Rozdział 16

92 8 9
                                    

Niesprawdzony, za to całkiem długi i mamy aż trzy perspektywy!

Folder

Folder spodziewał się, że gdy wejdzie do Nory w towarzystwie zmiennego, ściągną na siebie spojrzenia wszystkich drakhanów okupujących pobliskie stoliki. Mimo to, poczuł się nieco speszony. Jakby cała niechęć do Fenrysa, przeniosła się również na niego. Wszelkie wątpliwości szybko jednak zamaskował szerokim uśmiechem, z którym pewnym, niemal tanecznym krokiem zbliżył się do Hakona i Olega, stojących przed kominkiem.

Obaj wojownicy rozmawiali przyciszonymi głosami. Twarz Hakona wyrażała skupienie, podczas gdy brat Asty krzywił się martwiąco. To wystarczyło, aby Folder odgadnął, czego - lub raczej, kogo - dotyczyła ich rozmowa.

- Jeśli ci dwaj rozmawiają i nie rzucili się sobie jeszcze do gardeł, może chodzić tylko o jedno - powiedział półgłosem do Fenrysa. - Asta znowu coś nawywijała.

Zbliżyli się do dwójki wojowników, którzy niemal jednocześnie przenieśli na nich swoją uwagę. Folder od razu spostrzegł, że nie pałali entuzjazmem na widok towarzyszącego mu wilka, jednak nie zapowiadało się na to, by mieli zamiar cokolwiek zrobić z tym faktem. Gdy szli w kierunku Nory, być może nie przyciągali mniejszej ilości spojrzeń, jednak coraz rzadziej, przez któregokolwiek z drakhanów przemawiała chęć mordu. Folder uznał to za mały sukces.

- Oleg, gdzie podziałeś swoją ładniejszą, choć zdecydowanie bardziej krwiożerczą wersję?

Blondyn zmierzył go ponurym spojrzeniem, które szybko jednak przeniosło się na towarzyszącego mu wilka. Usłyszał, jak Fenrys nabrał więcej powietrza, napinając wszystkie mięśnie by móc z uporem odwzajemnić spojrzenie drakhana. Swoją drogą, chyba właśnie spostrzegł, z kim ma do czynienia.

- Musiałem odstawić ją do namiotu.

- Odstawić? - powtórzył z nietęgą miną. - Nie przesadzasz trochę? To już dorosła kobieta, chyba dałaby radę trafić do siebie.

- Dorosła, a zachowuje się gorzej jak dziecko - burknął pod nosem Hakon, również nie odrywając uważnego spojrzenia od zmiennego, jakby ten w jednej chwili miał rzucić mu się do gardła.

Folder spojrzał na niego, nie do końca pojmując co dwójka mężczyzn ma na myśl.

- Nie była w stanie sama ustać na nogach, więc nie, nie sądzę aby sama trafiłaby do domu - wyjaśnił Oleg, powodując że twarz Foldera rozjaśniła się w zrozumieniu. Chwilę potem wstąpił na nią również nieudolnie powstrzymywany uśmiech, za który obaj zgromili go wzrokiem.

- To już nie pierwszy raz w tym miesiącu - dodał mrukliwie Hakon, swoim niskim tonem, w którym wyraźnie wybrzmiewała pretensja do Olega.

- Mówiłem jej, że za dużo pije.

- A mimo to, nic z tym nie zrobiłeś - odparował ostrzejszym tonem, zaciskając pięści po bokach ciała.

Folder drgnął, niepewny tego, jak rozwinie się sytuacja. Dyskretnie szarpnął rękawem Fenrysa, cofając się przezornie o dwa kroki.

- A co ja mogę? Doskonale wiesz jaka ona jest! - wykrzyczał na swoją obronę, mierząc palcem w Hakona.

- Ale to ty jesteś jej bratem!

- Gdyby to było takie proste...

- Masz rację, nie jest ale dosyć z tym. Sam się tym zajmę - warknął, rozluźniając wcześniej zaciśnięte palce. - Jutro do niej pójdę.

- I myślisz, że ciebie tak chętnie posłucha - prychnął pogardliwie, zsyłając na siebie ostre spojrzenie Hakona.

- Skoro już wszystko mamy ustalone - wtrącił ostrożnie Folder, kładąc niepewnie dłonie na ramionach obu mężczyzn, przeskakując przezornie wzrokiem między jednym, a drugim. - Co wy na to, aby teraz rozstawić plansze do trójkolca i lepiej spożytkować resztę wieczoru? Blondyna i tak, prześpi do rana.

Wilcza zamiećOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz