4. Życie Zaskakuje

772 42 11
                                    

   Poczułam ciche dzwonienie przy uchu. Zacisnęłam mocnej powieki w nadziei, że irytujący dźwięk zniknie. Niestety to się nie stało, więc otworzyłam oczy i zirytowana wyłączyłam budzik w moim telefonie. Była ósma trzydzieści.

   Niechętnie usiadłam na łóżku i się przeciągnęłam. Potem wstałam, wzięłam ubrania naszykowane w nocy i powoli poszłam do łazienki się ogarnąć. Przy okazji zabrałam też suszarkę, której dzisiaj w nocy Jane nie odłączyła od prądu.

   Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Zmoczyłam moje włosy, a potem umyłam je szamponem, który znalazłam w szawce. Podczas mycia głowy myślałam o Jace'ie, a raczej o wiadomości, którą mi wczoraj wysłał. W zasadzie myślałam o tym od momentu przebudzenia się. Skąd miał mój numer? Czy to możliwe, żeby spytał się Matta albo Jack'a? Nie wiem. Jeszcze nic mu nie odpisałam, w nocy byłam zbyt zmęczona.

   Spłukałam włosy i nałożyłam na nie odżywkę. Potem umyłam ciało i twarz. Spłukałam się dokładnie i wyszłam spod prysznica. Umyłam zęby, wysuszyłam włosy i ubrałam się. Potem kosmetykami, które wczoraj zabrałam ze sobą zrobiłam lekki makijaż.

   Wyszłam z łazienki i sprawdziłam, która jest godzina. 9.12. Czyli mam jeszcze dużo czasu. Poszłam do kuchni, a raczej do lodówki, z której wzięłam pizze. Tak, tą pizze, której z Jane nie dokończyłyśmy wczoraj. Potem usiadłam na kanapie w salonie i włączyłam telewizor. Leciał akurat jakiś serial, ale ja nie skupiałam się na nim. Zamiast tego wzięłam telefon i postanowiłam napisać do Jace'a. Tak, do Jace'a.

Zmieniono nazwę nieznany na Jace.

Do: Jace

Skąd masz mój numer?

   Zabrzmiało głupio? Trochę. Ale trudno, to jedyne, co mi przyszło do głowy. Nie sądzę, żeby mi prędko odpisał, bo kto normalny wstaje o dziewiątej w wakacje? Weszłam na instagrama i zaczęłam go przeglądać, w tym samym czasie jedząc pizzę. Nie było tam nic ciekawego, nawet memy mnie nie śmieszyły. Chciałam korzystać z telefonu z tylko jednego powodu.

   Żeby od razu zobaczyć, jeśli odpisze.

                                ***

   Usłyszałam otwieranie drzwi, a za kilka sekund ujrzałam w nich Jane.

- Hej... - Powiedziała zaspanym głosem.

- Cześć. Zbieraj się szybko, już dziesiąta. - Powiedziałam wstając z kanapy i wyrzucając karton po pizzy do śmieci. Blondynka kiwnęła głową i poszła do łazienki, a po minucie usłyszałam dźwięk lejącej się wody.

   Po pół godzinie Jane była gotowa. Zrobiła sobie naprawdę lekki makijaż,  bo jedynie użyła korektora, pudru i podkładu, wykonturowała twarz, wytuszowała rzęsy i zrobiła sobie małe kreski eyelinerem. Włosy rozpuściła. Założyła czarne trampki na koturnie, jasnoniebieskie krótkie spodenki i pudrowo różową bluzkę. Wyglądała bardzo ładnie, i sto razy bardziej wolałam ją w takiej odsłonie, niż w ubraniach, w których chodzi na imprezy.

- Wow, nie wiedziałam nawet, że posiadasz normalne ubrania. - Uśmiechnęłam się lekko.

- No widzisz, życie zaskakuje. - Wzruszyła ramionami ze śmiechem i ruszyła w stronę drzwi.

- Chodź już. Potem musisz jeszcze zawieźć samochód Matta pod jego dom. - Wyszłyśmy na klatkę schodową, a Jane zamknęła drzwi na klucz. Potem zeszłyśmy na dół i wyszłyśmy z budynku. Szybkim krokiem doszłyśmy do samochodu Matta. Wsiadłam na miejsce pasażera, a Jane na fotel kierowcy.

- Pospieszmy się. Za dwadzieścia pięć minut muszę być na miejscu.

   Jane zapaliła silnik i ruszyła. Przez pierwsze kilka minut jechałyśmy w milczeniu. Zaczęłam trochę przysypiać, bo dzisiaj spałam niecale pięć godzin, co na pewno nie jest moją normą.

Take Off the Halo || Jace Norman Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz