Moje kroki były lekkie, tak jakbym nic nie ważyła. Czułam przyjemny wietrzyk we włosach, który był ukojeniem w to gorące, czerwcowe popołudnie. Chwytałam tylko urywki rozmowy moich znajomych, na temat nowo otwartego klubu na przedmieściach. W tamtym momencie czułam po prostu radość. Jedyne, na czym się skupiałam, to uporczywe ściskanie w dłoni mojego świadectwa ukończenia drugiej klasy.
Wakacje, to się czuje.
Moje rozmyślenia przerwała mi moja najlepsza przyjaciółka, Jane.
- Hej, Em! Kontaktujesz jeszcze? - Jej głos oraz zamaszysty ruch ręką otrzeźwiły mnie zupełnie.
- Tak, sorry. Co mówiłaś?
- Pytałam się, czy idziesz dziś z nami na imprezę świętować? - No tak, jest co świętować. Z naszej czwórki tylko ja nie miałam problemów z przejściem do następnej klasy. Nie zawsze byłam pilną uczennicą, ale w tym półroczu musiałam mocno się przyłożyć, bo w tamtym semestrze ledwo wychodziła mi dwójka z matmy i fizyki. Cóż, nie moja wina, że jestem umysłem humanistycznym.
Jane miała niestety trochę gorzej. Ponieważ historia to jej znienawidzony przedmiot, to często go opuszczała, przez co nie tylko mogła nie zdać z historii, ale też miała problemy u wychowawcy za notoryczne wagary. Na szczęście przecierpiała do końca roku i chodziła na historię, nawet czasem sobie powtarzała ostatnie tematy przed lekcją. Jestem z niej bardzo dumna, bo Jane rzadko robi to, na co nie ma ochoty. W tym przypadku była to historia.
Natomiast Matt i Jack mieli po trzy zagrożenia na głowę. Matt z matmy, fizyki i chemii, a Jack z angielskiego, hiszpańskiego i geografii. Na szczęście ja i Jane zmusiłyśmy ich do nauki. To był cud, że zdali.
- Tak, pójdę, ale nie na długo. Jutro mam nagrywki, pamiętasz? - Gram w jednym z seriali nickelodeon, a jutro zaczynamy kręcić drugi sezon. Bardzo lubię te prace, ale wkurzyłam się, gdy się dowiedziałam, że przez niemal całe wakacje będziemy kręcić. Codziennie o jedenastej będę musiała być już na planie, czasem nawet wcześniej. Czyli raczej rzadko będę mogła się porządnie wyspać, a o imprezach co drugi dzień nie wspomnę. Niestety ale bycie aktorem wymaga częstych poświęceń.
- Uroczyście przysięgam, że odstawimy cię prosto pod dom przed godziną drugą! - Matt stanął na baczność, położył prawą rękę na piersi i wyrecytował te słowa. Przy tym miał tak poważną minę, jakby właśnie przysięgał coś komuś na serio. To niesamowite, jak ten człowiek może sobie żartować z grobową miną. Zawsze mu tego zazdrościłam, bo ja, gdy trzeba być poważnym, śmieję się jak nienormalna, i nie mogę przestać. Takie uroki bycia mną.
- Dobra, przyjedź po mnie o 18, będę gotowa. - Pożegnaliśmy się pod moim domem i umówiliśmy się na 18. Szczęście, że jest dopiero trzynasta, więc spokojnie zdążę się wyszykować.
Gdy weszłam do domu już od progu słyszałam czyjąś rozmowę. Zdziwiłam się trochę, bo w domu miał być tylko mój starszy brat, Toby. Tym czasem słyszałam nie tylko jego głos, lecz także jakiś inny, damski. Weszłam wgłąb domu. Gdy stanęłam w progu salonu, zobaczyłam mojego brata rozmawiającego z jakąś blondyną, która siedziała mu na kolanach. Znowu to samo. Mój brat ciągle przyprowadza do domu nowe "koleżanki" ale zwykle znikają bezpowrotnie po mniej niż miesiącu.
Gdy tylko zobaczyli, że na nich patrzę, odskoczyli od siebie jak oparzeni.
- Hej - Powiedziałam po dość niezręcznej ciszy trwającej dobre kilka sekund. Mój głos najwyraźniej wyrwał oboje z transu, bo mój brat, który do tej pory siedział patrząc się w jeden punkt, wyprostował się i lekko mi pomachał. Natomiast dziewczyna wstała i szybkim krokiem do mnie podeszła, uśmiechając się przy tym do mnie. Gdy stała metr ode mnie wyciągnęła swoją dłoń w moją stronę.
CZYTASZ
Take Off the Halo || Jace Norman
Fanfiction~fragment~ Spojrzałam ostatni raz na chłopaka. - Nie cierpię cię, Norman. - Powiedziałam, a chłopak lekko się uśmiechnął. - Ja ciebie też, White. Odwrócił się i poszedł w stronę samochodu. Jego tył prezentował się nie gorzej niż przód. A ja czułam w...