Rozdział 10

94 11 5
                                    

Kompletnie niesprawdzony ale nie chciałam dłużej odwlekać, na pewno zrobię korektę w najbliższym czasie. Mam nadzieję, że jakoś wynagrodzi wam jakoś liczba 5440 słów ;)

Ważna jest dla mnie notatka pod spodem, więc zerknijcie proszę i odpowiedzcie.

Asta

- No dalej, wyduś to z siebie – zachęciła, zerkając kątem oka na poważną postać Hakona, w kierunku którego chwilę potem posłała zaczepne mrugnięcie.

Siedzieli we dwoje na krańcu Czyśćca, a ich nogi zwisały swobodnie z grani, tuż nad głowami walczących mężczyzn. Asta rozpoznawała w jednym z nich Thorira, więc nie za bardzo zdziwiła ją znaczna gromada gapiów. Brat Hakona był bowiem powszechnie lubiany, a i ona sama przed sobą musiała przyznać, że potrafił zapewnić dobre widowisko. Wygrywał niemal każdą walkę.

Jej jednak nie przyciągnęła do Czyśćca postać rosłego wojownika. Musiała ochłonąć po kłótni z bratem a i nie pierwszy raz, spędzała swój wolny czas oglądając pojedynki w Czyśćcu. Kiedy były jeszcze z Heidi w trakcie szkolenia, często przychodziły tu dla rozrywki lub zakładały się o to, która z nich pokona danego dnia większą ilość przeciwników. Jednak potem, jej przyjaciółka dostąpiła zaszczytu pierworodnej a jej czas, który dawniej mogła poświęcać na podobne rozrywki, skurczył się conajmniej dwukrotnie. Asta nigdy nie miała jej tego za złe, nawet by nie śmiała. Jej samej rola przybocznej przysporzyła wielu dodatkowych obowiązków. W końcu z czasem, wszystko ulegało zmianom, jednak mimo tego, gdy tylko znajdywała chwilę wytchnienia, przychodziła do Czyśćca by wyładować ogromne pokłady energii. Towarzyszącej temu adrenaliny, nigdy nie będzie jej mało.

Za to Hakon w roli towarzysza, w cale nie był oczekiwanym dodatkiem do tego dnia. Napotkał na nią, gdy rozeźlonym krokiem zmierzała poza osadę i bez słowa wyjaśnień, dołączył do jej wędrówki. Nie skomentowała tego, jednak sądząc po jego spiętych mięśniach i srogiej minie, musiał już słyszeć o jej decyzji. Nie zdziwiłaby się nawet, gdyby to Ole poszedł do niego by się wyżalić. Tych dwoje, z nieznanych jej powodów, z ledwością mogli na siebie patrzeć, jednak jeśli chodziło o nią, zaskakująco szybko potrafili się zmobilizować i połączyć siły, doprowadzając ją przy tym do szewskiej pasji.

- Naprawdę się zgodziłaś? – wydusił słabym głosem, jakby sama myśl przyprawiała go o mdłości.

Asta za to lekceważąco wzruszyła ramionami, machając naprzemiennie stopami nad przepaścią. Dwójka mężczyzn ścierała się bez żadnej broni, a nieosłonięte niczym klatki piersiowe, mimo mroźnej pogody, lśniły od potu i stanowiły nie małą pożywkę dla kobiecych oczu. Asta zagryzła dolną wargę, wbijając wzrok w poruszające się pod skórą mięśnie, jakby stanowiły soczysty element jej trzydaniowego obiadu.

- Nie gap się tak na mojego brata, tylko odpowiedz na pytanie – rzucił tonem ostrym jak brzytwa, który skutecznie przykuł jej uwagę.

Hakon nie bywał zły. Ani zazdrosny. Nigdy. Ten człowiek to oaza spokoju! Kobieta jeszcze mocniej zagryzła wargę, tym razem po to by powstrzymać wpełzający na twarz uśmiech.

- Czyżbyś był zazdrosny? – zapytała zmysłowym tonem, zbliżając się do jego twarzy na tyle, aby mógł poczuć na niej jej gorący oddech.

- Nie – wycedził, lecz od razu jakby zdał sobie sprawę z tego, jak obce są dla niego podobne emocje. Potrząsną w roztargnieniu głową, jednocześnie odsuwając się od niej, jakby uniemożliwiała mu zebranie myśli. Ponownie na jego twarz wstąpiła nieprzejrzana maska. – Nie – powtórzył, zdecydowanie bardziej opanowanym głosem.

Asta zachichotała, obserwując jego wewnętrzną walkę. Ponownie z rozmarzonym, a może i nieco rozczarowanym westchnieniem wyprostowała się, by skupić wzrok na walce. Oparła dłonie po bokach ciała, przesypując między palcami lekki śnieg, choć boleśnie chłodził jej nieosłoniętą skórę.

Wilcza zamiećOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz