Tej samej nocy gwiazdy świeciły tak mocno nie tylko dla Shoyo i Tobio.
Tsukishima Kei bardzo lubił gwiaździste noce. Zawsze przypominały mu o tym, że widzi dokładnie te same gwiazdy, co jego przyjaciel. Sam nie wiedział, czemu przyjaźni się z Kuroo Tetsurou. Ich charaktery były zupełnie inne, a kapitan Nekomy wydawał się najbardziej irytującą osobą na świecie. Mimo tego, coś ciągłego do niego Keia.
- Idziemy do parku! - głos Kuroo dało się słyszeć z korytarza.
Tsukishima miał w planach samotny spacer. Wiedział, że nie mogą wychodzić bez opieki w nocy, a z Kuroo będzie tylko większe prawdopodobieństwo, że ktoś ich przyłapie.
- Ja idę do parku, czego chcesz? - Tsukki podkreślił pierwsze słowo, zakładając okulary na nos. Dopiero co się obudził i ledwo zdążył wyjść z pokoju.
- Nie mów, że się za mną nie stęskniłeś - Tetsurou wyszeptał, zarzucając rękę na ramie Keia. - Idę z tobą.
- Ty to powiedziałeś - żadnej reakcji, ale taki już był Tsukishima.
Szli spokojnym krokiem po ścieżkach parku, a wiatr otulał ich zimnymi podmuchami. Usiedli po chwili na jednej z ławek, wpatrując się w blask księżyca. Ich dłonie leżały na siedzeniu ławki, prawie się stykając.
- Zastanawiałem się kiedyś, jak by to było, gdybyśmy mieszkali bliżej siebie - Kuroo zawsze mówił o wszystkim otwarcie.
- A ja miałoby być? To wyglądałoby tak samo - Tsukki zabrał swoją dłoń i włożył do kieszeni kurtki.
- Przestalibyśmy się cieszyć takimi chwilami - Tetsurou pokazał dłonią na niebo, które tworzyło dziś wyjątkowo miłą aurę.
- Kto powiedział, że się nimi cieszę? - Kei przymknął oczy i delikatnie się rozluźnił.
- Ja? - nie dało się ukryć oburzenia w głosie kapitana.
- I?
- Nic. Cieszę się, że tu jesteś - powiedział, kładąc dłoń na ramieniu Tsukishimy.
I zanim się zorientował, Kuroo pochylił się do przodu, całując go. Był zaskoczony, ale oddał pocałunek. Tsukki nigdy by nie pomyślał, że może do tego dojść, ale... podobało mu sie to. Oderwali się od siebie po dość długiej chwili. Kei schował twarz w dłoniach. Wiedział, że jest cały czerwony.
- Kto normalny całuje bez ostrzeżenia...?
- Ja, a co? - uśmiech nie znikał z twarzy Kuroo. - Tak swoją drogą, zdejmij te okulary, bo trochę niewygodnie.
Odpowiedziało mu tylko niezadowolne mruknięcie Keia.
***
Blask księżyca okalał Tobio i Hinatę jeszcze długi czas. Siedzieli otuleni w koc, nawet się do siebie nie odzywając. Kageyama był zbyt dumny, żeby powiedzieć cokolwiek na temat wydarzeń sprzed chwili, a Hinata po prostu się w niego wpatrywał.
- Mówiłem, że się lizali! Stawiasz mi ramen, frajerze! - głos Nishinoyi oderwał chłopców od uroczego momentu.
Chyba właśnie dotarło do Tobio, co właściwie się stało. Całował się z Hinatą, podobało mu sie, Hinata chyba też mu się podoba, a wszystko widzieli Noya i Tanaka. Co może pójść nie tak? Otóż zdecydowanie zbyt dużo...
- Chyba przeszkodziliśmy w czym - Tanaka zniżył głos, zasłaniając usta ręką.
- Wiejemy - i już po chwili chłopcy zniknęli, zostawiając Tobio i Shoyo samych.
- Co się właśnie stało? - Hinata zamrugał kilka razy, patrząc w stronę zamykających się za kolegami z drużyny drzwi.
- To jest cholernie dobre pytanie...
Kageyama nie przejął się jednak zbytnio sytuacją sprzed chwili. Teraz jeszcze bardziej zależało mu na zdrowiu chłopaka. W końcu... Teraz jest dla niego kimś jeszcze ważniejszym.
- Hinata, jeśli chodzi o...
- Shoyo, mam na imię Shoyo - uśmiechnął się, pokazując białe zęby. Tobio na ten widok sam uniósł delikatnie kąciki ust.
- Shoyo - opuścił głowę w dół. - Nie chcę widzieć, jak znikasz.
Hinata zrobił pytający wyraz twarzy, jakby nie wiedział, o co chodzi.
- Szczególnie teraz. Chcę - przytulił go do siebie, jakby naprawdę miał zaraz rozpłynąć się w powietrzu. - ...chcę cię mieć obok siebie. Więc nie znikaj.
- Nie mogę nic obiecać - zacisnął delikatnie dłonie na koszulce Tobio, zmuszając się do uśmiechu.
Nie powiedzieli już nic. Słowa nie były potrzebne - wszystko kryło się w spojrzeniu i gwiazdach, których blask mienił się na twarzy. Tobio widział tylko błysk w oczach Hinaty, który od nowa zabłysnął w brązowych tęczówkach. I chciał widzieć te iskry codziennie.
- Dziękuję - Tobio przysunął Hinatę bliżej, chowając twarz w burzy rudych loków.
Przymknął oczy, mając nadzieję, że ta chwila będzie trwała już zawsze.
^^^^^
Rozdział nieco krótszy, ale za to sporo się działo. Dajcie znać jak wam się podobaa
Buziaki
~Sitarka
CZYTASZ
|| Sekrety || Kagehina
FanfictionDelikatnie przejechał dłonią po lekko zarysowanych pod skórą żebrach. Doczekał momentu, w którym był w stanie spokojnie policzyć kilka z nich. Oplótł palcami chudy już nadgarstek; palce nadal nie stykały się przy opuszkach. Gdzie Shoyo postanawia d...