Rozdział 1: Teksańska masakra piłą mechaniczną

1.8K 65 4
                                    

Jeszcze kilka miesięcy temu zastanawiałam się co zrobić, żeby Nate Danvers dał mi spokój. W głowie układałam sobie riposty na każdą możliwość. Teraz nie zastanawiałam się nad niczym, a motto któro głosi "żyj chwilą" wcale nie jest bzdurą wyssaną z palca.

Dlatego w niedzielę o trzeciej w nocy stałam z Ornanem Kenyonem w sklepie "Foodstruck" zupełnie zalana w trupa. Bezprawie, które coraz bardziej opanowało miasto stało się uciążliwe nie tylko dla mnie. Ćpuni i dealerzy wyszli na ulice legalnie sprzedając towar, który od kilku lat zapisywał się w historii jako nielegalny.

— Szukamy kondoma dla kolegi — wybełkotałam do młodej ekspedientki, która stała za ladą. Odkąd zmienił się system sklepy postanowiły zamienić się w całodobowy nośnik alkoholu i papierosów. Dziewczyna imieniem Elena westchnęła, przewracając jednocześnie oczami.

Patrzyła na mnie przez chwilę, a ja wskazałam za moimi plecami Ornana Kenyona, który w tej chwili naciskał wszystkie maskotki, które wydawały z siebie coraz dziwniejsze dźwięki.

— Jaki rozmiar? — Zapytała nagle skrępowana. Elena miała około dwudziestu lat i z pełnym ociąganiem obsługiwała klientów. Staliśmy z dwadzieścia minut zanim skasowała produkty dwóm chłopakom przed nami. Oczywiście ona w ogóle nie widziała nic złego w flirtowaniu z nimi w pracy. Zwolnić ją.

— Ornan wykładaj chuja na ladę — krzyknęłam obracając się na jednej nodze, w ostatniej chwili łapiąc się lady, która uchroniła mnie przed upadkiem. Kiedy sama zdołałam zachować równowagę odwróciłam się w stronę Ornana, który tylko stał z głupawym uśmiechem. Przewróciłam oczami, ale i moja twarz wykrzywiła się w dziwnie pozytywny sposób.

Ekspedientka za mną odchrząknęła dając tym znać o swojej obecności.

— Ja to myślę, że będzie największy — stwierdziłam opierając się ponownie o ladę co przyjęło się z niezadowolonym spojrzeniem Eleny. Uśmiechnęła się sztucznie odsuwając się nieco do tyłu, aby znaleźć prezerwatywy. Gdy w końcu je wyszukała położyła jedną na ladzie.

— Czy ona jest neonowa? Może nie zabłądzi jak dasz mu normalną — zirytowałam się, ale w mojej głowie od razu pojawia się scena w której Ornan penisowym mieczem świetlnym wyparowuje do zakazanej groty tajemnic. Uśmiechnęłam się oglądając się za siebie i sprawdzając, czy Ornan jeszcze jakoś się trzyma.

Postanowił nakładać sobie na dolną wargę spinacze, a później jęczeć z bólu, że ugryzła go szczypawka.

Ekspedientka z miną męczennika odwróciła się w celu podania innej gumy tymczasem ja zabrałam tą neonową.

— Myślisz że nie widziałam? — Warknęła nagle, gwałtownie łapiąc mnie za nadgarstek. Jej brązowe oczy płonęły żywym ogniem kiedy postanowiła sięgnąć po telefon leżący po jej prawej stronie.

Przyglądałam się jej z zaciekawieniem analizując w głowie sytuację. Biedna Elena nie zadzwoni na policję, ponieważ ona nie istnieje. Nie zrobi nic co mogłoby mnie pozbawić wolności. Uśmiechnęłam się do siebie wgryzając się w rękę dziewczyny. Ta odskoczyła piszcząc jednocześnie.

— Ty jesteś jakaś popierdolona — skomentowała dotykając swojej rany w postaci niewielkich dziur po zębach. Przewróciłam oczami praktycznie wchodząc na ladę, aby wyciągnąć nożyczki znajdujące się pod nią. Kiedy pracowałam z Susan Hardy same je tam trzymałyśmy.

Kiedy trzymałam swoje przyszłe narzędzie zbrodni zwróciłam się do Ornana, którego nie było za mną, ani przede mną, ani obok. Na mojej twarzy pojawiło się zdezorientowanie, bo zostawienie mężczyzny w takim stanie równało się z pozwoleniem na jego śmierć. Przymknęłam oczy starając się wyobrazić gdzie bym poszła gdybym była Ornanem.

Ornan (Tom2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz