17. ☀/Maraton- 1/4/☀

78 2 0
                                    

/Per. 3-osoba/

Bez ociągania się, wszyscy wzięli się do roboty. Mieli wzloty i upadki. Tak, mówię dosłownie, cały czas ktoś spadał z drzewa.

Minęła godzina, a nic konkretnego nie poczynili. Powoli całe zbiorowisko poddawało się, że kiedykolwiek uda im się skończyć budowlę. Nie spodziewali się, że to tak trudne zadanie. Do tego zgubili jednego z najważniejszych członków ich "paczki", bo żaden z przyjaciół nie umiał tak doskonale wspinać się po drzewach.

Mijały kolejne minuty, a Polska, który ledwo stąpał i prawie przewracał się z wysiłku, w pewnym momencie już na dobre położył się na trawie. Litwa łapczywie wdychała świerze powietrze, a Słowacja i Czechy próbowali dać przykład przyjaciołom, nie padając na zbity pysk tak jak Polska, albo zrzędząc tak jak Litwa. Pracowali do ostatku sił.

-Dosyć już...- narzekała Litwa- Bolą mnie plecy i uda i głowa i... I WSZYSTKO MNIE BOLI- zebrani mieli głeboko gdzieś co mówi dziewczyna- Chłopaaaaki!

-Mhm...- mruczał pod nosem Pol-... Ja chcę spać!

-Bo wy jesteście słabiakami, ja z Słowacją harujemy za was, a wy jeszcze narzekacie- powiedział Czechy.

-Przecież widzę, że zaraz odpadniesz Czechy! Lepiej połóż się obok Poľsko*- zaśmiał się Słowacja.

-Mówi to osoba, której brakuje sił, żeby przytaszczyć tylko jedną deskę!- burknął.

-Idiot**- powiedział szeptem, ale słyszalnie.

-Wal się

-Jak ci zaraz przywalę w ten ryj to się nie pozbierasz!

-Zaraz nie raczę za siebie- zacisnął dłoń w pięść Czechy- Nie usiądziesz na du...

-Ogarnijcie się! Chyba jesteście razem, co nie?!- przerwała mu zdenerwowana Litwa.

-A ty co się mieszasz w naszą rozmowę?- popatrzył na nią zabójczym wzrokiem Czechy.

-Ty to rozmową nazywasz? Chyba kłótnię miałeś na myśli- przewróciła oczami Litwa.

-Jeju...- podniósł się Polska- Jak nie przestaniecie to wracam do domu, nie mam zamiaru z wami dłużej, zaraz mi głowa pęknie.

Słowacja zabrał głęboki oddech, położył na trawie młotek, który akórat trzymał w ręku. Przybliżył się do Czech, przytulił go i coś szepnął mu do ucha, na co chłopak uśmiechnął się.

-Przepraszam Kotek, przepraszam Litwa...- powiedział Czechy, podszedł do dziewczyny i wyciągnął do niej dłoń, którą ona ściśnięła.

-Hah! Nic nie szkodzi! Na szczęście nie doszło do rękoczynów...

-Co chcecie robić?- zapytał Pol, ziewając.

-Chodźmy do nas- rzekł Słowacja- Zaraz tu zaśniesz...

-A gdzie będę spał?- oczy mu się kleiły.

-Mamy pokój gościnny- uśmiechnął się Czechy- Zanieść cię?

-Nie trzeba!

¿¿¿

Weszli do pięknego, jasnego wnętrza. Salon miał białe ściany, które nie miały żadnej plamy, w samym środku stała pastelowo-żółta sofa, z czarno-białym dywanem. Na suficie wisiała nieduża lampa, która dawała żółte światło. Na ścianach było dużo fotografii pary i obrazów, był też jasny regał na książki. Obok sofy stało wielkie okno, które dawało widok na zachód słońca.

-Też chcę taki salon!!!- zachwyciła się Litwa.

- Mi też się bardzo podoba. Kto go zaprojektował?- uśmiechnął się zaspany Pol.

-Ja oczywiście, cieszę się, że podoba wam się- powiedział Czechy- Chodź zaprowadzę ciebie do sypialni- złapał za ramię Polskę, co wyglądało komicznie przy wzroście Polski.

Prowadził go przez tak samo jasny korytarz, jak salon. Zatrzymali się przed jakimiś drzwiami.

-Dobranoc- życzył mu Czechy.

-Dobranoc...

^^^
~Tłumaczenie wyrazów obcych~
Poľsko*- Polska /Słowacki/
Idiot**- Idiota; debil /Słowacki/
^^^



×Nadzieja umiera ostatnia× /Countryhumans/ ZAWIESZONE NA ZAWSZEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz