***
Zamknęłam za sobą drzwi do pokoju, po czym odetchnęłam z niemałą ulgą. Dzisiejszy dzień był cudowny. Z Carlosem siedzieliśmy nad jeziorem do 24. Pływaliśmy, leżeliśmy, oglądaliśmy zachód słońca... Poza tym, to dużo ze sobą rozmawialiśmy. Znamy się od niedawna, mimo to świetnie się ze sobą dogadujemy.
Poszłam do łazienki i jak najszybciej odprawiłam wieczorną rutynę, by jak najszybciej się położyć. Jutro idę do pracy na jedenastą, więc muszę wcześnie wstać.
Po wyjściu z łazienki bez zbędnego przedłużania położyłam się na łóżku i niemal natychmiast zasnęłam.
***
- Moi drodzy! - Zaczął pan Brown, kiedy cała ekipa zebrała się w sali konferencyjnej. Niezauważenie przewróciłam oczami. Zapowiadała się długa przemowa, a dzisiaj chciałam jeszcze spotkać się z przyjaciółmi. - Przez ostatnie dwa tygodnie praca szła nam świetnie. Uwijaliście się bardzo szybko, zarówno aktorzy, jak i montażyści, kamerzyści, oraz reszta ekipy filmowej. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się po was takiej motywacji. - Mężczyzna przerwał na chwilę, by zastanowić się nad doborem słów. - Myślę, że jeśli dalej będziecie pracować w takim tempie, jak dotychczas, nagrywanie drugiego sezonu skończymy już pod koniec lipca.
Po sali przeszedł szmer. Wszyscy byliśmy podekscytowani wizją całego miesiąca bez pracy.
- Na dzisiaj to wszystko. Każdy z was najprawdopodobniej dostał już grafik swojej pracy, oraz scenariusz w przypadku aktorów. Jeśli ktoś takowego nie posiada, proszę zgłosić się do recepcji. Życzę wam miłego dnia.
Tymi słowami mężczyzna dał nam znak do opuszczenia pomieszczenia. Od razu skierowałam się do wyjścia, ponieważ swój scenariusz dostałam w ciągu dnia.
Wychodząc z budynku usłyszałam przeraźliwie głośne trąbienie. Skierowałam wzrok w stronę, z której dochodził hałas.
- Nie mogłaś po prostu wyjść na zewnątrz i poczekać na mnie przed wejściem? - Spytałam moją przyjaciółkę, beztrosko trąbiącą klaksonem w swoim aucie, czym zwróciła uwagę wszystkich wokół.
- Mogłam, ale mówiąc szczerze, nie chciało mi się. - Mruknęła, podczas gdy ja władowałam się na miejsce pasażera.
- Gdzie jedziemy? - Spytałam, ale po znaczącym uśmiechu Jane już wiedziałam, co się święci.
- Na imprezę. - Przewróciłam z uśmiechem oczami.
- Jest poniedziałek. Miałyśmy na to cały weekend.
- Po tym, o czym nadawałaś mi przez całą twoją przerwę na lunch sądzę, że weekend nie był dobrym czasem na imprezę. - Powiedziała Jane. Na wspomnienie weekendu jednocześnie uśmiechnęłam się pod nosem, oraz poczułam bolesne ukłucie w podbrzuszu wywołane stresem. - Dzisiaj jedziemy się wyszaleć, czy tego chcesz, czy nie.
Odwróciłam głowę w stronę okna. Myślałam o wszystkim, co wydarzyło się w zaledwie dwa dni. Zdradziłam chłopaka, pokłóciłam się z chłopakiem, oraz pogodziłam się z nim. Jestem tym zmęczona, bo dwóch facetów sprawiło, że prawdopodobnie mam na głowie moje pierwsze siwe włosy.
Dzisiaj jest wieczór tylko dla mnie, i ani Carlos, ani Jace dzisiaj dla mnie nie istnieją.
***
CZYTASZ
Take Off the Halo || Jace Norman
Fanfiction~fragment~ Spojrzałam ostatni raz na chłopaka. - Nie cierpię cię, Norman. - Powiedziałam, a chłopak lekko się uśmiechnął. - Ja ciebie też, White. Odwrócił się i poszedł w stronę samochodu. Jego tył prezentował się nie gorzej niż przód. A ja czułam w...