- 10 -

248 19 4
                                    

Lukasz

To kochane, że Marek tak posprzątał dom. Był świadom mojego problemu z znalezieniem sprzątaczki. Jest naprawdę cudownym przyjacielem.

Po pysznym obiedzie, który przygotował mi blondyn, udałem się do swojego pokoju po ubrania na zmianę. Miałem ważne spotkanie, więc nie mogłem jechać w swoich wygodnych dresach i bluzie. 

Przeraziłem się, kiedy zdałem sobie sprawę z stanu sytuacji. Marek grzebał w moje szafie. Co prawda poukładał moje wszystkie rzeczy, sprawiając w niej ład, ale co jeśli znalazł coś czego nie powinien. Cholera wiedziałem żeby nie trzymać takich rzeczy tutaj.

Mam nadzieje, że nic szczególnego nie odkrył. Jeśli będzie inaczej mam przejebane.

Rozglądnąłem się po pokoju, szukając co jeszcze ruszał i wtedy zauważyłem jakiś papier na podłodze. Podniosłem go i o mało co nie dostałem zawału. Ta kartka był schowana w pudełku. Przecież ja tam trzymałem umowę i wszystkie papiery dotyczące tego.

Jakim prawem on dotykał moje rzeczy. Nie nauczono go, że nie tyka się cudzych rzeczy?!

Zawołałem wkurwiony Marka na górę.

- Jakim prawem dotykałeś moich rzeczy? - krzyknąłem na blondyna. Chłopak spojrzał przestraszony na mnie, a ja rzuciłem go kartką, którą właśnie zgniotłem nieświadomie w dłoni z nerwów.

-Łukasz ja nie chciałem tego przeczytać - Skoro nie chciał to po co to zrobił ? Ufałem idiocie, a on wtrącił się w moje prywatne sprawy.

- Przestań się tłumaczyć - Czułem jak moje wszystkie mięśnie się spinają. Byłem wkurwiony na maxa. Nie wytrzymałem i spoliczkowałem Marka.

Marek

Wiedziałem, żeby nie czytać tego. Kurwa Łukasz mi tego nie wybaczy. Czy tylko ja muszę popełniać takie błędy?

Chłopak cały czas na mnie się wydzierał, a ja sam nie wiedziałem jak mu to Wszystko wytłumaczyć. Wkurzyłem go swoim czynem. Widziałem w jego oczach gniew. Wpadł w furię i stał się inny. Poczułem jak do moich oczu napływają łzy. Nie widziałem go nigdy w takim stanie.

Spuściłem głowę, a po moich policzkach spłynęły łzy. Nagle Łukasz podniósł na mnie rękę i mnie uderzył. Podniosłem twarz i spojrzałem w jego oczy.

- Marek ja.. - Powiedział spokojnym tonem, kiedy chyba zdał sobie sprawę co zrobił.

- Nie tłumacz się - przerwałem mu i uciekłem do swojego pokoju.

Trzasnąłem drzwiami i zakluczyłem pomieszczenie. Nie mogło do mnie dotrzeć to co przed chwilą się wydarzyło. Czy ja muszę być przez wszystkich raniony. Nawet teraz przez ważną  dla mnie osobę? Jak on mógł ?

Zsunąłem się po ścianie, płacząc jak małe dziecko. Nienawidzę go za to.

Przypomniało mi się moje dzieciństwo. Te wszystkie złe chwile. Kiedy miałem 8 lat, moja mama związała się z jednym facetem, który okazał się być jakimś jebanym psychopatą. Przez 2 lata byłem bity przez niego dzień w dzień. 

Chyba już nigdy nie będzie dobrze...

Ale namieszałam.

Współlokator |KxK|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz