•3•

25 10 4
                                    

Siedziałem na parapecie bawiąc się swoją obraczką. Nie umiem o niej zapomnieć. Nie potrafię pogodzić się z zakończeniem poszukiwań. Nie wierzę w to, że ona naprawdę już nie wróci. Nigdzie nie ma jej ciała. Brak jakichkolwiek dowodów. Nie mogła zniknąć od tak. Z powrotem wsunąłem pierścionek na jej palec i zszedłem na dół. Przeciągnąłem się i wziąłem głęboki oddech. Wyszedłem z pokoju i przeszedłem przez długi korytarz. Wspiąłem się na górę schodów i czmychnąłem pod drzwi Sali Alchemicznej. Bez pukania wszedłem do środka. John stał przy stole mieszając coś w naczyniu. Mruknąłem ciche powitanie, a on mi odpowiedział. Usiadłem na kanapie postawionej pod ścianą. Rozłożyłem się na niej wędrując wzrokiem po całym pomieszczeniu. Mój wzrok zatrzymał się na elfie szukającym odpowiedniej probówki.

-Chciałeś mnie widzieć. - zacząłem

-Nie można już posiedzieć i porozmawiać z kumplem?

-O czym chcesz rozmawiać? O Leile? Żebym się nie poddawał? To serio nie pomaga. - prychnąłem

-Dlatego tutaj przyszedłeś. Nie mam zamiaru nawet wspomnieć o niej słowem. Widzę jak wyglądasz, jak się zachowujesz. Niszczysz się psychicznie. - powiedział pewnym siebie głosem.

-Przebywanie z Charlesem chyba podszkoliło trochę Twój tępy mózg. - zaśmiałem się.

-Właśnie! Ciekawe kiedy wraca. - wziął jakąś fiolkę

-Stęskniłeś się za swoim księciem? Keroshane ma dzisiaj rozesłać listy. - Drugą część zdania dodałem trochę ciszej

-Nie! - zrobił się cały czerowny. - Przyjaźnimy się.

-Jasne, jasne. Kiedy ślub? - zacmokałem w powietrzu.

-Wypchaj się. - rzucił we mnie jakimś zgniecionym papierkiem.

Docinaliśmy sobie nazwajem. Śmialiśmy się i wspominaliśmy nasze głupie historie. Spędziliśmy ze sobą cały dzień. Wdzięczny podszedłem i przytuliłem krótko elfa. Ten niepewnie odwzajemnił uścisk.

-Więcej Cię nie przytulam bo Charles się dowie. Jeszcze mi coś zrobi. - zacząłem się śmiać.

-Idiota! - zrobił się czerowny

-Hm, z Ciebie? Zgodza się.

-Jesteś nieznośny. - zmarszczył nos.

-Wiem, wiem. Też Cię lubię. - uśmiechnąłem się głupio.

Jeszcze chwilę się z nim podroczyłem i wróciłem do siebie. Rzuciłem się na łóżko owijając szczelnie kołdrą. Wziąłem do dłoni poduszkę i podsunąłem sobie pod głowę. Nie chciałem myśleć o dziewczynie. Pragnąłem mieć dzisiaj spokojny dzień. Bez zbędnych myśli, obwiniania się. Najzwyczajniej w świecie zamknąłem oczy i zasnąłem.

------------
Przepraszam, że taki krótki, ale ostatnio mam mało weny:( Następnym razem będzie dłuższy.

𝓜𝓲𝓵𝓮𝓰𝓸 𝔀𝓲𝓮𝓬𝔃𝓸𝓻𝓾 𝓼𝓵𝓸𝓷𝓮𝓬𝔃𝓴𝓪 ♡︎

𝙽𝚒𝚎𝚙𝚛𝚣𝚎𝚠𝚒𝚍𝚢𝚠𝚊𝚕𝚗𝚒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz