Chłopcy - chociaż brzmi to zdecydowanie zbyt dziecinnie na tę dwójkę - siedzieli niewinnie przy fortepianie w klasie muzycznej.
- Suga, jeszcze raz - szatyn złapał za dłoń rozgrywającego i ponownie przyłożył ją do klawiszy fortepianu. - Musisz rozluźnić dłonie.
Rozłożył palce chłopaka w odpowiednich miejscach i krok po kroku tłumaczył, jak działa instrument. Kilka dni temu Sugawara poprosił go o naukę gry na fortepianie. Chłopak chciał się tylko nauczyć jednego z utworów Mozarta. Co prawda dla Sawamury nie jest to ani trochę trudny utwór, ale dla kogoś, kto nigdy nie miał styczności z nutami, może to był niemały kłopot.
Kiedy Koushi zdjął dłonie z instrumentu, Daichi zaczął grać, a dzięki rozpływały się w całym pomieszczeniu.
- Twinkle, twinkle little star... - Suga zaczął śpiewać pod nosem słowa piosenki.
- Lubię, kiedy śpiewasz - Daichi zabrał jedną dłoń z fortepianu i objął Koushiego. Drugą dalej wygrywał melodię. Nie brzmialo to już tak płynnie przez ograniczone ruchy.
Chłopak za to wtulił się w Daichiego, dalej nucąc pod nosem rytm piosenki. Ciepło i spokój panujący w pomieszczeniu wprawiał go w dobry nastrój.
- Jeśli naprawdę chcesz się tego nauczyć, to musimy wrócić do ćwiczeń - Sawamura zabrał rękę i spojrzał na swojego chłopaka.
Suga skradł mu szybkiego buziaka, na co przyjmujący się uśmiechnął. Zakochał się po uszy.
- Czy wszyscy w tej szkole są gejami? - Noya wpadł przez uchylone drzwi i spojrzał na trzecioklasistów. - Nieważne, więcej gejów to więcej samotnych dziewczyn. Trener coś od ciebie chciał, kapitanie.
***
W tym samym czasie Hinata spokojnym krokiem szedł w stronę szatni. Miał dzisiaj wyjątkowo dobry humor - może dlatego, że napisał kartkówkę z matematyki prawie bezbłędnie; może dlatego, że Kageyama powiedział mu, iż wygląda uroczo, gdy się denerwuje.
Nucił sobie pod nosem losową piosenkę, którą usłyszał rano w radiu. Delikatnie podskakując przy każdym kroku. Chciał jak najszybciej zabrać swoje rzeczy i wrócić do domu.
Usłyszał dźwięk, jak gdyby ktoś delikatnie uderzył plecami o szafkę. Jego ciekawska dusza nie pozwoliła mu nie sprawdzić, skąd dochodził hałas. Tak więc ominął kilka rzędów szafek, żeby dotrzeć do źródła dźwięku.
I nagle cały jego dobry humor pękł jak mydlana bańka. Z resztą nie tylko humor - całkiem możliwe, że pękło też jego serce, a w raz z nim jakakolwiek chęć do dalszego funkcjonowania.
Hinata miał przed oczami tylko pasma długich blond włosów. Blond włosów, które opadają na ramiona Kageyamy. Blond włosów, które należą do dziewczyny całującej właśnie jego rozgrywającego. Shoyo wypuścił z dłoni trzymaną w dłoni torbę i zaczął biec.
- Shoyo, stój! Poczekaj! - słyszał za sobą tylko krzyki, ale ani trochę go to nie interesowało. - Co ty zrobiłaś, idiotko!?
Ktoś właśnie odebrał mu powód, dla którego budził się od kilku tygodni rano; dla którego był w stanie zmusić się do jedzenia i jeszcze się nie zagłodzić. Ale jak widać - wszystko o czym mówił Tobio, to były tylko gówno warte słowa.
Hinata Shoyo był nic niewartym śmieciem.
Uświadomił to sobie z dzisiejszym dniem. Nikt przecież nie wytrzymałby z takim obrzydliwym, grubym i dziecinnym idiotą jak on. Jak on w ogóle mógł pomyśleć, że jest inaczej? Śmieć, śmieć, śmieć - nie był niczym więcej. Był odpadkiem, którego trzeba się pozbyć jak najszybciej.
Wpadł do mieszkania i nawet nie zdejmując butów, pobiegł do swojego pokoju. Otworzył szafkę, wyciągając białe pudełko z niebieskimi tabletkami. Miał dość.
Wysypał wszystkie do toalety i spuścił wodę. Nie weźmie już ani jednej, pieprzonej tabletki, nie pojedzie już nigdy na żadną wizytę i już nigdy nie zmierzy sobie pulsu. I już nigdy niczego nie zje.
Nigdy, nigdy, nigdy.
Zalany łzami usiadł nad ubikacją. Płakał i nic nie wskazywało na to, że przestanie. Będzie płakał tak długo, aż nie zdechnie.
Hinata Shoyo chciał umrzeć. I to jak najszybciej.
^^^^^
Przewiduję jakieś 2-3 rozdziały do końca naszej uroczej opowieści.
Dajcie znać jak wam się podobało
~Sitarka
CZYTASZ
|| Sekrety || Kagehina
FanficDelikatnie przejechał dłonią po lekko zarysowanych pod skórą żebrach. Doczekał momentu, w którym był w stanie spokojnie policzyć kilka z nich. Oplótł palcami chudy już nadgarstek; palce nadal nie stykały się przy opuszkach. Gdzie Shoyo postanawia d...