Siedziałem na parapecie bawiąc się swoją obraczką. Nie umiem o niej zapomnieć. Nie potrafię pogodzić się z zakończeniem poszukiwań. Nie wierzę w to, że ona naprawdę już nie wróci. Nigdzie nie ma jej ciała. Brak jakichkolwiek dowodów. Nie mogła zniknąć od tak. Z powrotem wsunąłem pierścionek na jej palec i zszedłem na dół. Przeciągnąłem się i wziąłem głęboki oddech. Wyszedłem z pokoju i przeszedłem przez długi korytarz. Wspiąłem się na górę schodów i czmychnąłem pod drzwi Sali Alchemicznej. Bez pukania wszedłem do środka. John stał przy stole mieszając coś w naczyniu. Mruknąłem ciche powitanie, a on mi odpowiedział. Usiadłem na kanapie postawionej pod ścianą. Rozłożyłem się na niej wędrując wzrokiem po całym pomieszczeniu. Mój wzrok zatrzymał się na elfie szukającym odpowiedniej probówki.
-Chciałeś mnie widzieć. - zacząłem
-Nie można już posiedzieć i porozmawiać z kumplem?
-O czym chcesz rozmawiać? O Leile? Żebym się nie poddawał? To serio nie pomaga. - prychnąłem
-Dlatego tutaj przyszedłeś. Nie mam zamiaru nawet wspomnieć o niej słowem. Widzę jak wyglądasz, jak się zachowujesz. Niszczysz się psychicznie. - powiedział pewnym siebie głosem.
-Przebywanie z Charlesem chyba podszkoliło trochę Twój tępy mózg. - zaśmiałem się.
-Właśnie! Ciekawe kiedy wraca. - wziął jakąś fiolkę
-Stęskniłeś się za swoim księciem? Keroshane ma dzisiaj rozesłać listy. - Drugą część zdania dodałem trochę ciszej
-Nie! - zrobił się cały czerowny. - Przyjaźnimy się.
-Jasne, jasne. Kiedy ślub? - zacmokałem w powietrzu.
-Wypchaj się. - rzucił we mnie jakimś zgniecionym papierkiem.
Docinaliśmy sobie nazwajem. Śmialiśmy się i wspominaliśmy nasze głupie historie. Spędziliśmy ze sobą cały dzień. Wdzięczny podszedłem i przytuliłem krótko elfa. Ten niepewnie odwzajemnił uścisk.
-Więcej Cię nie przytulam bo Charles się dowie. Jeszcze mi coś zrobi. - zacząłem się śmiać.
-Idiota! - zrobił się czerowny
-Hm, z Ciebie? Zgodza się.
-Jesteś nieznośny. - zmarszczył nos.
-Wiem, wiem. Też Cię lubię. - uśmiechnąłem się głupio.
Jeszcze chwilę się z nim podroczyłem i wróciłem do siebie. Rzuciłem się na łóżko owijając szczelnie kołdrą. Wziąłem do dłoni poduszkę i podsunąłem sobie pod głowę. Nie chciałem myśleć o dziewczynie. Pragnąłem mieć dzisiaj spokojny dzień. Bez zbędnych myśli, obwiniania się. Najzwyczajniej w świecie zamknąłem oczy i zasnąłem.
------------
Przepraszam, że taki krótki, ale ostatnio mam mało weny:( Następnym razem będzie dłuższy.𝓜𝓲𝓵𝓮𝓰𝓸 𝔀𝓲𝓮𝓬𝔃𝓸𝓻𝓾 𝓼𝓵𝓸𝓷𝓮𝓬𝔃𝓴𝓪 ♡︎
CZYTASZ
𝙽𝚒𝚎𝚙𝚛𝚣𝚎𝚠𝚒𝚍𝚢𝚠𝚊𝚕𝚗𝚒
RandomNic nie może trwać wiecznie, zawsze coś się spieprzy. Nigdy nic nie idzie dokładnie po naszej myśli. Życie pcha nas w różne sytuacje i różne drogi. Podsyła nam różnych ludzi, ale nie wolno nam się wszystkim przejmować. Lepiej kochać i cieszyć się pr...