Shoyo właśnie kończył kolejną stronę zadań z angielskiego. Nie lubił tego przedmiotu i nie widział sensu w jego nauce. Każdy mówił, że bez umiejętności posługiwania się tym językiem będzie miał problemy w przyszłości. Każdy próbował mu uświadomić, że znajomość angielskiego jest podstawą, ale on zupełnie się z tym nie zgadzał.
Minuty zamieniały się w godziny, a on nadal nie potrafił zrozumieć różnicy pomiędzy czasami. Nagle usłyszał dzwonek do drzwi, który okazał się jego zbawieniem. Szybko zbiegł na dół, żeby otworzyć swojemu gościowi. Jego rodzice wraz z siostrą pojechali na wizytę do dziadków, a Hinacie nie za bardzo widziało się wybierać się tam z nimi. Nie chciał jednak zostać sam na weekend, więc zaprosił Kageyamę na nocny maraton filmów. Oboje bardzo to lubili.
- Cześć, przyniosłem popcorn - Tobio wszedł do środka, podając rudzielcowi reklamówkę z zakupami.
Zdjął buty, a Hinata rozpakowywał w tym czasie rzeczy przyniesione przez Tobio. Kilka kartoników mleka, truskawkowe pocky i popcorn.
Cieszył się, że jeszcze nic dzisiaj nie jadł. Wiedział, że Keyama zmusi go do zjedzenia chociaż trochę, co nie za bardzo mu się podobało.
Rzucił wszystko na łóżko w swoim pokoju, ruchem ręki zapraszając do niego Kageyamę.
- Co oglądamy? - zapytał, chociaż oboje wiedzieli na czym się skończy.
Uknęknął przed telewizorem i wyjął swoją kolekcję płyt. Ułożył przed sobą cztery tytuły ulubionych bajek. Nieistotne jak długo Kageyama by protestował, i tak ostatecznie stanęłoby na jakimś filmie animowanym.
- Nie oglądałem tego ostatniego, może być to - wskazał palcem na jedno z opakowań i westchnął cicho.
"Duże dziecko" - przeszło mu przez myśl i mimowolnie się uśmiechnął. Kątem oka dostrzegł rozłożone podręczniki na biurku rudowłosego. Nie zajęło mu zbyt długo, żeby zorientować się, że to angielski. Wiedział, jak beznadziejnie idzie Hinacie z tym językiem, więc uznał, że dobrym pomysłem będzie mu pomóc.
- Ale najpierw angielski - spojrzał na pierwsze kilka zdań zapisanych w zeszycie - Matole, czy ty w ogóle umiesz odmienić czasownik to be... - odpowiedziało mu milczenie. Jednak on i tak wiedział, że Hinata nie potrafi tego zrobić.
Shoyo niechętnie wstał i podszedł do biurka. Jakakolwiek walka na temat nauki z Kageyamą nie miała sensu. Od razu się poddał, łapiąc za długopis i poprawiając pierwsze błędy.
Nie był pewny, czy upłynęła godzina czy może trzy. Wiedział jedno - jeśli zaraz nie odłoży tego cholernego podręcznika to na nim zaśnie.
- Już wszystko, nie umieraj - z zamyślenia wybudziło go lekkie szturchnięcie w bok.
- Czy możemy w kończy obejrzeć Toy Story...? - w jego głosie dało się usłyszeć błagalny ton. Chyba naprawdę umierał.
- Teraz tak.
Godzina na zegarku wskazywała chwilę po dwudziestej. Naprawdę upłynęło zaledwie czterdzieści minut? Hinata sam nie mógł w to uwierzyć, dla niego minęła co najmniej wieczność.
W końcu włączyli wyczekiwaną bajkę, rozsiadając się wygodnie na łóżku. Kageyama w jednej dłoni miał kartonik mleka, a drugą sięgał po opakowanie pocky. Uwielbiał słodycze, chociaż nie lubił się do tego głośno przyznawać.
Hinata za to skrzyżował nogi i splótł palce swoich rąk. Minęła zaledwie chwila, gdy poczuł, jak coś dotyka jego policzka. Ten kretyn, Kageyama, szturchał go tym głupim, słodkim paluszkiem po twarzy, nawet na niego nie patrząc.
Mimo wszystko wiedział, co to znaczy. Wziął je od chłopaka i szybko włożył do ust. Bardzo lubił słodkie rzeczy, a teraz nie miał zbyt wielu okazji na ich jedzenie. Jeden paluszek nie zaszkodzi, prawda...?
W połowie filmu żadne z nich nie zwracało już uwagi na fabułę. W kółko tylko rzucali w siebie popcornem i chronili przed atakiem przy pomocy poduszek. Kto by powiedział, że mogą tak dobrze bawić się razem?
Czas upływał niewyobrażalnie szybko. Nawet nie zwrócili uwagi, kiedy skończyła się pierwsza część oglądanej bajki. Od razu włączyli następną, tym razem skupiając się mniej więcej na jej treści.
Hinata oglądał je wszystkie dziesiątki razy. Każdą część znał co do minuty, ale i tak czerpał przyjemność z aktualnej chwili. Czuł się po prostu dobrze - oglądając bajki, jedząc popcorn i rozmawiając z Tobio. To wszystko sprawiało, że zmartwienia odeszły na chwilę na drugi plan.
Tobio również cieszył się tym wieczorem. Nie pamiętał, kiedy ostatnio widział ten szeroki uśmiech u Hinaty. Zadowalało go to tym bardziej, że to on był powodem owego uśmiechu.
Złapał za kolejne opakowanie słodyczy, otwierając jego zawartość. Plan z namówieniem Shoyo do jedzenia wypalił. Może to tylko jednorazowa sytuacja, ale wystarczająca, żeby rozpalić promyk nadziei.
Było już dość późno, a oczy same mu się zamykały. Poczuł lekki ciężar na swoim prawym ramieniu. Burza rudych loków opadła na Tobio. Musiał przyznać, że nie była to zbyt wygodna pozycja.
Dla wygody obojga wycigąnął rękę spod głowy Hinaty, objął go ramieniem i sam lekko zsunął się plecami w dół. Kiedy Shoyo spał, wcale nie wydawał się taki natrętny. Miarowy oddech chłopaka sprawiał, że jego twarz wyglądała na dużo spokojniejszą. Tak wydawało się Kageyamie.
Czuł zimne dłonie na swojej klatce piersiowej i ciepłe powietrze wydychane przez rudzielca. Chciał uchronić tego kurdupla przed błędami, które właśnie popełnia, za wszelką cenę.
Złapał za jeden z rudych loków, który opadł Hinacie na twarz i zaczesał go do tyłu. Usłyszał ciche mruknięcie w odpowiedzi. Cicho się zaśmiał i sam przymknął już oczy.
- Głupek - szepnął na tyle cicho, żeby nie obudzić swojego przyjaciela.
Gdyby mógł, powtarzałby ten wieczór w nieskończoność. Widok uśmiechniętego Hinaty był tego warty.
Sam oparł swoją głowę o rudowłosego i uspokoił oddech. Nawet nie zauważył, kiedy lekko przyspieszyło mu tętno. To było jednak teraz najmniej istotne.
Kageyama zatopił twarz we włosach chłopaka, czując słodki zapach cynamonu i pomarańczy. Sam już powoli zasypiał. Doszedł do wniosku, że to cholernie przyjemne uczucie.
I bał się, że takie chwile zostaną mu kiedyś odebrane przez głupotę tej krewetki.
^^^^^
Pisząc niektóre fragmenty, sama uśmiechałam się do monitora hahaha
Rozdziały póki co pojawiają się codziennie/co drugi dzień i pewnie już tak zostanie
Buziaki
~Sitarka
CZYTASZ
|| Sekrety || Kagehina
FanficDelikatnie przejechał dłonią po lekko zarysowanych pod skórą żebrach. Doczekał momentu, w którym był w stanie spokojnie policzyć kilka z nich. Oplótł palcami chudy już nadgarstek; palce nadal nie stykały się przy opuszkach. Gdzie Shoyo postanawia d...