Rozdział 6

1.3K 86 194
                                    

*Tydzień później*

'' Będę miła dla ludzi'' dobre mi sobie. Odwołuje. Dla TYCH ludzi nie da się być miły. Przez ten tydzień wkurwili mnie do tego stopnia, że juz nie dam rady dłużej udawać milusiej . Będę wredna, nie miła i nie dobra. TRUDNO. Chciałam? Chciałam. Nie wyszło? Nie wyszło.
Przez ten tydzień mam na pieńku z Levi'iem jeszcze bardziej niż wcześniej. Na każdy kroku mi dogaduje i kwestionuje moje nawet dobre pomysły. Oczywiście nie jestem mu dłużna. Odwdzięczam się tym samym. Nie może też zabraknąć wyzwisk i przekleństw. Szczerze go nienawidze, a on nienawidzi mnie.

W tym momencie praktycznie pół korpusu siedziało w naszym małym pokoiku. Petra postanowiła urządzić wieczorek zapoznawczy i zaprosiła wszyskich. Nawet kapral zaszczycił nas swoją obecnością. Cały dzień chodziłam z obojętną maską na twarzy i odstraszałam kazdego, kto na mnie spojrzał.
Obecnie zostałam zmuszona przez Petre do gry w pytanie czy wyzwanie. Oczywiście nie byłam tym zachwycona.

-Naori! Pytanie czy wyzwanie?- Spytała mnie petra.

Spojrzałam na nią zła i odpowiedziałam:

-Pytanie.

-Powiedz szczerze co sądzisz o Levi'u.

Spojrzałam na nią zniesmaczona a potem na Levi'aja. Patrzyłam mu głęboko w oczy pustym wzrokiem.

-Pierdolona szmata do podłogi, której ego przerasta samego kolosa.

Nastała cisza. Wszyscy na mnie spojrzeli. Między moim spojrzeniem a Kaprala można było niemalże zobaczyć pioruny.

-Chciałam powiedzieć, że ego przerasta jego samego ale to by nie było żadnym wyczynem.- Dodałam, a moja twarz dalej była niewzruszona.

Myślałam, że żyłka na czole mu pęknie.

-Powiedziała ta co bliżej jej do ziemi niż do szafki na stołówce.

Wszyscy czekali w napięciu na rowzinięcie rozmowy.

-Nie ładnie jest odzywać się nie proszonym. - Powiedziałam i zmrużyłam oczy.- Chyba trzeba kaprala nauczyć trochę dyscypliny.

Zwinął rękę w pięść. Już się podnosił, ale Petra zdążyła zareagować:

-Dobra, już spokojnie. Naori, twoja kolej.

-Levi pytanie czy wyzwanie.

Wszyscy ze zdziwieniem spojrzeli na mnie.

-Wyzwanie. - Powiedział obojętnie, oczekując mojej odpowiedzi.

-Daj się pożreć tytanowi. - Zmrużyłam oczy i obserwowałam jego reakcje.

Znów zacinął dłoń w pięść i zaczął się podnosić, jednak i tym razem Petra zareagowała. Ruszyła się szybko i stanęła przedemną:

-Naori proszę. - Powiedziała błagalnie.

-No dobra. Odwołuję.

Levi wrócił na miejsce i wzrokiem wiercił mi w głowie dziurę.

-Czego?- Warkęłam.

-Po pierwsze grzeczniej, a po drugie czekam na magiczne słowo.- Podniósł brwi do góry.

-Chciałbyś.- Odwróciłam głowę w drugą stronę.

-No tak, zapomniałem, że ktoś twojego pokroju nie ma takiego słowa w słowniku.- odwróciłam się w jego stronę. Znowu niemalże było widać pioruny.

-No cóż...- Nie dane mi było skończyć.

-Naori!- krzyknęła na mnie groźnie tym razem Hange.

Możesz zostać... (Levi x Oc) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz