-3-

306 16 3
                                    

Za 30 minut spotkanie z Markiem. Nie wiem dlaczego się aż tak stresuję. Już od godziny siedzę uszykowany na kanapie i niecierpliwie czekam. Powoli będę już wychodzić bo szczerze nie wiem ile zajmie mi pójście tam na tych kulach. Ubrałem dżinsową kurtkę, ponieważ  na dworze był dosyć chłodny wiatr. Nigdy nie chodzę w takich rzeczach jak dzisiaj, ale do restauracji nie wypada pójść w dresach i bluzie.

- - - - - - -

Byłem w restauracji 5 minut za wcześnie, ale chyba lepiej wcześniej niż później. Zająłem zarezerwowane miejsce i zacząłem przyglądać się wnętrzu. Jest naprawdę tutaj ładnie i prestiżowo. Wybrałem te miejsce, kiedy pisałem z Markiem wczoraj wieczorem po powrocie do domu. Na początku blondyn nie chciał się zgodzić, ale później uległ moim prośbą. Moją uwagę przyciągnęły lesbijki siedzące trzy stoły od naszego. Wywnioskowałem, że są razem, ponieważ trzymały się za ręce i o czymś rozmawiały. Słodko wyglądały. Jestem tolerancyjną osobą, ale nie wyobrażam sobie jeśli ja zakochałby się w osobie tej samej płci.

-Cześć Łukasz-wyrwał mnie z zamyśleń Marek. Usiadł na przeciwko mnie i się słodko uśmiechnął. Czułem przyjemne ciepło przechodzące po całym ciele. To dziwne, że tak reaguje na jego uśmiech, ale jest on taki piękny.

-Cześć Marek-przywitałem się, odwzajemniając uśmiech. Chłopak był skromnie ubrany, a i tak wyglądał bardzo przystojnie.

-Myślałem, że się spóźnię bo szef kazał mi coś jeszcze załatwić, ale udało się na czas przyjść, a raczej przybiegnąć-to on pracuje? Myślałem, ze uczy się. Zresztą chyba ma z 15 lat.

-Pracujesz?-spytałem głupio.

-Taa-odpowiedział smutno-załatwiłem sobie prace po szkole bo muszę z czego żyć-zaczął się bawić rękawem bluzy.

-Myślałem, że masz zaledwie 15 lat-tak mi się wydaje.

-Skończyłem w tym roku 17-naprawdę młodo wyglada.

-Nie mieszkasz z rodzicami?-spytałem, bo dziwę się, że musi zarabiać sam na siebie.

-Mama wyjechała za granicę,ponieważ poznała tam kogoś, a mnie zostawił z naszą małą kawalerką-powiedział przygnębiony. Widać było, że mu przykro-Jest to małe mieszkanie, ale jednak opłaty jakieś są-

-Rozumiem cię i podziwiam za to jak zaradny jesteś-przyznałem chłopakowi i spojrzałem w jego oczy.

-Jakoś muszę sobie poradzić-ciężko mu z tym.

-Zamawiamy coś-powiedział przerywając smutna atmosferę.

-Jasne, ale ja stawiam tak jak obiecałem-oznajmiłem chłopaka, a ten uśmiechnął się i pokręcił głowa.

-No dobrze, dobrze-powiedział wzdychając.

Kelnerka podeszła do naszego stolika i przyjęła od nas zamówienie. Ja wybrałem pizze, a Marek jakąś sałatkę. Kiedy kelnerka, która nas obsługiwała, miała odchodzić, stanęła, spojrzała na mnie, uśmiechała się i podała mi jakaś kartkę z numerem telefonu prawdopodobnie jej. Spojrzałem tylko na nią chłodno, a zawiedziona dziewczyna odeszła.

-Czemu tak niemiło ją potraktowałeś?-spytał Marek, patrząc na smutną dziewczynę, odchodzącą gdzieś w stronę kuchni.-Ładna była-ja ładniejszy. Znaczy co? Poczułem się jakby... zazdrosny?

-Nie mój typ-powiedziałem, bawiąc się słomką.-One wszystkie takie same są, zwykłe suki-Marek spojrzał na mnie zdziwiony.

-Wydawała mi się na miłą-spoglądał gdzieś w bok na okno.-Nie wiem, nigdy nie miałem dziewczyny-oznajmił.

-A chłopaka?-czemu ja takie zadaje głupie pytania? Japierdole.

-Nie-zachichotał i zarumienił się.

-Znaczy wiesz bo skoro nie miałeś dziewczyny to może chłopaka... nie chciałem cie urazić jeśli nie jesteś tolerancyjny-zacząłem się glupio tłumaczyć i bawić nerwowo słomka.

-Lukasz spokojnie, nie jestem homofobem-spojrzał na mnie Marek i uśmiechnął się żeby dać mi do zrozumienia, że nic się nie stało

Jedzenie przyszło po 5 minutach. Naprawdę są szybcy. Rozmawialiśmy z Markiem o różnych rzeczach. Dowiedziałem się,gdzie chodzi do szkoły, o jego pracy, gdzie mieszka itp.
Nagle podczas rozmowy do Marka zadzwonił telefon. Przeprosił i wyszedł na zewnątrz. W tym czasie kończyłem pić moją lemoniadę. Szczerze to wolałbym nie brać wina, aby Marek nie pomyślał, że jestem jakimś alkoholikiem, a takie wrażenie mogłem sprawiać, ponieważ na naszym pierwszym spotkaniu byłem upity w trzy dupy. Dokończyłem pić napój i skończyłem jeść posiłek. Marek jadł naprawdę powoli. Był strasznie chudy. Jeszcze ja dopilnuje żeby mi grzecznie jadł. Nagle zobaczyłem jak dziewczyny, te którym się wcześniej przyglądałem, wstały i zaczęły wychodzić z restauracji. Zauważyłem, że brunetce, która zakładała płaszcz tuż przed drzwiami, wypadł z kieszeni portfel. Wstałem od stołu i podszedłem, aby podać dziewczynie zgubę.

-Stój-zawołałem dziewczynę, a ta się odwróciła-portfel ci wypadł-podbiegłem podając jej przedmiot.

-Jeju naprawdę dziękuje-wzięła portfel i przyjrzała mi się dokładnie. O kurwa czyli już mnie poznała-Podobał mi się twój post na temat lgbt-powiedziała dziewczyna, przypominając mi ostatni dodany post, w którym wspieram akcje ochrony lgbt.

-Dziękuje, ja muszę lecieć-przypomniałem sobie, że Marek za chwilkę wróci.

-Narka, powodzenia z chłopakiem na randce-zaskoczyła mnie tym.

-To tylko kolega-oznajmiłem.

-Oj to przepraszam, dobra leć do niego-pożegnaliśmy się i odeszliśmy w swoje strony.

Wróciłem na miejsce, a tam siedział przygnębiony Marek. Nie wiem co się stało, ale wydawało mi się, że podczas rozmowy był radosny, a po telefonie pogorszył mu się humor.

Wydaje mi się, że piszę na odpierdol, ale no cóż...

Przepraszam za błędy, ale znowu nie sprawdzam rozdziału.

821 słów, mało

Współlokator |KxK|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz