Rozdział Dziesiąty

1.4K 92 12
                                    

-Jak to zdradził? - Pytał niedowierzając. Nie spodziewał się chyba takich słów ode mnie.

-Dziś gdy wróciłam ze sklepu zaczepiła mnie recepcjonistka i oddała kartę do pokoju. Powiedziała, że znalazła ją na trzecim piętrze. Byłam w szoku i myślałam sobie jak do cholery na trzecim piętrze przecież, nawet nikt tam od nas nie ma pokoju. Wróciłam więc do swojego lokum i nie mogłam odczepić od siebie tej myśli. Oglądając film do środka wszedł Mikołaj ciągle czegoś szukał, był przestraszony i zmieszany. Gdy się spytałam czego szuka odpowiedział, że karty do pokoju, bo chyba ją zgubił jak był z Pateckim na mieście. Skłamałam wtedy, że wzięłam ją przez przypadek to humor obrócił mu się o sto osiemdziesiąt stopni. Poszłam do Kuby zapytać się o której wrócili do hotelu i czy gdzieś później byli. Powiedział, że wrócili około dwudziestej czwartej do hotelu trochę po Kasi i Łukim. Powiedz mi proszę do której siedziałeś w moim pokoju. - Mój głos chwilami się załamywał, ale cieszę się, że wyrzuciłam to z siebie i ktoś pomoże mi spojrzeć obiektywnie.

-Jak wychodziłem była jakoś druga. - Był zamyślony, chciał mi doradzić, ale nie wiedział jak.

-Właśnie była druga, a gdy do niego dzwoniłam była jakoś trzecia. Co ja mam w tej chwili pomyśleć? - Byłam bezsilna. Łzy przyprawiały mnie już o ból głowy. Dla mnie szczerość była najważniejsza, bez niej nie było zaufania i miłości.

-Nie przyjemna sytuacja. - Stwierdził i pociągnął mnie do siebie. - Co chcesz zrobić? - Głaskał mnie po głowie, a ja czułam się tak dobrze i tak potrzebowałam czyjegoś dotyku, wsparcia.

-Nic, może mi powie. Nie będę niszczyła czegoś co tworzyliśmy przez najblizszy rok, nawet jeśli byłabym nieszczęśliwa. - Spojrzałam w jego oczy. Miały w sobie współczucie i chęć pomocy. - Zajmę się sobą, zacznę szukac jakiegoś mieszkania w Krakowie. Skupie się na rozwoju. - Odchrząknąłam i przetarłam mokre policzki.

-Chcesz żyć w niewiedzy, okłamywana przez najblizszy rok? - Dotknął mojego policzka i był tak blisko, że moje serce waliło.

-Jeśli trzeba to wytrzymam. - Nie odrywałam od niego wzroku. Chciałam jak najdokładniej przeanalizować każdy skrawek jego twarzy.

-To cię zniszczy. Porozmawiaj z nim. - Włożył moje włosy za ucho. Starał sie obchodzić ze mną delikatnie. Bał się, że mnie skrzywdzi, było to widać.

-Jeśli okaże się prawdą to, że mnie zdradza. Nie wybacze mu. Nie dam rady. Póki o tym nie mam pewności jestem skonna z nim żyć. Dla dobra nas wszystkich. - Głowa mnie bolała od tych wszystkich bzdur, kłamstw, zamieszania i płaczu. To miał być mój dzień.

-To twoja decyzja Marta. Ja mogę tylko tu być i cię wspierać. - Uśmiechnął się lekko.

-Idę korzystać ze swojego czasu wolnego. Póki jeszcze go mam. - Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do pokoju w celu obejrzenia mojej kochanej serii filmów.

-Marta! - Usłyszałam tylko za sobą, więc przeniosłam wzrok na Mateusza, który nie zmienił nawet o milimetr swojej pozycji. - Przepraszam, za dzisiaj. Masz prawo do wolnego dnia i masz prawo mnie unikać, bo jestem totalnym debilem, który nie rozumie siebie i swoich uczuć. - Nie spodziewałam się takich słów, ale cieszyły mnie one.

-Nie masz za co przepraszać. Też nie zachowałam sie najlepiej. - Uśmiechnąłam się i wróciłam do wcześniejszej czynności. Mój Harry Potter czekał, a jedzenie zmarnować się nie mogło. Nie myślałam już o niczym tylko o wolnym dniu. Dodawało mi to dużej otuchy. Zastanawiam sie co jeszcze dziś mam zrobić, żeby zapamiętać ten dzień jak najlepiej. W końcu jesteśmy w Las Vegas. Jest to nasz ostatni dzień tutaj i chciałam go jak najlepiej wykorzystać.

-Ej Marta wszystko okej? - Usłyszałam tuż przed wejściem do swojego hotelowego pokoju. Byłam zdziwiona pytaniem Karola, dawno nie okazywał zainteresowania moją osobą.

-Tak. Dzięki, że pytasz. - Odpowiedziałam i nacisnęłam klamkę z zamiarem wejścia do środka, ale znowu zatrzymał mnie jego głos.

-Dawno nie gadaliśmy, jakbyś czegoś potrzebowała mów. - Wypuścił ze świstem powietrze, jakby zrobił coś co wymagało od niego sporo wysiłku.

-Dzięki szefie. - Uśmiechnęłam sie sztucznie i chciałam wejść do środka, ale znowu nie było mi to dane.

-Przepraszam, za Weronikę. Nie powinna takiego czegoś mówić. Każdy potrzebuje chwili dla siebie. - Nie zwrócił uwagi na wcześniejsze moje słowa. Wkurzyłam się.

-Ale przepraszam cię bardzo ty nie powinieneś mnie przepraszać za Weronikę. Nie jesteś za nią odpowiedzialny. Nie jesteś jej chłopcem na posiłki. Chyba, że o czymś nie wiem. - Powiedziałam z przekąsem. Zmienił się cholernie, a mi coraz ciężej było patrzeć jaki miała na niego zły wpływ, wręcz toksyczny.

-Przestań ona nie jest potworem. Powinnaś czasem spojrzeć na innych i docenić to, że ktoś przeprasza. - Na skoczył na mnie. Nie zrozumiał. Jak zawsze.

-Gdybyś wiedział co robię dla was zesrałbyś się. Ty spójrz na kogoś innego niż Weronika. Ona mnie przeprasza czy ty? Bo z tego co widzę to ty jesteś przede mną. Jakby coś sie działo jeśli chodzi o YouTube to wiesz gdzie mnie szukać. - Zatkały go moje słowa, a ja weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Postanowiłam stąd się nie ruszać do końca dnia i ruszyłam w kierunku laptopa i swojego łóżka.

****
Nie mam czasu na sprawdzanie xD

16:00

Kolejny rozdział maratoniku mam nadzieję, że się podoba. Jeśli będzie duży odzew to robimy w najbliższym czasie kolejny maratonik :) może tym razem wiekszy?

Do zobaczenia za godzinkę❤️
Komentarze, gwiazdki 👇

Coś nowego Los Angeles | TrombaxMurcix Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz