3. Musisz Się Rozluźnić Skarbie

784 46 12
                                    

Ważne info na dole!

Nie. To nie może być prawda. A jeśli?

- Niemożliwe! Przecież on mieszka na innym kontynencie. - Nie wierzyłam. Czy to może być prawda?

- MIESZKAŁ. Czas przeszły. Przeprowadza się z powrotem! - Blondynka była bardzo podekscytowana.

- Skąd wiesz? - Jane bez słowa podała mi telefon. Na zdjęciu było widać bilet na samolot, a pod spodem był opis "Wracam do domu!". To był profil Carlosa na instagramie. Zdjęcie było sprzed piętnastu minut.

- Rozumiesz to? Po trzech latach! Po trzech latach, podczas których na niego czekałaś! - Dziewczyna aż piszczała z zachwytu.

- Jane, minęły trzy lata. Skąd wiesz, że nadal mi się podoba? - Spytałam, chociaż obie wiedziałyśmy, że on nadal mi się podoba. I to cholernie mocno.

- Nie wypieraj się tego. Przyswój to sobie. Chłopak, który już w podstawówce ci się podobał, mimo, że nie zwracał na ciebie uwagi, wrócił. A teraz masz szansę.

- Skąd wiesz? Nie wiemy nawet do którego liceum się zapisze.

- Przestań dramatyzować, zamiast tego zacznij działać. Masz kurwa okazję nie do zmarnowania. Więc przygotuj się na to, że ci nie odpuszczę. - Uśmiechnęła się do mnie. - A teraz idź do swojego chłopaka, pewnie się martwi. - Zachichotała i poszła w stronę klubu.

- Znam go ledwo dwie godziny, Jane. - Dogoniłam blondynkę i wyrównałam z nią kroki. - Poza tym najpierw wręcz każesz mi zdobyć chłopaka, a zaraz potem każesz mi podbijać do drugiego? - Zapytałam z rozbawieniem.

- Ja to widzę troszeczkę inaczej Em. - Uśmiechnęła się w moją stronę. Jane ma bardzo ładny uśmiech, którego zawsze jej zazdrościłam, bo ja swojego nienawidzę.

   Weszłyśmy spowrotem do klubu i skierowałyśmy się do baru.

- Musisz się rozluźnić skarbie. - Powiedziała blondynka wyjmując portmonetkę z torebki.

- Jane, już za dużo dzisiaj. Może potem, ale na razie nie. Pamiętasz, jutro mam być trzeźwa? - Spojrzałam na Jane, która zdezorientowana piła colę, którą zamówiła chwilę wcześniej.

- Czemu musisz? Mama cię przecież nie zabije. - Mogłam się domyśleć, że zapomniała.

- Jane? Jutro mam być w studiu. O jedenastej. I zgodziłam się pod warunkiem, że Matt przetransportuje mnie do domu przed drugą. Pamiętasz? - Spytałam, a blondynka dziwnie się zaśmiała.

- Taa... Przypomniałam sobie. Ale chyba nie myślisz, że pozwolę ci opuścić lokum o drugiej? Chyba cie pojebało jak tak! - Zaśmiała się, omal nie wylewając swojej coli.

- Jane, chyba zapomniałaś, że dzisiaj masz nocować u mnie, więc jak ja będę wracała, to ty też. - Uśmiechnęłam się do niej triumfalnie.

- Co? Nie. - Powiedziała przeciągając oba słowa. - No to ty nocuj u mnie, w tedy wrócimy obie o piątej. - Uśmiechnęła się do mnie.

- Piłaś coś? - Zapytałam podejrzliwie.

- Tak, ale mało. W końcu to początek wakacji, nie? - Nie odpowiedziałam na pytanie, zamiast tego wstałam ze stołka (tak, miałam szczęście usiąść na jakimś) i spojrzałam na blondynkę.

- Jane, była umowa. Przed drugą jadę do domu, ty rób co chcesz. - Odwróciłam się z zamiarem odejścia, jednak głos Harris mnie powstrzymał.

- No dobra... To może zanocujesz u mnie, a ja do ciebie dołączę po kilku godzinach?

- Nie będziesz się bała sama iść przez osiedle? - Spytałam unosząc kącik ust w górę.

Take Off the Halo || Jace Norman Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz