Minęła chwila, zanim się otrząsnęłam. Zobaczyłam, że czyjeś ręce nadal spoczywają na mojej talii, a nade mną pochyla się czarnooki brunet.
- Wszystkie dziewczyny na mnie lecą, ale chyba żadna w ten sposób. - Uśmiechnął się do mnie ukazując dołeczki w policzkach. Fakt, chłopak był niczego sobie, ale nie zrobił dobrego, pierwszego wrażenia.
Momentalnie się podniosłam i otrzepałam bluzkę.
- Hej blondi, nie bądź taka, to był tylko żart. - Powiedział, ale to nie zadziałało na mnie. - Jestem Jake. - Wyciągnął dłoń w moją stronę i Uśmiechnął się przyjaźnie. Podałam mu rękę i lekko uniosłam kącik ust. Żeby było jasne. Zrobiłam to z grzeczności, nie dlatego że chciałam się z nim poznać!
- Emma, miło mi. - Kolejny już raz dzisiaj używam tych słów, i kolejny raz są one kłamstwem. Nie moja wina, że dzisiaj spotykam same osoby, do których jestem sceptycznie nastawiona. Sorry.
- No, Emma. Gdyby nie ja, to byś teraz leżała na podłodze. - Zaśmiał się pod nosem. Niektórzy to mają tupet.
- Gdyby nie ty, to bym się nie zachwiała, a teraz przepraszam, ale chcę wejść do środka. - Próbowałam wyminąć chłopaka, ale zagrodził mi drogę swoją ręką.
- Może chciałabyś się czegoś napić? - Brunet zignorował moje wyraźne znaki po całości. Nie lubię takich typów. Jak zwykle miałam rację. Przeżyłam już tylu toksycznych ludzi, że po prostu się na nich znam.
- Nie dziękuję, a teraz już pójdę. - Próbowałam z drugiej strony, ale tym razem jego prawa ręka zagrodziła mi drogę. Poczułam się jak zwierzę w pułapce bez wyjścia, i już w głowie zaczynałam tworzyć scenariusze porwania i gwałtu.
- No nie bądź taka, w końcu uratowałem cię. - Brunet zrobił krok w moją stronę. Czy to już czas żeby wołać pomocy?
- Nie chcę i koniec! - Podniosłam lekko głos i próbowałam go wyminąć, bezskutecznie. To koniec. Nikt mnie nie usłyszy nawet jakbym się darła przez megafon. W klubie gra tak głośna muzyka, że wyraźnie słyszę ją tutaj, poza tym są tam same nawalone typy, którzy w takiej sytuacji gówno by zrobili.
Nagle usłyszałam męski głos.
- Nie słyszałeś co ci powiedziała? Głuchy jesteś? - Właścicielem głosu był brązowooki blondyn. Widocznie odetchnęłam z ulgą, bo już myślałam, że moje ciało znajdą jutro porzucone w plastikowym worku. Wiem, dramatyzuję.
- Dobra, dobra. - Brunet uniósł dłonie w gęście obronnym, co wykorzystałam, wyminęłam go i stanęłam przed drzwiami. - Chyba potrzebujecie czegoś na rozluźnienie, ludzie. - Chłopak skierował się do drzwi, ale zatrzymał się obok mnie - Spotkamy się jeszcze? - Uśmiechnął się łobuzersko.
- Szczerze wątpię. - Powiedziałam chłodno.
Chłopak wyszedł, a ja i mój wybawca zostaliśmy sami.
- Nic ci nie jest? - Chłopak podszedł do mnie.
- Nie, na szczęście. Zjawiłeś się w porę. - Uśmiechnęłam się lekko, co chłopak odwzajemnił.
- Jestem Jace. - Wyciągnął do mnie dłoń, którą ochoczo ścisnęłam.
- Emma, miło mi. - Pierwszy raz dzisiaj słowa te wypowiedziałam szczerze. Wow, robimy progres, Em.
W miarę, jak przyglądałam się chłopakowi, zauważałam jedną rzecz. Że ja skądś go kojarzę. Tak z widzenia. Może chodzi ze mną do szkoły?
Między nami nastała niezręczna cisza. Nie wiedziałam co się mówi w sytuacji, gdy nie znany ci facet ratuje ci dupe. Szczerze mówiąc, to nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się coś podobnego.
CZYTASZ
Take Off the Halo || Jace Norman
Fanfic~fragment~ Spojrzałam ostatni raz na chłopaka. - Nie cierpię cię, Norman. - Powiedziałam, a chłopak lekko się uśmiechnął. - Ja ciebie też, White. Odwrócił się i poszedł w stronę samochodu. Jego tył prezentował się nie gorzej niż przód. A ja czułam w...