Sekret

371 22 18
                                    

Cynti wpatrywała się z szokiem. Ciężko było jej uwierzyć w to, co widziała. Tańczący i śpiewający ogromny tłusty goblin z obrzydliwie zwisającą brodą, skórą pokrytą liszajami... O fuj. To było za wiele jak na jeden raz.

Odwróciła wzrok i schowała się za rogiem, obmyślając na szybko jakieś działanie. Przecież nie mogła ich tam zostawić. Dostrzegła, że przy ścianach tej wielkiej sali biegną drewniane mostki, przejścia i budowle. Mogła to wykorzystać - na szczęście miała przy sobie swoje bronie. Przemknęła się bocznym korytarzem, wbiegła po cichu na schody i na końcu przekradła się na samą górę. Znajdowała się teraz dokładnie po lewej stronie tronu, oddalona o jakieś trzydzieści metrów. Widziała, jak Bofur gada coś do króla.

"To nie skończy się dobrze" − powiedziała do siebie w myślach, obgryzając paznokcie ze stresu. − "Przydałby się Gandalf!"

Wpadła na pomysł małego szantażu. Wyciągnęła łuk i napięła powoli cięciwę, celując dokładnie w czoło goblina trzymającego Bifura. Odetchnęła dla uspokojenia, szepnęła do siebie: "Proszę, udaj się" i puściła, natychmiast chowając się za skrzynią i obserwując bieg wydarzeń. Strzała wbiła się w głowę stwora, który osunął się na kolana i upadł bez ducha. Ośmielona powodzeniem elfica wyjęła strzałę i nie dając im czasu do namysłu zestrzeliła kolejnego. Wtedy król tłuszczu był już pewny, że mają jeszcze jednego nieproszonego gościa. Oglądał się dookoła, szukając sprawcy. Tymczasem ona zabiła kolejnego.

− Kto tam jest?! − ryknął wściekle wielki goblin, uderzając pięścią w swój tron. − Pokaż się, parszywcu!

"Czas na negocjacje" − pomyślała, odkładając na razie strzałę i nie wychodząc z ukrycia odkrzyknęła mu:

− Wypuść moich przyjaciół!

− A kim ty niby jesteś, żeby mi rozkazywać?

− Och, nikim ważnym! Jestem tylko babą z łukiem − uśmiechnęła się pod nosem. − którego mogę użyć, by zestrzelić twoją królewską mość.

Goblin wybuchnął chrapliwym śmiechem.

− Ach, tak?! Śmiesz mi grozić? Dobrze więc, niech będzie po twojemu! I co zrobisz teraz, głupia łuczniczko?

Ku przerażeniu dziewczyny chwycił w swoje łapska Oriego i Bofura, których następnie niebezpiecznie pochylił nad krawędzią.

− Jeśli zobaczę choć jedną strzałę więcej, puszczę ich bez zawahania. Natomiast jeśli mnie zabijesz, spadnę w przepaść, a wtedy zginą i oni. Wyłaź z ukrycia!

Cynti zacisnęła zęby, wprost emanując wściekłością. Nie przemyślała tego, a powinna w pierwszej kolejności! Niech to szlag, cały plan poszedł się paść przez jej głupotę. Ale teraz już nic nie dało się zrobić, straciła jedyną szansę. Schowała łuk i wstała przeklinając samą siebie pod nosem, a na twarzy króla pojawił się okropny uśmiech.

− Dobra, idę do ciebie! Pasuje? Odstaw ich teraz bezpiecznie, bo jeśli to jednak jakiś podstęp i komukolwiek spadnie włos z głowy, to ja w mgnieniu oka cię zabiję. Nawet nie zdążysz wtedy splunąć.

Poczekała, aż spełni jej żądanie, po czym podniosła ręce do góry w geście poddania i ruszyła powoli w tą samą stronę, z której tu przyszła.

− No, i proszę bardzo! − tłuścioch zatarł ręce, kiedy w końcu stanęła przed nim z mordem w oczach. − Mamy pełen skład, możemy teraz porozmawiać. A co to za spojrzenie, co? Haha! Może nie trzeba było do nas strzelać. A wy, skoro nie chcecie mówić kim jesteście, będziecie cienko śpiewać! Dajcie miażdżarkę i łamacz kości! − wykrzyknął do swoich poddanych, którzy zaczęli się okropnie śmiać. − Najpierw dziewucha! Popatrzycie sobie i posłuchacie jak piszczy!

Młodsza siostra || Historia Dębowej KompaniiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz