉👈 (spokojnie, jeszcze będzie dobrze, zaufajcie haha)
Uważajcie na kanały 🎈

🌹I Love You Too🌹Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz