Rozdział 20

7 2 0
                                    


Kiedy byłam na miejscu to szybko zrzuciłam z siebie ubrania i poszłam do toalety przebrać się na bal.

Po kilkunastu minutach byłam gotowa tak samo jak Ali.

Już wychodziłyśmy z pokoju a przed nami stali Fred, Georg i Krab byli zdenerwowani to było widać po ich minach bo wkońcu nie zawsze widzi się ślizgonke w obecności dwóch grufonów tak czy inaczej wszyscy w piątkę udaliśmy się na bal do wielkiej sali.

Kiedy byliśmy na miejscu zobaczyłam Viktora który był z Hermioną wyglądali pięknie razem niby się z nim pogodziłam ale nie mogę Hermione go zabrać niech będą razem szczęśliwi

~ niech ta małpa trzyma się z dała od naszego mate!!~ przestań nie widzisz oni są szczęśliwi razem a my nie jesteśmy im potrzebne~ ale on jest nasz!~ nie Viktor jest jej i koniec

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

~ niech ta małpa trzyma się z dała od naszego mate!!
~ przestań nie widzisz oni są szczęśliwi razem a my nie jesteśmy im potrzebne
~ ale on jest nasz!
~ nie Viktor jest jej i koniec

Byłam zła na wilczyce bo widać że oni są szczęśliwi i się kochają a ja na mnie Viktor patrzył tylko z pożądaniem niczym innym a przy niej widzę u niego taki błysk w oczach oni się kochają więc zostawie ich i złamie wieczustą przysięgę nie odejdę z nim wole umrzeć

Chyba że zrobię to co mój ojciec wtedy będę nieśmiertelna. Nie zastanawiając się dłużej uciekłam z balu nie zważając na nic lecz pożałowałam tego bo zaczęła się pełnia.

Moje ciało całe drżało ale ja umiem się powstrzymywać ale nie tym razem chciałam to zrobić z moim mate ale wiem że nie mogę więc pobiegłam do zakazanego lasu zapominając o zakazie.

Biegłam w wilczej formie przez las kiedy zorientowałam się że coś mnie goni to był ten sam centaur co wtedy.

Gapił się na mnie surowym wzrokiem a ja na niego warczałam.

Wkońcu rzucił się na mnie walił mnie swoimi kopytami ale ja nie byłam mu dłużna skoczyłam i wygryzłam się w jego tył lecz nie na długo bo zrzucił mnie i zrobił coś czego bym się nie spodziewała wyciągnął zza pleców łuk i strzelił we mnie.

Niestety trafił mnie w bok zapiszczałam i zaskomlałam.

Z trudem dotarłam do szkoły.

Zobaczyłam Draco który był cały spięty podeszłam do niego ledwo co i potem nastała ciemność.

Wzrokiem Draco

Wszyscy przygotowywali się na cal ale ja nie bo po pierwsze nie zapraszałem nikogo a po drugie nie interesuje mnie to. Wszyscy już dawno wyszli z pokoju a ja siedziałem sam ale postanowiłem się przejść.

Chodziłem tak z godzinę po czym usiadłem na ławce i myślałem nad Krucją. Czy ja naprawdę ją lubie? Nie to zwykła szlama do tego kundel. Nie mogę jej kochać to córka Voldemorta i pewnie już jest śmierciożercą ale za to jest ładna i nawet za miła jak na ślizgona ehh jutro czeka ją ostatnie zadanie mam nadzieje że poradzi sobie.

Moje rozmyślanie przerwał huk.

Spojrzałem obok i zobaczyłem białego wilka
-KRUCJA!- krzyknąłem i zabrałem ją do skrzydła szpitalnego co nie było łatwe bo była wilkiem.

- dziecko co to za wilk!?
- proszę pani to Krucja tylko zmieniła się w wilka!
- dobrze chłopcze połóż ją

Zrobiłem o co poprosiła pani Pomfree po czym dodała

- święty Merlinie ona ma strzałe w boku

Rzeczywiście jak mogłem tego nie zauważyć muszę iść po nauczyciela jak najszybciej.

Nie zważając na krzyki za mną udałem się do gabinetu Severusa

- panie profesorze!
- tak Draco?
- Krucja.... ona.....
- co z Krucją?? Mów!!
- jest w skrzydle szpitalnym
- Co?! jak to się stało?!
- nie wiem profesorze ale możemy się dowiedzieć od pani Pomfree
- więc ruszajmy jak najszybciej

WRÓG CZY PRZYJACIEL?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz