Jechałyśmy we dwie lasem. Dziewczyna wyglądała znajomo, jednak nie widziałam jej twarzy. Rozmawiałyśny i śmiałyśmy się, ale nie wiem na jaki temat. W pewnym momencie przyspieszyła i zostawiła mnie troche w tyle. Czułam, że coś jest nie tak. Chciałam ją dogonić, ale nie mogłam. Las stawał się coraz ciemniejszy, a drzewa jakby się powiększyły. W pewnym momencie dziewczyna stanęła. Już nie miała na sobie brązowej, zniszczonej peleryny, a ładną i zadbaną zieloną. Odwróciła głowę w moją stronę, uśmiechnęła się i powiedziała coś, czego nie mogłam usłyszeć. Jej usta poruszały się, jednak nie wydawały żadnych dźwięków.
-Możesz powtórzyć?- Spytałam i nachyliłam głowę w jej stronę.
W tym momencie coś mignęło mi przed oczami, a dziewczynę jakaś wielka ręka wciągnęła do lasu. Zamarłam. Siedziałam chwilę na koniu w kompletnym bezruchu. Nagle zwierze zniknęło. Zaczęłam biec przed siebie. Po chwili zatrzymałam się przy jednym z drzew. Była tam. Siedziała bezwładnie opierając się o pień drzewa. Była cała zakrwawiona, a jej wzrok wydawał się zamglony i daleki. Jakby patrzyła gdzieś, a jednocześnie nie widziała nic. Rzuciłam się w jej stronę. Zaczęłam krzyczek i płakać, jednak moje struny głosowe nawet nie drgały. Nie mogłam wydać z siebie żadnego dźwięku. Ta cisza wokół była nieznośna.
***
Obudziłam się cała spocona.^To był dopiero dziwny koszmar.^
Chciało mi się wymiotować. Za nic nie mogłam przypomnieć sobie twarzy dziewczyny ze snu. Próbowałam uspokoić oddech, gdy dostrzegłam jakiś ruch na łóżku obok. Spojrzałam na Petre. Podniosła się lekko i spojrzała na mnie pół przytomnie. Wstałam i w mgnieniu oka znalazłam się obok niej. Przytuliłam ją mocno. Nie wiedziałam, czemu to robie. Moje ciało samo zareagowało.
-Co się stało?- Usłyszałam po chwili jej zmartwony głos.
Oderwałam się od niej i powiedziałam:
-Sama nie wiem.- Uśmiechnęłam się.
Rudowłosa spojrzała się na mnie pewnym wzrokiem.
-Musimy pogadać.
-O czym?
-Po prostu chodź.- Wstała i podeszła do drzwi.
Poszłam po chwili w jej ślady i tak cicho jak tylko mogłyśmy udałyśmy się do kuchni. Zaparzyłyśmy sobie herbaty i usiadłyśmy przy stole zapalając świece, którą wcześniej tu przyniosłam.
-Więc.- Zaczęłam.- O czym chciałaś pogadać?
-Co się dzieje między tobą i kapralem? - Wiercziła mi wzrokiem dziure w głowie.
^Dużo się dzieje.^
-Nic, a co się ma dziać.- Spytałam udając głupią.
-Nie udawaj.
-Nie udaję.- Zawzięcie trzymałam się swojej wersji.
-Powiedz mi prawde.- Uniosła lekko głos.- Proszę.
-No dobra. Co chcesz wiedzieć?
-Po co Kapral zatrzymał cię po treningu?
^Wiedziałam.^
-Chciał popatrzeć w gwiazdy.- Powiedziałam obojętnie.
-Popatrzeć w gwiazdy?- Spojrzała się na mnie wielkimi oczami.
Westchnęłam.
^Pora na kolejną spowiedź.^
Uśmiechnęłam się lekko.
*Magiczny time skip*
-No i tak to mniej więcej było.
-Więc to dlatego tak na prawdę wychodziłaś w nocy?
-Między innymi.
-No dobra ale co się działo po tym jak zatrzymał cię po treningu?
Bałam się tego pytania. Momentalnie zrobiłam się czerwona, co nie umknęło rudowłosej.
-Nie wierze.- spojrzała się na mnie. Miała iskierki w oczach.
-Nie, to nie tak.- Zgasiłam jej zapał.
-To jak?
-Um...- Zatrzymałam się na chwilę.- Zapytałam wmiare grzecznie, co on odemnie chce.
-Czyli się na niego wydarłaś.- Uśmiechnęła się.
-Tak. Wracają. On milczał przez chwilę, co mnie jescze bardziej wpieniło. Puścił mnie i...
-No i- Przerwała mi.
-Nie przerywaj.- Spojrzałam się na nią lekko zła.- Przytulił mnie i powiedział, że chce popatrzyć w gwiazdy.
Myślałam, że Petra zaraz wybuchnie piskiem. Oczy jej się bardzo świeciły.
Dziewczyna po chwili się opanowała i powiedziała wmiare poważnym głosem:-I co ty na to?
-Odepchnęła go i powiedziałam, że może w innym wcieleniu.- Odpowiedziałam obojętnie.
-Coo...- Najwyraźniej nie była zbyt zadowolona.- Jak mogłaś być taka nieczuła? Ty nic do niego nie czujesz?
Milczałam. Miałam mentlik w głowie.
-Odpowiedz.- Nie odpuszczała.
-Nie wiem.- Powiedziałam cicho.-Ja naprawdę nie wiem co czuje.- Spuściłam głowę.
-To co czułaś w momencie, w którym cię przytulał?
W tym momencie usłyszałyśmy jakiś szmer przy drzwiach. Postanowiłam go zingorować.
-Zrobiło mi się niedobrze i czułam mrowienie w brzuchu.- Uśmiechnęłam się.- To strasznie nieprzyjemne uczucie.
Rudowłosej znowu oczy się zabłyszczały.
-Ty go kochasz.- Powiedziała pewnie.
-Nie. To nie możliwe. Jeżeli tak wygląda miłość, to ja jej nie chce.-
-Ugr.- Westchnęła.- Chociaż z nim o tym porozmawiaj okey?
-Dobra.- Położyłam głowę na stole.
Dopiłyśmy herbate i wróciłyśmy do pokoju. Szykuje się ciężki dzień.
Leżałam chwilę na łóżku i rozmyślałam nad słowami Petry.^Miłość tak?^
Uśmiechnęłam się i przekręciłam na drugi bok.***
Mikasa obudziła nas o 5 rano. Jako iż dzisiaj jest wyprawa, to musiałyśmy wstać wcześniej. Wypełzłam z łóżka i podeszłam do szafy. Wzięłam pierwszy lepszy mundur i przebrałam się w niego już w pokoju. Zaczekałam, aż łazienka będzie wolna i weszłam do niej. Szybko umyłam twarz i rozczesałam włosy grzebieniem, który jak się okazało należy do Petry. Mieliśmy pół godziny na zjedzenie śniadania i już o 6.30 gotowi siedzieliśmy na koniach. Wyruszyliśmy. Byłam gotowa na wszystko, nawet na śmierć, ale postaram jej się uniknąć. Mam jeszcze coś do załatwienia.
Hej heeeej~
Mam dzisiaj bardzo dobry humor ^.^
Nawet kwarantanna mi nie przeszkadza.Może nie jestem zadowolona z tego rozdziału, ale obiecuje, że następny będzie lepszy.
Bye bye~~
CZYTASZ
Możesz zostać... (Levi x Oc)
Romance-Erwin Smith jak dobrze pamiętam? - Zapytałam. Kiwnął głową na tak, więc ciągnęłam dalej: -Gdybym wszysko odrazu wypaplała to gdzie byłaby zabawa? ...