Dziewczyna, mimo tego że już dawno się obudziła, wciąż leżała w jednej pozycji. Nie chciała pokazywać że wstała, nie miała ochoty rozmawiać z innymi ludźmi. Po głowie ciągle chodziły jej, te same, pytania. Gdzie jest? Co to za ludzie? Dlaczego tamta dwójka, ją tutaj przyniosła? Gdzie jej kosa? Co się stało z Salutem?
————
— Wstawaj. Dość spania — usłyszała damski głos.
Trzynastolatka szybko zamknęła oczy, unormowała swój oddech, po czym znów udawała że śpi.
— Wiem że nie śpisz, młoda — mruknęła kobieta.
Po chwili, Lucy usłyszała jak kraty od jej celi sie zamykają.
— Zaraz ktoś przyjdzie, aby cię przesłuchać. — stwierdziła patrząc, na siedzącą już, dziewczynę. — Jak będziesz grzeczna, to może dostaniesz coś do jedzenia — syknęła w jej stronę brązowowłosa.
Dziewczyna nie musiała długo czekać. Chwilę później, drzwi do jej celi sie otworzyły, a przez nie wszedł czarnowłosy mężczyzna z, lekko już, siwiejącą brodą. Po wejściu i zamknięciu jej celi, za kratami pojawił się drugi mężczyzna. To był ten Koreańczyk, którego spotkała w lesie.
— Więc powiedz młoda — zaczął, siadając ja przeciwko niej — Jak sie nazywasz?
Trzynastolatka patrzyła na niego niepewnym, nieufnym i nienawistnym wzrokiem. Siedziała cicho, nie miała zamiaru, jak i ochoty, mu odpowiadać. Nie zna go, nawet nie wie jak się nazywa.
— Odpowiadaj, jak cię o coś pytam! — mężczyzna wręcz krzyknął.
Po tym, jak urodziła mu się córka, a jednocześnie zmarła Lori, ledwo panował nad tym co mówi, co robi, jak się zachowuje.
Dziewczyna, patrzyła ba niego wzrokiem pełnym pogardy.
————
— I co? — zapytała Maggie, patrząc na Ricka, za którym podążał Glenn.
— I nic. — warknął twardo szeryf, siadając na schodkach prowadzących na jedną wieżę.
— Dosłownie nic — odezwał się Glenn, stając obok blondwłosej. — Siedziała i się patrzyła, nawet nie powiedziała jak się nazywa.
— Może jest niemową — powiedziała Beth.
— Mówić to ona potrafi i to bardzo dobrze — odpowiedział jej Koreańczyk.
| W tej samej chwili |
— Emmm... — dziewczyna, słysząc czyjś głos podniosła głowę.
Zauważyła że po drugiej stronie stoi chłopak, który musi być zbliżony wiekiem do niej. Nastolatek miał dłuższe, ciemne włosy, niebieskie oczy i kapelusz szeryfa.
Oho... Syn Pana OdpowiedzJakCięOCośPytam przyszedł.
— Jestem Carl — brązowowłosy uśmiechnął się w jej stronę. — A ty? Jak się nazywasz? — zapytał, nie spuszczając z niej wzrokiem.
On przynajmniej się przedstawił... Może... Ja też powinnam?
— Lucy — stwierdziła głosem wypranym z emocji.
— Masz ładne imię — mówiąc to, chłopak skanował jej twarz swoimi niebieskimi oczyma. Co nie było zbyt łatwe, przez mrok panujący w pomieszczeniu, jak i odległość między nimi.
— Wiem — prychnęła — Mam imię po mamie — dziewczyna wstała po czym podeszła bliżej, ale nie za blisko.
Czarnowłosa usiadła, po turecku, na przeciwko Carla, który po chwili zrobił to samo. Chłopakowi nie schodził uśmiech z twarzy, sam nie widział dlaczego. Może to przez to, że jest tu w końcu ktoś w podobnym wieku?
— Zróbmy tak — odezwał się, dalej na nią patrząc. — Ja zadaje ci pytanie, a ty odpowiadasz, później ty zadajesz pytanie, a ja odpowiadam. Okej?
I tak nie mam nic innego do roboty, a on wydaje się byś miły. Co mi szkodzi?
— OKEJ.
CZYTASZ
She Is Crazy | The Walking Dead
Fanfic-Ona jest cholernie szalona! -Wiem i... Podoba mi się to ---- Okładka by Ja